Do granicy rosyjsko-ukraińskiej dotarły 4 bataliony Czeczenów. Znajdują się one w odległości 150-200 km od granicy z obwodem sumskim – poinformował na antenie kanału Kijów 24 dowódca 3. kompanii 8. ochotniczej formacji obrony terytorialnej Wołodymyr Bicak. Według niego Siły Zbrojne są gotowe na każdy scenariusz.
„Siły zbrojne są na miejscu, formacje ochotnicze są na miejscu – przeszkolone i czekają na tych łajnomiotów.. Istnieją również wstępne informacje, że cztery bataliony Czeczenów przybyły gdzieś w odległości 150–200 km. Z poprzednich dwóch lat wojny wiemy wszyscy, że walczyć to oni umieją tylko telefonami. „Uważam, że to „pojawienie się” oznacza, że mogą podjechać do granicy, zrobić jakieś zdjęcie, co najwyżej na miarę grupy dywrsyjno – rozpoznawczej” – powiedział Bicak.
Jak donosi agencja UNIAN, gen. Syrski poinformował wczoraj, że rosyjscy najeźdźcy naciskają na całej linii bojowej, próbując przedrzeć się przez linię frontu. Najbardziej zacięte walki trwają w kierunku pokrowskim i kuraczowskim.
Zdaniem eksperta wojskowego Ołeksandra Musijenko, Rosjanie mogą próbować otworzyć nowy front i zaatakować obwód charkowski, ale Siły Zbrojne Ukrainy są gotowe na takie wyzwania.
Wojskowy, szef Rady Rezerwistów Wojsk Lądowych Iwan Tymoczko wyjaśnia, dlaczego Rosjanie zwiększają liczebność w kierunku Charkowa i po raz kolejny zintensyfikowali swoje działania w kierunku kupiańskim.
Według niego starają się stworzyć pozory drugiego frontu, aby uniknąć uderzenia sił ukraińskich. Rosjanie starają się także zwiększyć linię frontu, aby jak najlepiej wykorzystać szansę, dopóki na linię frontu nie dotarła oczekiwana ilość amunicji i systemów walki elektronicznej.
ba za unian.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!