W wywiadzie dla radia TOK FM Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego stwierdził, że Polska jest zdecydowana, aby mieć jak najlepsze stosunki z Ukrainą.
Przy czym opowiada się za nie łączeniem kwestii historycznych ze współczesnymi. „Musimy w relacjach z Ukrainą (…) nauczyć się działać w określonych segmentach. Innym segmentem są relacje historyczne, tożsamościowe (…) chodzi przede wszystkim o rolę UPA, z która my się nie zgadzamy i nie zgodzimy się na to, żeby UPA równać z Armią Krajową, a czym innym są kwestie współczesne – podkreślił.
Za kwestie współczesne uznał bezpieczeństwo, współpracę gospodarczą oraz obecność półtora miliona Ukraińców na terenie Polski, którzy – według niego – „nie są dla nas problemem, tylko tworzą wartość dodaną”.
W kwestii wyborów prezydenckich na Ukrainie podkreślił, że Polska „życzy sobie, podobnie ja nasi partnerzy z NATO, czy UE, żeby Ukraina była suwerenna i demokratyczna”. Ocenił też, że świadczy o tym właśnie przebieg kampanii przedwyborczej i pierwszej tury wyborów na Ukrainie.
Zwrócił uwagę na zaskakujący wynik pierwszej tury wyborów: „Wydawało się, że do drugiej tury staną naprzeciwko siebie Poroszenko i Julia Tymoszenko, a jednak jest Zełenski. To przypomina trochę sytuację Polski z początku lat 90-tych, gdzie się zjawiali nie wiadomo skąd tacy tajemniczy kandydaci”.
Zaznaczył, że nie uważa Zełenskiego za kandydata prorosyjskiego. „Jak dotąd żaden z kandydatów nie mógł abstrahować od tego, że w powszechnym przekonaniu winowajcą za stan Ukrainy i wojnę jest Rosja. Otwarcie prorosyjskiego kandydata nie ma. Ale poczekajmy. Jesienią będą wybory do parlamentu i wtedy dopiero, pod koniec roku będziemy mieli całość obrazu” – powiedział.
Opr. TB, www.tokfm.pl
fot. INSPROmedia/CC BY 3.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!