Nazywany niegdyś „cudownym dzieckiem” Łukaszenki – były ambasador RB w Polsce, a ostatnio dyrektor Narodowego Teatru Akademickiego Białorusi im. Janki Kupały Paweł Łatuszka, został decyzją premiera Gołowczenki zwolniony ze stanowiska za poparcie protestów powyborczych – informują niezależne białoruskie media.
W związku z decyzją premiera w poniedziałek zwolnili się pracownicy teatru.
Jak informowaliśmy, w miniony piątek Paweł Łatuszka wystąpił przed budynkiem teatru, mówiąc, że „poczuł wstyd, gdy przeczytał świadectwa zwyczajnych ludzi, którzy byli poddawani torturom, przez takich samych jak oni Białorusinów”.
Jako rasowy dyplomata nie sprecyzował, za kogo się wstydzi, nie wymieniał nazwisk, nie wskazał stanowisk, nic. Ale w warunkach białoruskiego reżimu, te słowa to i tak nazbyt wiele. Wkrótce po tym jak film trafił do sieci, dyrektor został wezwany na dywanik do resortu, a w konsekwencji zwolniony.
W niedzielę już Łatuszka posunął się o krok dalej, mówiąc że „władze otworzyły puszkę Pandory”.
Postawa tego byłego dyplomaty, rzecznika prasowego MSZ RB, ambasadora w Polsce, we Francji i przy UNESCO, byłego ministra kultury RB, wywołała spory rezonans w białoruskich mediach. Niektórzy pytają, dlaczego tak późno zmienił front, dlaczego tak długo służył reżimowi, pojawiły się zarzuty o koniunkturalizm. Niektórzy uważają, że po prostu wyczuł wiejący coraz mocniej wiatr zmian.
Dziś przed teatrem wspierały go tłumy, min. były kandydat na prezydenta, poeta Uładzimir Nieklajeu. Przemawiając nazwał Łatuszkę prawdziwym opozycjonistą i liderem;
„Nie jestem opozycjonistą, nie zgadzam się, bo nas jest większość” – powiedział bardzo dyplomatycznie Paweł Łatuszka.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!