Litwa prosi zagranicznych dyplomatów o wsparcie wysiłków kraju, mających na celu powstrzymanie projektu elektrowni atomowej w Ostrowcu na Białorusi, oraz podnoszenie kwestii bezpieczeństwa siłowni podczas spotkania krajów Konwencji z Espoo.
W piątek, 26 maja w Bujwidzach w rejonie wileńskim – przy granicy z Białorusią – odbyło się posiedzenie wyjazdowe, podczas którego przedstawiciele Litwy zwrócili się do dyplomatów ponad 20 państw z prośbą o poparcie podczas zaplanowanego w czerwcu w Mińsku spotkania przedstawicieli Konwencji z Espoo.
„Litwa prosi o poparcie naszego stanowiska, które zakłada, że powinna być nie dwustronna litewsko-białoruska, lecz międzynarodowa grupa ekspercka, która by oceniała kwestie bezpieczeństwa siłowni” – powiedział podczas dyskusji minister środowiska Kęstutis Navickas.
Jak twierdzi, miejsce pod budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu zostało wybrane bez przestrzegania wymogów, siłownia w razie awarii stwarza zagrożenie nie tylko dla Wilna, może też zanieczyścić wody Wilii (woda byłaby używana do chłodzenia reaktora).
W posiedzeniu uczestniczyli przeważnie dyplomaci niższej rangi – nie ambasadorzy. Jak podkreślił K. Navickas, nie oznacza to jednak, że inne państwa udzielają elektrowni atomowej w Ostrowcu mniej uwagi.
„Moim zdaniem, ważne jest, że ambasady uczestniczą. Przecież i tak pracują jak pośrednicy, będą musieli przekazać informację przedstawicielom swego kraju. Sam osobiście rozmawiałem z większością ministrów” – powiedział dziennikarzom K. Navickas.
Podkreślił, że ważne jest, iż rezydujący na Litwie ambasadorzy UE nie jechali do Ostrowca, a wysłuchali stanowiska Litwy.
„Ambasady otrzymały oficjalne zaproszenie do udziału w organizowanych przez Białoruś ekskursjach po elektrowni atomowej w Ostrowcu, szczególnie jednak państwa Unii Europejskiej nie skorzystały z zaproszenia i przybyły, by wysłuchać stanowiska Litwy” – powiedział minister.
Ambasador Łotwy na Litwie Einaras Semanis podczas posiedzenia podkreślił, że popiera Litwę w jej dążeniach do zapewnienia, by w elektrowni atomowej w Ostrowwcu przestrzegane były standardy bezpieczeństwa. Dodał jednak, że stanowisko Łotwy różni się od stanowiska Litwy – kraj ten nie dąży do powstrzymania projektu.
Przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis stwierdził, że kwestia elektrowni atomowej w Ostrowcu jest podobna do rzucenia palenia – najlepszy sposób, by rzucić to nie zaczynać.
W posiedzeniu wzięli udział ambasadorzy Łotwy, Włoch, Szwecji, Czech, Wielkiej Brytanii, Młodowy, Holandii, Rumunii. Swoich przedstawicieli przysłały również ambasady Polski, Chorwacji, Finlandii, Japonii, Hiszpanii, Kanady, Francji, Norwegii, Estonii, Stanów Zjednoczonych, Turcji.
W dniach 13-16 czerwca br. w Mińsku odbędzie się 7. posiedzenie państw Konwencji z Espoo, na którym omawiane będą kwestie bezpieczeństwa elektrowni atomowej w Ostrowcu.
Elektrownia atomowa w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim, budowana przy współudziale Rosji, będzie się składała z dwóch bloków energetycznych, których łączna moc ma wynieść do 2400 megawatów. Pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2019 roku, drugi w 2020 r. Zastrzeżenia wobec budowy elektrowni niejednokrotnie zgłaszała Litwa, która uważa ją za „projekt rosyjski”, zagrażający bezpieczeństwu państw bałtyckich. Obiekt znajduje się w odległości ok. 40 km od Wilna.
Podczas budowy pierwszej na Białorusi elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie, 250 km od granicy z Polską, doszło już do kilku poważnych awarii. Eksperci podkreślają, że budowa jest realizowana według nie sprawdzonego w praktyce projektu, co niesie za sobą wielkie niebezpieczeństwo. Z tego powodu władze Litwy przygotowują ustawę zabraniającą handlu energią z nowej białoruskiej elektrowni.
Pierwsza katastrofa w budowanej elektrowni miała miejsce w kwietniu 2016 roku. Doszło wówczas do zawalenia się budynku sterowni atomowej, który znajduje się między dwoma reaktorami. Konstrukcja nie wytrzymała, gdyż robotnicy wylali zbyt wiele betonu.
Z kolei 10 lipca roku 2016 na budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu ważący ponad 330 ton reaktor osunął się z wysokości 4 metrów, a wypadek był ukrywany przez dyrekcję budowy przez kilka tygodni. Dzięki publikacjom i nagłośnieniu sprawy przez niezależne media, rosyjski wykonawca budowy elektrowni atomowej „Rosatom” przyznał, że „incydent naprawdę miał miejsce”. Strona białoruska zażądała wymiany korpusu.
Kolejny wypadek zdarzył się 26 grudnia 2016 na stacji BKP Sławnoje. Skład pociągu przewożącego nowy korpus reaktora zahaczył o słupy sieci trakcyjnej, co spowodowało uszkodzenie metalowej obudowy ochronnej. Następna awaria dotknęła elektryki systemu bloku elektrowni: nastąpiło zwarcie w stojanie prądnicy. Jak twierdzi fizyk jądrowy Andriej Ożarowskij, doszło do tego, gdyż urządzenie ma wadliwą konstrukcję. Podobnej awarii uległo, gdy Rosjanie zastosowali je w elektrowni atomowej budowanej niedawno w Norwegii. Tam je wymieniono.
Białoruscy eksperci kampanii anty-atomowej wielokrotnie podkreślali, że budowa elektrowni jądrowej w Ostrowcu według projektu nieprzetestowanego w praktyce, niesie wielkie niebezpieczeństwo. Ich zdaniem wady projektowe mogą występować nie tylko w „elektryce”, lecz również w eksperymentalnej jednostce bloku energetycznego.
Według naukowców z białoruskiego Instytutu Problemów Jądrowych Państwowej Akademii Nauk, którzy kilka lat temu prowadzili rozpoznanie ewentualnych miejsc pod budowę elektrowni jądrowej, rejon Ostrowca (gdzie obecnie budowana jest elektrownia) z powodu niestabilności tektonicznej jest jedną z najgorszych lokalizacji. Jak twierdzą znawcy tematu, pośpiech przy budowie elektrowni i związane z tym awarie mają podłoże polityczne. Rosjanom, którzy budują elektrownię zależy, by ubiec Polskę i Litwę, kraje planujące u siebie budowę elektrowni atomowych.
Kresy24.pl, wilnoteka.lt
3 komentarzy
Kowal
26 maja 2017 o 16:18Trochę późno te protesty…
Basia
26 maja 2017 o 22:01Mocarstwo lietuva niech się swoją Wysaginą zajmie.
SyøTroll
29 maja 2017 o 07:38Może powinniśmy jedynie zabiegać o jej bezpieczeństwo dla otoczenia, z uwagi na zamieszkujących w jej okolicy 500 tys. Polaków.