Coraz częściej słyszymy opinię, że oto białoruska diaspora jest swego rodzaju lustrzanym odbiciem białoruskiego społeczeństwa. Rzeczywiście, w porównaniu z Ukraińcami, ich aktywność jest niemal niezauważalna, pisze Eduard Palczys, do niedawna więzień polityczny Łukaszenki.
Według spisu powszechnego z 2011 roku, w Polsce mieszka 47 tysięcy etnicznych Białorusinów. Ale dlaczego w ogóle nie słyszymy o nich w sytuacjach – choćby takich, jaka miała miejsce ostatnio, gdy trzeba było upominać się o telewizję Biełsat?
Ano prawdopodobnie dlatego, że większość Białorusinów nie chce mieć nic wspólnego z białoruską problematyką. A przecież w Polsce, za udział w małym wiecu poparcia jedynego kanału białoruskojęzycznego nikomu nic nie zagraża. Nikt nie trafiłby za kratki, nie postawiono by zarzutów, nikt nie zostałby z Polski wydalony. Ale nawet o „kanapowych” działaniach informacyjnych diaspory nie było słychać absolutnie nic.
Białorusini emigrują po całym świecie, tak jak Polacy. W innych krajach również żyje około 3 miliony przedstawicieli tej nacji. Jednak ich potencjał jest właściwie nie wykorzystywany ani przez państwo, ani przez społeczeństwo, zauważa Palczys na swoim blogu
Często ci, którzy wyjechali z kraju starają się za wszelką cenę wymazać z pamięci swoją przynależność narodową. Tacy imigranci próbują wręcz być lepszymi „Polakami”, „Amerykanami”, „Niemcami”- niż rdzenni mieszkańcy.
Przykre to, ale zdaniem publicysty, przyznanie się Białorusina za granicą do narodowości to rodzaj heroizmu.
I pojawia się paradoksalna sytuacja, w której odpowiedzialność za aktywizację diaspory spoczywa na barkach tych, którzy z Białorusi nie wyjechali. I pokazuje przy okazji, jak „skonsolidowany” jest ten naród;
Co się dzieje w sytuacji groźby zamknięcia „Białsatu”? Nagle, nie wiadomo skąd pojawiają się hejterzy, którzy nie potrafią wręcz ukryć, że ich to cieszy!! Co więc mają myśleć tacy Białorusini w Polsce, patrząc na to wszystko z zewnątrz, co mają myśleć?
Ano myślą sobie, po co upominać się o białoruskość, gdy tam społeczeństwo po 25 latach niepodległości spiera się o dyrdymały. Nawet nie o kandydatów na prezydenta, nie na temat programu rozwoju gospodarczego, ale o to, czy to dobrze czy źle, że zamykają jedyną telewizję w języku ojczystym.
Jedyną rzeczą, która łączy dziś Białorusinów za granicą, są imprezy kulturalne. Występy zespołów muzycznych, przedstawienia teatralne, wykłady ciekawych ludzi, i tak dalej. Jeszcze bardziej cieszą się Białorusini, kiedy cudzoziemcy pozytywnie wypowiadają się o ich kulturze i podkreślają jakieś zdobycze czy osiągnięcia ich ziomków. Wtedy to i emigrant z Białorusi nie wstydzi się swojej przynależności narodowej.
„World of Tanks? Tak, mój przyjaciel nad tym pracuje”, „BATE? Tak, mój brat w Borysowie mieszka, jak chcesz, to poproszę, żeby przysłał szalik klubowy?”. I trudno się takim postawom dziwić, zawsze to miło być kojarzonym z czymś pozytywnym, silnym, popularnym, ile można o tej „ostatniej dyktaturze w Europy”.
Zniesienie wiz dla cudzoziemców daje podstawę do stworzenia zupełnie innej reputacji Białorusi na świecie. Emigranci w drugim pokoleniu, bez obywatelstwa białoruskiego mają teraz szansę poznać kraj pochodzenia swoich rodziców. Nawet niektóre gwiazdy Hollywood, które mają białoruskie korzenie, swego czasu odwiedzały Białoruś.
Ponadto, łatwiej będzie tworzyć nowe rozmaite ruchy i organizacje diaspory, przeprowadzać międzynarodowe fora i kongresy.
Na przykładzie tego, jak w Kanadzie aktywnie wspiera się Ukrainę, widzimy potrzebę pracy z diasporą. Gdy inne kraje wahały się, kanadyjskie samoloty wojskowe lądowały z potrzebnymi ładunkami w ukraińskich portach lotniczych. A obecny minister spraw zagranicznych Kanady ma ukraińskie pochodzenie.
Otwarcie Białorusi dla świata mizernymi siłami białoruskiego MSZ jest niemożliwe tym bardziej, że Łukaszenka stawia przed Makiejem bardziej pragmatyczne zadania (sprzedać traktory!). Ale nikt nie kupi ciągnika, dopóki świat nie dowie się, co to za kraj i naród. A pierwszymi przedstawicielami Białorusi dla społeczności międzynarodowej jawi się białoruska diaspora. W związku z tym – do pracy!!!
Kresy24.pl/biełsat
2 komentarzy
mapa
31 stycznia 2017 o 11:46Czemu Białorusini nie protestują w sprawie „likwidacji Biełsatu”?
Z prostej przyczyny, bo im w odróżnieniu od p. Romaszewskiej, czy naszych eksporterów demokracji na Wschód, ta stacja jest niepotrzebna.
Maciej H.-Horawski
31 stycznia 2017 o 12:45A co to jest białoruska diaspora? Białoruski naród dopiero się formuje, dopiero tworzą się nowe elity o tak zwanym białoruskim etosie, elita uformowana do komunizmu uważa się za część narodu polskiego, elity formowane w czasach sowietyzacji są częścią „russkiego mira”. Współcześni tak zwani Białorusini z lubością przypisują przynależność do jakiejś „białoruskości” wszystkim, kto pochodzi z ziem dawnej Litwy, nie wnikając w ogóle w fakt, że ci do żadnej „białoruskości” się nie przyznawali i ich potomkowie też się nie przyznają. Byliśmy, jesteśmy i będziemy Lićwinami-Polakami, tak jak się jest Kujawiakiem-Polakiem, Mazowszaninem-Polakiem, Małopolaninem-Polakiem czy Wielkopolaninem-Polakiem i nie da się nas w żaden sposób oddzielić od polskiego narodu, tak jak nie da się oddzielić od narodu polskiego i stworzyć sztucznych „Wielkopolaków” czy „Małopolaków” nawet, gdyby oddzielić ich od siebie granicami.