Gazeta „Kommiersant” zamieściła wywiad z Siergiejem Andriejewem ambasadorem Rosji w Polsce.Wywiad streścić można w jednym zdaniu, które jest wytłuszczone na samym początku rozmowy:
„Na takiej podstawie, mówić o szansach na odwilż nie można”.
Tymi „podstawami” jest wywiad jakiego udzielił niedawno premier Morawiecki. Gdzie i komu tego pan ambasador nie mówi, ale przytacza obszerny z niego cytat; „(Rosja) to państwo, które rozpoczyna wojny w Europie, zaatakowało Gruzję i Ukrainę, okupuje ukraiński Donbas i Krym, strzela do spokojnych ludzi i pasażerskich samolotów, uprawia cyberterroryzm i prowadzi cyberwojny, a ostatnimi czasy także polityczne zabójstwa wykorzystując do tego broń masowego rażenia; państwo zagrażające pokojowi i torpedujące próby dialogu i porozumieniu nawet na najniższym szczeblu, zatem w takiej sytuacji trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek „przebudowę” stosunków między naszymi krajami”.
Tyle premier Morawiecki w wydaniu ambasadora Federacji Rosyjskiej, który określa te słowa „bezpodstawnymi pretensjami” i w zupełności zgadza się z naszym premierem, że „szans na odwilż” raczej nie ma.
Optymista dostrzeże jednak w tej deklaracji promyk nadziei, albowiem w czymś jednak obie strony się zgadzają – w tym mianowicie, że do porozumienia nie dojdzie.
Dziennikarz przeprowadzający wywiad jest jednak pesymistą i nie drąży tematu, tylko próbuje się dowiedzieć, czym w takim razie zajmuje się ambasada, kiedy stosunki są zimne jak lód.
Coś tam na szczeblu konsularnym, czyli niższym robimy – odpowiada ambasador – ale główna nasza troska to zbieranie wszelkich danych o polskiej polityce i jej wpływie na rosyjskie interesy. Lecz nie tylko polityka, właściwie cała polska rzeczywistość jest pod baczną obserwacją ambasady. Obserwacja ta nacechowana jest troską i, jak mówi pan Andriejew „specjalną uwagę zwracamy na wszelkie, nawet niewielkie fakty, które mogą w dłuższej perspektywie przyczynić się do zmiany naszych stosunków na lepsze”.
Dziennikarz nie zapytał, czy jakieś tam fakty zostały znalezione? A nuż ktoś uznał aneksję Krymu? Może, któraś polska gazeta napisała, że Litwinienko i Skripal otruli się sami?
Nic z tego. Zmiana tematu i pytanie, czy pan ambasador mówi po polsku?
Mówi, ale chętniej po rosyjsku i jeśli jego polscy rozmówcy rozumieją ten język to rozmowa odbywa się raczej w nim.
Szkoda, wielka szkoda – to już następny wątek rozmowy – że między naszymi krajami tak się dzieje. Przecież zwykłe międzyludzkie stosunki Rosjan i Polaków są dobre. Kiedy my przyjeżdżamy do Polski, a Polacy do Rosji to jest gościnnie, miło dopóki… rozmowa nie schodzi na politykę.
Winne jest tutaj negatywne nastawienie polskiego społeczeństwa do Rosji. Zacytujmy: „Tak się złożyło, że w polskich domach, potem w szkole i uczelniach pod wpływem intensywnej obróbki ludzie już od młodych lat wyrastają w przekonaniu, że od Rosji Polska w trakcie swojej historii doznała tylko krzywd, bied i zagrożenia.”
Czy jest w tym trochę racji, czy nie, tego pan Andrejew nie rozsądza. Przypomina tylko, że dzięki Związkowi Radzieckiemu Polska jest na mapie, a stąd już tylko krok do starej śpiewki o pomnikach i cmentarzach.
Dalej jest o tym, że historycy nie mogą się porozumieć i każdy ma swój punkt widzenia na wspólna historię, co w pewien sposób jest zrozumiałe. To też nic nowego.
Właściwie wszystko jest znane aż do momentu, gdy żurnalista pyta się o Katyń i, o dziwo, przytacza pretensje dyrektora Muzeum Katyńskiego, że strona rosyjska nie przekazała Polsce wszystkich dokumentów związanych z tą zbrodnią.
„A czemu my powinniśmy – dziwi się ekscelencja – je przekazać? To nasze archiwa. Ze 183 tomów (…) przekazaliśmy 148. Co do pozostałych materiałów decyzje będą podejmowane w przyszłości zgodnie z wymogami rosyjskiego prawa.”
I to jest właściwie kwintesencja tego wywiadu i rosyjskiego spojrzenia na politykę, stosunki wzajemne, przeszłość i przyszłość.
Rosja nigdy nie zrobiła niczego złego. Wszyscy dookoła, owszem.
Rosja jest gotowa do dialogu, czeka, nieledwie prosi… A Polska?
„Polscy partnerzy – ubolewa ambasador – oświadczyli nam, że zamrażają dialog polityczny i kontakty odbywać się będą do szczebla wiceministra. Nie będzie także kontaktów pomiędzy parlamentami. Warszawa aktywnie lobbowała za wprowadzeniem sankcji Zachodu przeciw Rosji, wymówiła umowę o wzajemnej wymianie kulturalnej w roku 2015”.
A zatem wina jest po Polskiej stronie. „Stosunki pogorszyły się nie z naszej inicjatywy” tylko z powodu jakiegoś tam „zaostrzenia sytuacji na Ukrainie”. Inicjatywa należy do Polski, tylko „sytuacja po jej stronie musi dojrzeć”. Dojrzeć, znaczy przyjąć rosyjski punkt widzenia. Rosja cierpliwie czeka.
Adam Bukowski
P.S. Warto dodać, że parę dni temu tej samej gazecie udzielił wywiadu minister spraw zagranicznych Polski Jacek Czaputowicz. Był to pierwszy wywiad ministra Czaputowicza dla rosyjskiej gazety.
3 komentarzy
hyperstool
10 października 2018 o 22:42„Inicjatywa należy do Polski, tylko „sytuacja po jej stronie musi dojrzeć”. Dojrzeć, znaczy przyjąć rosyjski punkt widzenia. Rosja cierpliwie czeka.”
No będą tak czekać do końca świata i jeden dzień dłużej.
ziutek
11 października 2018 o 10:38Zabito Polskę w 1939. Wykopano trupa w 1944. Gwałcono go następne 45 lat. Morderca i gwałciciel oczekuje wdzięczności… rzygać się chce
karol
11 października 2018 o 11:56Właściwie w jakim celu prowadzi się rozmowy z tym cynicznym ambasadorem, który nienawidzi Polski i Polaków.