Mieszkańcy Turkmenistanu narzekają, że państwowe sklepy spożywcze nieformalnie przyjęły zasadę, która jeszcze bardziej utrudnia im przetrwanie przedłużającej się recesji, która ogarnęła kraj na długo przed pandemią – jej samej według władz nie ma.
Zamiast otrzymywać subsydiowane podstawowe produkty żywnościowe: chleb, olej kuchenny, ryż ludzie zmuszani są do kupowania lokalnych produktów, których nie chcą lub nie potrzebują – jak na przykład napoje gazowane, galaretki owocowe czy soki. Sklepikarze w stolicy kraju Aszchabadzie nie pozwalają na przykład kupować oleju roślinnego jeśli jednocześnie nie nabędzie się kartonu soku owocowego. Kilogram dotowanego cukru? Tylko z puszką napoju gazowanego. Wyboru nie mają, ceny żywności w prywatnych sklepach i na bazarach są sześciokrotnie wyższe. Turkmenistan, jeden z najbardziej autorytarnych krajów świata, od lat boryka się z niedoborami żywności i podwyżkami cen. W ciągu ostatniego roku cena detaliczna mąki wzrosła o 50 procent, a oleju spożywczego o 130 procent.
Rferl.org oprac MK
foto wikipedia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!