Wiem też o co ona się toczy. Nie, nie terytorialny i nie jej materialny wymiar są najważniejsze. Tak, to prawda – to wojna na Ukrainie, ale absolutnie to nie Ukraina jest w niej stawką. Po pierwsze – to jest wojna o zasady. Tak – o zasady! Oto jak będziemy pojmowali reguły rządzące naszym światem! Czy umowy i traktaty mają jakąś wagę?! Czy pieniądz i siła mają decydować zawsze i o wszystkim?!
Gdyby nie żądza pieniądza i hipokryzja świata, wojna na Ukrainie dawno by się zakończyła, pod takim tytułem ukazał się w Kurierze Galicyjskim kolejny artykuł Artura Deski, zachęcamy do jego lektury.
My, Polacy z Ukrainy, wiemy – na Ukrainie trwa wojna. Wojna, której większość świata nie chce widzieć, której nie chce uznać, o której nie chce pamiętać.
Niewygodna dla świata wojna. To jest bowiem wojna, która przeszkadza światu robić interesy z Rosją, która obnaża jego hipokryzję, która jest wyrzutem sumienia. Kto lubi tracić zyski? Kto lubi, gdy w lustrze ukazuje się twarz kłamcy? Kto lubi mieć wyrzuty sumienia? Dlatego świat albo milczy, albo udaje, że nie pamięta, albo znajduje słowa, które tę wojnę ukrywają, albo czynią ją „strawniejszą” dla światowych sumień. Wojna domowa, bunt donieckich górników, sprzeciw. Biznesmeni i politycy różnych krajów i opcji „żonglują” tymi i innymi pojęciami, zamykają oczy, szukają ścieżek którymi można by tą wojnę „obejść”. Cel? W uproszczeniu – to kasa!
Zapewne to nie jest znakiem naszych tylko czasów, że pieniądz i zysk zamieniły sumienie, uczciwość i prawdę. Jednakże bezsprzecznie to właśnie w naszych czasach ta zamiana stała się taka wszechogarniająca, wszechobecna i bezwstydna. Pieniądz decyduje praktycznie o wszystkim – niestety. Tak też jest w przypadku stosunku świata do toczącej się w Ukrainie wojny. Z jednej strony są deklaracje o demokracji, prawie, traktatach i szacunku, a z drugiej utracone oraz spodziewane zyski. To pierwsze, to obraz oficjalny. To drugie, to pokątne szepty, ciche interesy, „lapsusy” i dyskretne gesty polityków, zaproszenia, odwiedziny itd. To także praktycznie absolutna cisza w prasie i telewizji, a jeśli – to proponowane nam są alternatywne wizje tego co się na Ukrainie dzieje: żadnej wojny nie ma, to co jest to „ukraiński bardak”, wojna domowa, a Rosja jest „cacy” i rosyjscy żołnierze wcale nie walczą na Donbasie (OBWE prawie trzy lata ich nie mogła zauważyć), no i przecież jakoś „trzeba z Rosją żyć” (w podtekście – robić interesy).
Oczywiście nie wszyscy i nie zawsze tak w świecie ukraińskie sprawy widzą. Problem w tym, że tym, którzy albo naiwni nie są, albo się jeszcze nie sprzedali (ew. – nie chcą się sprzedać w przewidywalnej przyszłości), trudno się z ich narracją przebić albo przez mur milczenia i obojętności, albo przez ścianę hipokryzji, służalczości i kłamstwa. Tak jest, niestety – wiem co piszę! Obserwuję (prawda, internetowo tylko) media (zaznaczam – nie tylko polskie) i obraz wojny na Donbasie (jeśli taki w ogóle można znaleźć) wyłania się z nich wyciszony, wykoślawiony, zakłamany, zmanipulowany. Tradycyjnie zamieszczam uwagę dla „czytających inaczej”, to jest dla tych, którzy chcą przeczytać coś, czego nie napisałem – trafiają się wyjątki. Jednakże – kolejna uwaga – istota wyjątku polega właśnie na tym, że jest czymś rzadkim.
Skąd „zwyczajny zjadacz chleba” żyjącym w którymś ze spokojnych krajów Europy i świata czerpie wiedzę o tym co się w tym świecie (czyli także w Ukrainie) dzieje? Prasa, telewizja, Internet, radio – nie inaczej. No i cóż, korzystający z takich źródeł, przeciętny obywatel o „naszej” wojnie wie? Wie, że: to nie jest żadna wojna, Rosja nic z tym nie ma wspólnego, w Ukrainie rządzą naziści (tak, „naziści” – to nie pomyłka i nie o „nacjonalistach” mowa) i to co się dzieje to bunt przeciwko ich bezeceństwom, w Ukrainie jest taki „burdel”, że nie wiadomo o co tam chodzi, sankcje szkodzą przede wszystkim Europie i światu, a Rosja ma się świetnie. Kolejna uwaga dla „czytających inaczej” – jasne, że istnieją ludzie inaczej powyższe postrzegający, tyle tylko, że ich wizja bezsprzecznie w świecie dominującą nie jest.
Czemuż ja się tak przejmuję tym, jak przeciętny obywatel wojnę na Ukrainie widzi? Ano, uważam to za bardzo ważne, bo to właśnie ten obywatel raz na kilka lat do urn wyborczych się udaje i (czego byśmy nie sądzili o efektywności procesów dzisiejszej demokracji) wybiera. Wybiera rządzących, a ci decydują o tym jaki stosunek ten czy inny kraj ma tak do Ukrainy, jak i do rosyjskiej agresji, której ofiarą (jestem o tym bezwzględnie przekonany) Ukraina padła. Tak więc warto sobie odpowiedzieć na pytanie – jak i na kogo zagłosuje obywatel przekonany o „wojnie domowej na Ukrainie”, a jak obywatel przekonany o „rosyjskiej agresji i wojnie w Ukrainie”. Oczywiście, „problem ukraiński” nie jest centralnym w programach wyborczych i propagandzie partii i kandydatów przeróżnych (poza Ukrainą). Tak, jest on sprawą peryferyjną. Jednak warto zauważyć, nawet niewypowiedziany, nawet ukryty – istnieje. I jego niezauważanie, albo jego „wykoślawione” widzenie sprzyja w dojściu do władzy, a następnie działaniu tych, którzy rosyjską agresję na Ukrainie – z różnych powodów – bądź wspierają, bądź nie zauważają niesionych przez nią dla całego świata niebezpieczeństw.
Tymczasem powtórzę – w Ukrainie trwa wojna! Wiem to nie z prasowych relacji, nie z telewizyjnych reportaży, nie z internetowych „postów”. Widziałem ją i widzę własnymi oczyma – w różnych jej przejawach. Przyszło mi chodzić po lejach po artyleryjskich pociskach, słuchać huku wybuchów, widzieć zniszczone domy, płakać na pogrzebach poległych, karmić staruszków w przyfrontowej strefie, ewakuować rannych, tulić i pocieszać sieroty po ukraińskich żołnierzach – wszystkiego nie dam rady opisać. Znam tę wojnę nie ze słyszenia i wiem jaka ona jest. Okrutna, bezwzględna i wyniszczająca.
Wiem też o co ona się toczy. Nie, nie terytorialny i nie jej materialny wymiar są najważniejsze. Tak, to prawda – to wojna na Ukrainie, ale absolutnie to nie Ukraina jest w niej stawką. Po pierwsze – to jest wojna o zasady. Tak – o zasady! Oto jak będziemy pojmowali reguły rządzące naszym światem! Czy umowy i traktaty mają jakąś wagę?! Czy pieniądz i siła mają decydować zawsze i o wszystkim?! Czy uczciwość, przyzwoitość i prawda mają jeszcze jakąkolwiek wartość?! Między innymi o to toczy się ta wojna! I toczy się ona nie tylko na linii frontu pod Donieckiem i Ługańskiem, ale i w gabinetach polityków krajów przeróżnych, parlamentach, redakcjach, wreszcie w naszej świadomości i w naszych sercach! Co jest istotniejsze – kasa i zyski czy zasady moralne i wierność obietnicom?
Ta wojna toczy się i o inne. Prawda, nie jestem strategiem, geopolitykiem, ekspertem, ale nie muszę wcale nim być, aby wiedzieć, że Ukraina jest w tej wojnie tylko celem pośrednim. Nie, to nie jakieś apokaliptyczne bzdury – to wynik rzeczowej analizy. Ukraina, czy chociażby tylko Donbas, to w „rękach” Rosji tylko instrument w geopolitycznej grze. Wojna w Donbasie, a późniejsza ewentualna jego kontrola, to „kij włożony w szprychy” europejskim aspiracjom Ukrainy. Raz i na zawsze – jestem tego pewien. To koniec ukraińskich marzeń o NATO (tak, wiem – one i tak są bardzo „problematyczne”, ale jednak, póki co, są). To może nie formalna i powolna, ale odbudowa radzieckiego imperium wpływów i nie tylko wpływów. Wreszcie – jestem o tym przekonany – wcześniej, czy później „rosyjski świat” (ja nie tylko o militarnym jego aspekcie) u polskich granic wschodnich.
Ta wojna to także swoisty „papierek lakmusowy”. Sprawdzian dla świata i Europy. Na ile, dla zachowania świętego spokoju i dla osiągnięcia zysków, jest on w stanie ustąpić. Co jest w stanie oddać i poświęcić, jaką obrazę jest w stanie przełknąć, jaką hucpę ukryć pod gładkimi oświadczeniami o „poważnym zaniepokojeniu” i pod kompletnym brakiem reakcji. Jestem święcie przekonany, że „ukraińska wojna” ma za zadanie sprawdzić – a co by tak się stało, gdyby Rosja „wzięła się” za Białoruś (wariant łatwiejszy) lub za Litwę. Łotwę i Estonię (wariant trudny). O innych wariantach wolę nie ciągnąć rozważań.
Ja nie chcę straszyć. Ja nie chcę biadać. Widziałem i widzę tę wojnę prawie codziennie w różnych jej przejawach. Myślałem i myślę o niej. Pamiętam to, co prawie 100 lat temu powiedział już nieco zapomniany, ale jednak (okazuje się) „wiecznie żywy” Lenin. Wyjaśniając oponentom w Biurze Politycznym WKPB sens wprowadzenia NEP-u rzekł: „Kapitaliści, dla osiągnięcia bieżących zysków, sami sprzedadzą nam sznur, na którym ich później powiesimy”. Tym sznurem, miały być: kapitał, wiedza, technologie. Cóż, mechanizm tego „sznura” funkcjonuje i dzisiaj w najlepsze – niemieckie firmy dostarczają turbiny, holenderskie budują most, brytyjskie są gotowe kłaść rurociąg… I ja tylko o tym co wiem i o tym co po wprowadzeniu sankcji się dzieje piszę! „Sznur” to jest czy nie „sznur”?
Kolejne redakcje, kolejni politycy (ostatnio w Polsce zaobserwowane) „ukłony: w stronę Rosji czynią, relatywizują jej odpowiedzialność za toczącą się na Ukrainie wojnę, zapraszają, rączki ściskają, kawkę (chociaż to niezbyt bezpieczne – jak niektóre przypadki pokazują) piją, uśmiechy wymieniają, miłymi słowami się pieszczą. Jest miło, cywilizowanie i przyjemnie.
Tymczasem na froncie, w Donbasie, nie ma tygodnia, w którym by nie zginęli ukraińscy żołnierze – w zeszłym tygodniu, prawie dziecko, 20-letnia dziewczyna, żołnierz ZSU. Ludzie, przeważnie staruszkowie (boją się, nie mają gdzie, nie mają siły, nie mają za co uciekać), wegetują w rozbitych domach, piją brudną wodę, marzną, chorują. Najgorsze – nadzieja, że kiedyś wreszcie ta wojna się skończy jest coraz słabsza. Trwają. Z frontu na „tyły” jadą transporty. Ranni, inwalidzi, trumny. Internet pełen jest relacji z pogrzebów Obrońców Ukrainy. Internet pełen jest zdjęć płaczących rodziców, żon i dzieci. Internet pełen jest wstrząsających historii o nieszczęściach, które ta wojna przyniosła w ukraińskie domy. Nie tylko ukraińskie.
Tak, Ukraina jest państwem Ukraińców, ale jest też państwem wielonarodowym. Dlatego tam, w okopach Donbasu oprócz Ukraińców walczą także obywatele Ukrainy – Polacy, Tatarzy, Żydzi, Ormianie, Niemcy. Kilku z nich mam zaszczyt znać osobiście. Oni mają świadomość tego czym jest ta wojna i czym może być dla świata i Europy jej przegrana. Nie dla Ukrainy, a dla świata i Europy właśnie! Służą więc w ukraińskiej armii, śpią w ziemiankach, mieszkają w okopach, jedzą paskudztwa różne, piją brudną wodę, cierpią i giną – za Ukrainę, ale także za Polskę i świat cały! To nie patos żaden – to ich słowa!
Jutro 14 października – Dzień Obrońcy Ukrainy. Piszę więc o zapomnianej wojnie, na której ci Obrońcy Ukrainy walczą i giną. Piszę o tym w co wierzę – gdyby nie żądza pieniądza i nie hipokryzja świata, ta wojna prawdopodobnie dawno już by się zakończyła. Piszę o tym by wszystkim przypomnieć, że na dalekim Donbasie nie tylko ukraińska się przyszłość decyduje. By podziękować z całego serca i pokłonić się tym, Ukraińcom, Polakom, Ormianom, Tatarom, Żydom i innym, którzy dzisiaj w okopach pod Donieckiem i Ługańskiem marzną. By moich Przyjaciół chociaż słowem wesprzeć. Piszę o tym by raz jeszcze, głośno i wyraźnie powtórzyć: Kijów, Warszawa – wspólna sprawa!
Artur Deska/ Kurier Galicyjski
10 komentarzy
Marcin
18 października 2018 o 20:53Niby tak
ja sam bylem w konsulacie i pytalem o mozliwosc wstapienia do Ukrainskiej Armii ale od tego czasu skonczyl mi sie wyrok i poznalem kobiete i dzis nie porzucil bym tego nie z tchorzostwa tylko mam inne sprawy
Kamil
22 marca 2019 o 11:54Marcinie.. Jaką odpowiedź uzyskałeś w konsulacie?
józef
19 października 2018 o 10:07tak wspólna sprawa ,ale tylko bez UPA i bandery . Dopóki oni będą to niema wspólnej sprawy, nie będziemy popierać banderowców
Jakub
22 października 2018 o 14:40Jacy banderowcy. Obudź sie durny człowieku. Jest XXI wiek a nie połowa XX i pewnie wszystko wiesz o tych banderowcach, bo na wlasne oczy widziałeś ale chyba przekazy z Olgino. Jesteś zwyklym tzw. pozytecznym idiotą pracujacym na chwałę Kremla
Stanisław
19 października 2018 o 10:32Świat chce robić interesy z Rosją kosztem Ukrainy?
A czyim kosztem Ukraina robi interesy z Rosją (wszak to główny partner i inwestor).
Szczególnie niesmaczne jest robienie przez Ukrainę interesów z Rosją w zakresie sprzętu wojskowego.
Jozek
19 października 2018 o 17:20halooooooo
PotRafi
19 października 2018 o 20:53„Bujać to my Panowie Szlachta”. To nie jest wojna o zasady, tylko o to, kto będzie czerpał zyski najpierw ze złóż Donbasu potem dalej wgłąb Rosji. Czy będą to koledzy Putina, czy koledzy Sorosa.
Józef
23 października 2018 o 13:57Mój komentarz dotyczył ludności pochodzenia ukraińskiego , a nie polaków tam zamieszkałych, Zbrodnie popełnione na narodzie polskim na Wołyniu to kto dokonał ? może tzw ”’ zielone ludziki” Obelgami nie zakłamiecie prawdy o ludobójstwie jakie dokonano na polakach na Wołyniu
Michalina
24 października 2018 o 00:11I Polaków na Ukraińcach. To smutna prawda, która kole w oczy i nie znajduje miejsca choć na chwilę uwagi w polskim dyskursie, ba nie ma nawet chwili zastanowienia, jakie były przyczyny tragedii, która się stała.
Najlepiej wciąż przybierać rolę ofiary, a inni nie zaznali ofiar??.. To straszne ale polityka kremla robi w Polsce co chce pod pozorem „patriotyzmu”, tylko Polacy mogą być patriotami???! Polacy Patriotyci! Przebudzcie się! Kto i co wam do głowy wkłada…. Treści, które wciąż są Wam przekazywane to trucizna która niszczy i zatruwa polski naród i inne narody.
Jeśli wciąż człowiek słyszy jedno i to samo: wiece, wystąpienia polityków, „księdzów”, uchwały, kazania, tv, książki, film w kinie.. a tymczasem ktoś ma w tym wieeeeelki interes: po pierwsze pieniądze: zrobić film, który leci w każdym kinie aż wysyłane są na niego szkoły, po drugie główny interes: osłabić Ukrainę. Naprawdę przebudźcie się i użyjcie własnego rozumu! Na Ukrainie naprawdę giną ludzie i to bardzo młodzi żołnierze, codziennie! Fajnie wypisywać sobie cuda wianki gdy się siedzi w ciepłych kapciach przy kompie…. odpowiedzcie sobie sami: komu zależy na osłabieniu Ukrainy? Odpowiedź jest nader prosta…
Poleszuczka
1 stycznia 2019 o 09:06Czy moze mi ktos powiedziec co to znaczy panstwo Ukraina? Rozumiem ze bylo jakies plemie zamieszkujace tereny na skraju innego plemienia, ktore rozmawialo podobnm jezykiem do rosykskiego i troche do polskiego i troche na przyjezdnych co szukali albo schronienia jak wypedzono ich np z Hiszpani /Zydzi / czy wlasnie Ormianie uciekajacy od najazdow. Szef panstwa sowieckiego pochodzacy z tych terenow olowkiem narysowal sobie to co jemu sie podobalo no i teraz uznano za Ukraine. Zachodnie nieuki polityczne gubia sie w tym wszystkim, /mieszkam przeszlo 40 lat na trym zachodzie/, a ze maja swoje interesy na wszchodzie i bojac sie duzego kraju jaka jest Rosja chca sie oddzielic wlasnie Ukraina od Rosji To sa powody dlaczego jest wojna. Po rozbioru Sowietow sami ludzie zamieszkujacy sa winni temu co maja dzisiaj i nikt im nie pomoze. Pozwolono rozgrabic majatek ktory wpadl do sprytnych i swiadmych komunistow owczesnych /oplacaja oni wlasnie wojenki/ To butne plemie z Bandera na czele tkwi w przekonaniu ze dadza sobie rade sami /znam na zachodzie takie zdanie ich/ oraz czekanie na pieniadze z zachodu ktory jest teraz sam bankrutem /patrz UE i co tam sie dzieje, juz nie mowiac o Niemcach i ich pomocy/. Poprostu zle czasy sa teraz na rozne polityczne pomysly/ Szkoda zwyklych ludzi ale niestety to wlasnie to oni powinni wziac w swoje rece nie splamione niczym – sytuacje przez wybory i konkretne zmiany, rozsadne nie imperialistyczne, czy zlowrogie do sasiadow. Inaczej nie bedzie konca. Niestety trzeba isc na ustepstwa, to moze zakonczyc wojenki. Tak pztrze na te sprawy i nic niemam wspolnego z nikim. Taka sobie starsza pzni obserwatorka , urodzona na POlesiu przed 80 laty.