Debata rozpoczęła się, tak jak planowano, o godz. 19.00. Na stadionie zgromadziło się 22 tys. widzów, przy czym imprezę zabezpieczało 10 tys. funkcjonariuszy policji i służb bezpieczeństwa. Wśród publiczności trzykrotną przewagę mieli zwolennicy Poroszenki, i mimo, że część z nich – pracownicy sfery budżetowej – została przywieziona specjalnymi autobusami, to jednak ich frekwencja była spowodowana najwyraźniej poparciem jakim urzędujący prezydent cieszy się w stolicy. Początkowo obaj kandydaci wyszli na swoje sceny, umiejscowione po przeciwnych stronach stadionu, ale Poroszenko szybko przeniósł się na scenę Zełenskiego, gdzie uścisnęli sobie ręce. Towarzyszyły im małżonki, członkowie ich sztabów, a Poroszence weterani wojny w Donbasie.
Rzut monety zdecydował, że debatę rozpoczął Zełenski. Podziękował swoim zwolennikom za dotychczasowe poparcie i z pewnością siebie przypuścił pierwszy atak na rywala. „Czy mogłem, jako prosty facet z Krzywego Rogu, wyobrazić sobie, że będę tu stał i walczył o fotel prezydenta z człowiekiem, którego z przekonaniem wybraliśmy prezydentem w 2014 r.? Ja sam byłem za Poroszenką. Ale pomyliłem się. My pomyliliśmy się. Czy mogliśmy wtedy wyobrazić sobie, że jego „żyć po nowemu” oznaczać dla nas będzie „przeżyć”? Że jego „zakończę wojnę w dwa tygodnie” okaże się dla nas „Iłowajskiem i Debalcewem”? Czy mogliśmy sobie wyobrazić, że z „Rewolucji godności” skorzystają łajdacy? Głosowaliśmy na jednego Poroszenkę, a wybraliśmy innego. Nie jestem politykiem, jestem prostym człowiekiem, która przyszedł złamać ten system. Jestem wynikiem pańskich błędów i obietnic – dodał, odnosząc się do Poroszenki.
Poroszenko nawiązał do przedwczorajszego wystąpienia Zełenskiego w telewizji „1+1” i przedstawienia swoich współpracowników. Ironicznie zauważył, że trzeba było czekać aż trzy tygodnie, aż Zełenski zgromadzi swój sztab wyborczy i „raczy się stawić przed Ukraińcami”, by powiedzieć, co dokładnie zrobi „ jako kandydat na prezydenta państwa w stanie wojny”.
– Co zamierza zrobić, a nie członkowie jego sztabu, konsultanci i doradcy… Jak zamierza utrzymać międzynarodową koalicję [przeciw Rosji – red.], odpowiedzieć na wyzwania” – podkreślił Poroszenko. „Póki co mamy tylko opakowanie. Drogie, jaskrawe, ale opakowanie. Każdy może znaleźć w nim to, czego chce – a to obniżki opłat komunalnych, a to podwyższenia pensji i emerytur, a to powrotu z Rosji [z pracy zarobkowej – red.], albo wyjazdu do Europy … Nie jest pan kotem w worku, jest pan jesteś workiem – podkreślił szyderczo.
Zresztą wzajemnych złośliwości było więcej. Poroszenko oskarżył Zełenskiego o unikanie służby wojskowej. Na co ten odpowiedział, że jest osobą publiczną i dziwi go, że komisja poborowa nie mogła go znaleźć z wezwaniem. Dalej Poroszenko ostrzegł przed ryzykiem wyboru „niekompetentnego prezydenta” w warunkach trwającej wojny. Idąc tym tropem Zełenski zapytał go dlaczego, w takim razie, do tej pory nie zakończyła się, i dodał, że od jej początku nie był w Rosji i nigdy nie rozmawiał w Putinem. „Ale wiem, ile razy rozmawiał pan z nim telefonicznie albo za pośrednictwem Medwiedczuka [Wiktora Miedwiedczuka, ukraińskiego polityka, lidera prorosyjskiej organizacji „Ukraiński wybór” – red.]. Lepiej być kotem w worku, niż wilkiem w owczej skórze” – podsumował ten wątek debaty.
Następnym wątkiem była korupcja. Zełenski wprost zapytał Poroszenkę, dlaczego wszyscy jego ludzie mają lepkie ręce: „pamięta pan takie słowo –lustracja? Dlaczego Gontariewa ukrywa się w Londynie?” [Waleria Gontariewa, była prezes Narodowego Banku Ukrainy, oskarżana przez Ihora Kołomojskiego o bezprawną nacjonalizację jego „PrivatBanku” – red.]
– Nie jestem katem, ani sędzią. Prezydent stwarza warunki do sprawiedliwego procesu, dochodzenia, uczciwego śledztwa … Żaden z moich przyjaciół nie ma i nie będzie miał do czynienia z korupcją. Gdy tylko pojawi się uzasadnione podejrzenie, przestanie być moim przyjacielem lub partnerem i zostanie zatrzymany – odpowiedział Poroszenko.
Z kolei Poroszenko zapytał Zełenskiego, jak wyobraża sobie Ukrainę za pięć lat i co chce zrobić dla jej przyszłości. W odpowiedzi Zełenski przyznał, że kandyduje na prezydenta na jedną kadencję, a jako gwarant Konstytucji, powinien wspierać dążenia Ukraińców do Europy. Jeśli chodzi o przyszłość, Zełenski przypomniał, że prezydent nie może być oligarchą i zapewnił, że zrobi wszystko, aby po pięciu latach nie było w polityce nikogo z otoczenia Poroszenki. „Wszyscy, którzy naruszają prawo, wszyscy Swinarczukowie, Hładkowscy, Kołomojscy, wszyscy znajdą się za kratkami. Ale nie za dwa tygodnie. Znajdą się tam, kiedy złamią prawo” – powiedział.
Kolejnym wątkiem w debacie okazały się przepychanki między kandydatami, o wyższości moralnej – który i za co powinien przeprosić Ukrainę i Ukraińców?
Poroszenko przypomniał, że „musimy zakończyć wojnę, dając odpór rosyjskiemu agresorowi, a nie padać na kolana przed Putinem”, „musimy budować armię, państwo i bronić fundamentu państwowości – języka”. Zełenski powiedział, że „jest gotowy uklęknąć przed każdą matką, która nie doczekała powrotu swojego dziecka z frontu, przed dzieckiem, które nie doczekało się powrotu ojca, przed kobietą, która nie doczekała się powrotu męża”. Po czym ukląkł twarzą do publiczności, Poroszenko zaś przykląkł, tyłem do niej, przed flagą Ukrainy, którą jego żona trzymała przez cały czas debaty za jego plecami.
Na zakończenie imprezy obaj podziękowali swoim zwolennikom.
– Dziękuję wam wszystkim. Poroszenko zrobił wiele dobrego – ruch bezwizowy z zagranicą, Tomos, ustawa językowa, modernizacja armii. Wszystko to, co napisali na billboardach. Ale wydaje mi się, że wszystkie te osiągnięcia przypisał pan tylko sobie. I nie rozumiem dlaczego – zauważył Zełenski, i dodał, że kwestia używania języka ukraińskiego pojawiła się zanim Poroszenko został prezydentem; ruch bezwizowy to również zwycięstwo dyplomatów i diaspory; Tomos to zwycięstwo przede wszystkim Filareta [zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego – red.]; a armia to poświęcenie ukraińskich żołnierzy, ochotników i narodu ukraińskiego.
Poroszenko zauważył, że publiczność na stadionie nie usłyszała od Zełenskiego „strategii, kierunku, w którym przez następne pięć lat będzie zmierzało państwo”. „Musimy obronić państwo przed panem. Nie jest pan Gołoborodką [bohater grany przez Zełenskiego w serialu „Sługa narodu” – red.]. Pan nie przyjechał tutaj trolejbusem albo na rowerze. Jest pan przewodnikiem oligarchów. Ukrywa się pan przed narodem… Nie usłyszeliśmy od pana żadnej strategii. Zwracam się do zwolenników Zełenskiego. Przyjaciele, 21 kwietnia musimy spojrzeć w przyszłość i mocno myśleć, jak uratować państwo… Jest oczekiwanie zmiany. Można jej dokonać w wyborach parlamentarnych. Ale nie można igrać z krajem podczas wyborów prezydenckich – zakończył, jakby przeczuwając wynik niedzielnych wyborów.
Dodajmy, że w studiu telewizyjnym Narodowej Publicznej Kompanii Telewizyjno-Radiowej Ukrainy, w którym o godz. 21.00 miała rozpocząć się oficjalna debata kandydatów na urząd prezydencki Ukrainy, pojawił się tylko Petro Poroszenko. Tak jak zapowiadał, zignorował ją Władimir Zełenski.
Opr. TB, https://tsn.ua/, UNIAN
fot. UNIAN, TV Kanał24
1 komentarz
observer48
20 kwietnia 2019 o 05:56Era Porocha dobiega nieuchronnego końca.