Departament Obywatelstwa i Migracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych RB zapowiada, że planuje podwoić długość pobytu cudzoziemców bez konieczności rejestracji w organach MSW – do 10 dni. Nowe zasady mają wejść w życie w przyszłym roku.
„Ta ustawa nie ma nic wspólnego z ruchem bezwizowym. Już dawno planowaliśmy zwolnienie z tego obowiązku. Uzgodnienia wymagała tylko kwestia liczby dni. W rezultacie, na tym etapie mamy zbieżność – 10 dniu” – powiedział Wadim Zaboronok, naczelnik wydziału obywatelstwa i migracji MSW, którego cytuje belaruspartisan.org.
Ponadto Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozważa kwestię wprowadzenia kolejnego ułatwienia – elektronicznej rejestracji dla zagranicznych gości.
„Żeby nie musieli tracić czasu na przychodzenie do urzędu, ale przede wszystkim zmierzamy ku temu, by rejestracja była bezpłatna” – powiedział Zaboronok.
Kresy24.pl/AB
3 komentarzy
reut
3 sierpnia 2017 o 12:58Bardzo dobry kierunek.
Moja opowieść o zgłoszeniu pobytu.
Jestem w wiosce nad Niemnem. Po kilku dniach ustalamy że jedziemy do Szczuczyna aby zalegalizowac pobyt i otrzymać wpis na karteczce z granicy (bez pieczatki potwierdzenia – sztraf na wyjeździe). Dojeżdzamy 30 km do Szczuczyna – w KGB dowiadujemy się (w którymś z pokoi) że trwa zebranie i nie wiadomo kiedy się skończy – więc albo siedzimy i czekamy – albo inny dzień. Wybieramy opcje nr 2. Za 2 dni jedziemy znowu (tracimy w ten sposób z 7 dniowego pobytu 2-gi dzień – no powiedzmy fragment dnia). Dostajemy płachtę -chyba 4 strony do wypełnienia cyrylicą. Zaczynamy wypełniać, przy okazji pomagamy Polce, która nie zna rosyjskiego a ma taką samą płachtę do wypełnienia (nie wiem co by zrobiła bez nas). Następnie dostajemy kwitek do banku – trzeba iśc opłacić pobyt – więc z kwitkiem wędrujemy do banku – kolejka. Następnie wracamy i nareszcie po kolejnej kolejce trafiam przed oficera. Sprawdza, czyta, coś tam pyta, sprawdza ubezpieczenie (nie wiadomo po co – żeby złożyć w PL podanie o wize już trzeba miec polisę, potem sprawdzają na granicy – on sprawdza jako trzeci). Nagle okazuje się, że z nami w zasadzie to miała przyjechać osoba która nas zaprosiła (aby potwierdzić że to prawda) – ale na szczęscie pan oficer macha ręką, za nią ja podpisuję że niby potwierdzam pobyt. Koniec historii. Trzeba mieć dużo samozaparcia aby w takie coś świadomie brnąć – więc te 10 dni to już jest jakieś poluzowanie. Sam fakt meldunku – typowo relikt sowiecki.Gdyby nie kara na granicy nikt by tego nie robił.
desay
4 sierpnia 2017 o 01:48potwierdzam większość tego co napisałeś, jednak trochę przesadziłeś bo druk ma tylko dwie strony jednak prawdą jest, że trzeba go wypełnić cyrylicą, jedynie swoje imię i nazwisko można napisać alfabetem łacińskim. My również straciliśmy ok 2 godz. mimo, iż druk nie zawierał nic skomplikowanego: dane adresowe, nr paszportu i wizy, terminy pobytu ale popełnialiśmy pomyłki i trzeba było przepisywać ponownie. Druk nazywa się: Zajawlenie o registracji, Application for registration jest napisany cyrylicą i po angielsku. Kiedy oddaliśmy je szefowi milicji, który siedział przy komputerze a obok miał urządzenie wielofunkcyjne i za jednym kliknieciem mógł te wszystkie informacje zeskanować z naszych paszportów, poza tym dotarliśmy na milicję w piątek i całe szczęście bo poniedziałek był piątym dniem a to był dzień wolny dla milicji w N. To nasze doświadczenia z 2016 roku, w 2017 zamieszkaliśmy w pensjonacie i to na pensjonacie spoczywał obowiązek rejestracji co właściciel uczynił zaraz po przybyciu ale nie opieczętował naszych migracyjnych karteczek i mieliśmy problem na granicy, który zażegnaliśmy dzwoniąc do właściciela.
Tomek
4 sierpnia 2017 o 10:17Dość dobra wiadomość.
Warto też pamiętać, że dotychczas na zameldowanie jest 5 dni ROBOCZYCH. Tak więc, jeżeli w środku pobytu wypada weekend to zyskujemy na czasie.
Raz zresztą w ogóle nie dopełniłem obowiązku meldunkowego, trochę poburczeli na granicy, ale konsekwencji nie było.