Powrót na Kresy
Jak zauważa w swoim znakomitym szkicu Anna Szóstak („Dziedzictwo zmityzowanej świadomości człowieka Kresów w literackim dorobku Czesława Miłosza”) całą twórczość Poety przenika wiara, tak charakterystyczna dla mieszkańców Kresów, że świat, jeśli ma mieć sens, to musi to być sens wyższy, duchowy, metafizyczny, odbicie jakiejś innej, większej od człowieka i przekraczającej jego doczesne ograniczenia, Mocy. W porównaniu z jałowymi ulicami Brooklynu, w tej krainie dzieciństwa wszystko nasycone było znaczeniami i ciągłością, powtarzalne, pewne i stałe jak następstwa pór roku, jak cykle wyznaczane rytmem Natury i kościelnych świąt, jak wierzchołki drzew Borku, gdzie straszył duch pochowanego tam pastucha, czy świerków, „co rosły w dole parku, a między nimi świat” [Czesław Miłosz, „Dolina Issy”, Kraków 2002; ten cytat i wszystkie dalsze].
To świat, którego się dotyka i który się czuje całym sobą: bosą stopą, wzrokiem, węchem, słuchem – kiedy chodzi się po lodzie chłodzącym wykopaną w ogrodzie piwnicę („Szczęśliwość to także dotyk”), kiedy leżąc na pochyłej wierzbie ogląda podwodne królestwo rzeki, kiedy w spiżarni wdycha się aromaty egzotycznych przypraw i korzeni („To cynamon, to kawa, to goździki” – objaśniała chłopcu babka) albo swojskich wędzonych wędlin, kosztuje jadła w litewskiej rodzinie Akulonisów „czerpiąc jak inni z jednej miski bonduki ze śmietaną”.
To świat prawdziwy i pełnowymiarowy, który obudził zmysły Poety, już nigdy nieoglądającego go inaczej jak w całym bogactwie jego widzialnych i dotykalnych przejawów i form.
Spoza niego zaś przezierał świat inny – niepokojący, ale też pociągający tajemnicą: świat zjaw, duchów i widm, w które wierzyli mieszkańcy tamtych ziem, i które jawiły się, nie tylko, jak Tomaszowi, we śnie, uchylając zasłonę, oddzielającą od rzeczywistości niewidzialnej i transcendentnej, gdzie „Słowa nie chwytają mieszaniny zapachów albo tego, co nas przyciąga do pewnych ludzi, tym bardziej zanurzania się w studnie, przez które przelatuje się na wylot, na drugą stronę znanego nam istnienia”.
To już wtedy, w dzieciństwie, narodziła się potrzeba czy pragnienie – budowane na przeczuciu przemijania i ograniczeń, jakim podlegamy jako istoty biologiczne – odkrywania tego, co wykracza poza ramy krótkotrwałej ludzkiej egzystencji, sięgania w mit, rozumiany jako uniwersalna i ponadczasowa forma świadomości sankcjonująca sens istnienia.
Świat widzialny i niewidzialny jawią się jako dwie uzupełniające się strony tej samej rzeczywistości, nie mogąc jakby funkcjonować jeden bez drugiego, choć ten po tamtej stronie wydawał się osiągalny jedynie we śnie, który pozwalał w pełni dostrzec i docenić piękno swego materialnego odpowiednika:
„Jakaż ulga, że świat ten na jawie składa się z rzeczy z drzewa, żelaza, z cegieł i że one mają wypukłość i chropowatość. Witał sprzęty, które wczoraj krzywdził, ledwie je zauważając. Teraz wydały mu się skarbami. Wpatrywał się w żyły, w sęki, w pęknięcia. Po tamtym zostawał jednak rozkoszny czad, wspomnienie krain, których nigdy dotychczas nie odgadywał”.
Powrót na Kresy – rzeczywisty i wyobraźniowy, przynosi potwierdzenie przeczuć i przemyśleń nad sednem i istotą ludzkich przeznaczeń, wyrażając się w filozoficznym paradoksie istnienia, godzącym rację Logos z jej nieubłaganą koniecznością przemijania…
Poprzednio Rok Miłosza ogłoszony został przez Sejm RP z okazji setnej rocznicy urodzin Poety w 2011 roku.
Kinga Adamczyk na podst. PAP; Anna Szóstak, „Dziedzictwo zmityzowanej świadomości człowieka Kresów w literackim dorobku Czesława Miłosza”; Czesław Miłosz, „Dolina Issy”, Kraków 2002; Bożena Chrząstowska, „Poezje Czesława Miłosza”, wyd. III, Warszawa 1998; Andrzej Zawada, „Miłosz”, Wrocław 1996
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!