Trzy lata temu, wysokiej rangi urzędnik białoruskiego reżimu oświadczył, że nadeszła pora, aby od każdego niepracującego Białorusina pobierać podatek. Urzędnika wyśmiano, bo kto to widział, żeby zamiast pomagać bezrobotnym, zdzierać z nich ostatnie kopiejki. Minęły lata i dekret „o darmozjadach” obowiązuje. Dziś ten sam urzędnik chce, żeby haracze płacili bezdzietni mężczyźni, ponieważ „uchylają się oni od obowiązku obywatelskiego”.
A gdy naród tak sobie żartował, urzędnik przystąpił do pracy nad projektem znanym na Białorusi jako dekret „o darmozjadach”.
Dziennik „Białoruskie nowosti” zestawił 10 najbardziej absurdalnych przepisów prawa obowiązujących na Białorusi.
1. Zakaz gromadzenia się dla więcej niż trzech osób w jednym miejscu publicznym
Po fali tzw. „milczących protestów” jakie przeszły przez miasta i miasteczka białoruskie, deputowani w trybie natychmiastowym wprowadzili poprawki do ustawy „o organizacji imprez masowych”. Doprowadziło to do absurdalnych sytuacji, w których do odpowiedzialności można pociągnąć nawet za „nielegalną bezczynność” w miejscu publicznym. Ponadto, nawet jeśli władza pozwoli na organizację jakiejś masowej imprezy, zgodnie z prawem nie wolno informować o tym w mediach, nawet w sieciach społecznościowych.
Zapytacie jak to się ma konstytucyjnego prawa do wolności zgromadzeń? Trybunał Konstytucyjny nie stwierdził naruszeń gdy przyjmowano poprawki. Czy można się zatem dziwić, że sąd w Grodnie skazał na grzywnę za oklaski w miejscu publicznym człowieka jednorękiego, a w Mińsku niemowę sądzono za wykrzykiwanie haseł antyrządowych?
2. Słowo prezydent należy pisać z wielkiej litery
W 2008 roku uchwalono ustawę „O zasadach białoruskiej ortografii i interpunkcji”. Słowo „prezydent” według nowych prawił musi być pisane wielką literą. Szacunek należy się też innym stanowiskom rządowych czy zajmowanym w hierarchii cerkiewnej.
Dyrektor Instytutu Lingwistyki Akademii Nauk zwrócił uwagę, że nad prawidłowością pisowni powinni czuwać redaktorzy i dziennikarzy, ale „pomoc” może okazać również Ministerstwo Informacji. Jak dotąd nikogo jeszcze nie skazano za błędy w pisowni, ale kto wie, co będzie dalej, bo już kilka mediów dostało oficjalne -pierwsze ostrzeżenie (drugie oznacza zamknięcie) za zastosowanie skrótu „RB” zamiast „Republika Białoruś” .
W kodeksie karnym istnieje paragraf, zgodnie z którym prezydent otrzymuje specjalne przywileje. Za zniewagę i oszczerstwo głowy państwa, przewidziana jest kara dużo surowsza niż w stosunku do zwykłych obywateli. Kilku dziennikarzy zostało już za to skazanych.
3. Za robienie zdjęć w miejscu publicznym możesz zostać aresztowany
W lutym tego roku, białoruskie MSW wydało wewnętrzne rozporządzenie, zgodnie z którym milicjanci mają obowiązek zatrzymać osobę, która robi zdjęcia budynków rządowych.
Oprócz obiektów strategicznych, szef MSW nie rekomenduje robić zdjęć komisariatów milicji, jednostek wojskowych i okrętów.
Skąd w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pojawił się taki pomysł?
23 lutego br. w Łojewie został zatrzymany obywatel rosyjski, w którego aparacie fotograficznym znaleziono zdjęcia budynków milicji i komendy uzupełnień.. Młody człowiek podróżował po bliskiej „zagranicy”, ale większą część urlopu musiał spędzić za kratkami.
Wewnętrzny przepis MSZ nie jest aktem prawnym, czyli formalnie – nie ma zakazu fotografowania budynków, które nie są obiektami chronionymi, ale podejrzany Rosjanin został oskarżony o używanie wulgarnego języka podczas aresztowania. Podczas procesu, świadkami byli milicjanci, którzy go aresztowali. Skończyło się na 10 dniach aresztu.
Tymczasem w Iwie turyści zostali przewiezieni na komisariat milicji za to, że fotografowali budynek urzędu stanu cywilnego i kino. Dziennikarz „Komsomolskiej Prawdy na Białorusi” spędził kilka godzin na komisariacie, bo robił zdjęcia Akademii Nauk – budynku, który znajduje się na liście zabytków Białorusi, między innymi.
4. Samochodem za granicę możesz wyjeżdżać raz na osiem dni
Podczas kryzysu gospodarczego w 2011 roku rząd przyjął dekret, zgodnie z którym wyjazd za granicę samochodem możliwy jest tylko raz na osiem dni. Takie rozwiązanie miało ograniczyć wywóz paliw za granicę.
Mieszkańcy terenów przygranicznych próbowali protestować na przejściu granicznym „Bruzgi”, ale natychmiast wezwano służby specjalne, które użyły przeciwko nim gazu łzawiącego. Najbardziej aktywni uczestnicy zapłacił grzywny za wykroczenie administracyjne.
5. Za auto z zagranicznymi numerami rejestracyjnymi trzeba zastawić na granicy kaucję
Białorusini, którzy mieszkają za granicą coraz rzadziej przyjeżdżają do rodzinnego kraju własnym samochodem. Dlaczego? Na granicy muszą zostawić kaucję, która ma zagwarantować, że samochód zostanie wywieziony z Białorusi, a nie wystawiony tam na sprzedaż. Kwota depozytu uzależniona jest od stawek celnych, ale średnio wynosi około 8 tys. dolarów. Swoje pieniądze możesz odzyskać przy wyjeździe z Białorusi. Cudzoziemcy mogą tymczasowo wwieźć samochód, ale jeśli jeden cudzoziemiec zadeklaruje na granicy wwóz dwóch samochodów, za jeden będzie musiał wnieść kaucję.
6. Chcesz się zwolnić z pracy? Ok, ale musisz otrzymać na to zgodę swojego przełożonego!
W 2012 roku Łukaszenka podpisał dekret, na mocy którego pracownicy przedsiębiorstw obróbki drewna, mogą zwolnić się z pracy tylko za zgodą pracodawcy, a jeśli szef nie wyda zgody na zwolnienie, mogą się poskarżyć, ale nie do sądu. Dekret przewiduje, że odwołać się można tylko u gubernatora obwodu.
Dekretem objęci są pracownicy dziewięciu dużych przedsiębiorstw, Borisowdrew, Vitebskdrew, Gomeldrew, Iwacewiczdrew, Mostowdrew, Reczicadrew, Mogilewdrew, Zakład Drzewny Mozyr i FanDOK, niektóre z nich od miesięcy nie wypłacają pracownikom pensji.
Przedstawiciele Niezależnych Związków Zawodowych porównują dekret prezydencki do pańszczyzny, a międzynarodowe centrale związkowe potępiły go.
7. Państwo zdecydowało za młodych ludzi gdzie powinni pracować
Organizacje międzynarodowe skrytykowały również obowiązkowy nakaz pracy absolwentów uczelni państwowych. Po zakończeniu studiów, to nie absolwent decyduje gdzie podejmie pracę, o jego losie decyduje państwo, które kieruje młodego specjalistę tam, gdzie akurat jest wakat.
Białoruski rząd odpiera zarzuty, używając dwóch argumentów. Po pierwsze, jest to troska społecznie zorientowanego państwa, bo przecież absolwent ma zagwarantowane miejsce pracy na dwa lata albo i dłużej. Po drugie, już na etapie rekrutacji wszystkich przyszłych studentów ostrzega się, że trzeba będzie popracować ku chwale ojczyzny. A więc oznacza to, że nie nastąpiło naruszenie Konstytucji.
W sukurs urzędnikom śpieszy prołukaszenkowski BRSM. Następcy komsomołu chyba nie mają pojęcia, że wiodącym tematem studentów piątego roku jest – jak uniknąć przymusowego skierowania do pracy.
8 Alkoholików leczy się przymusowo – pracą
Jeszcze jedno dziedzictwo ustawodawstwa sowieckiego – LTP – czyli ośrodki terapeutyczne, w których leczy się pracą. Takie instytucje popularne niegdyś w ZSRR (tania siła robocza) przetrwały tylko na Białorusi, Turkmenistanie i na terytorium nieuznawanej republiki Naddniestrza.
Teoretycznie alkoholicy umieszczani są w ośrodku terapeutycznym, żeby leczyć ich za pomocą terapii medycznej i przez pracę. W rzeczywistości LTP porównywane są do miejsc odosobnienia, bo nadzoruje je Departament Karny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który na przykład rozpatruje wnioski o warunkowym zwolnieniu alkoholika.
Podstawą pozbawienia wolności na rok lub dwa nie jest jakieś przestępstwo, ale uzależnienie od alkoholu, narkotyków. Co więcej, często do LTP frafiają ludzie, którym nawet nie zaoferowano innej metody leczenia.
9. Chcesz zmienić podłogę w swoim mieszkaniu, musisz uzyskać zgodę komitetu wykonawczego
Na Białorusi rząd tak bardzo troszczy się o swoich obywateli, że nawet wziął na swoje barki problem wystroju wnętrz obywateli, to władza decyduje, czy aby na pewno potrzebujesz zmieniać podłogę w swoim mieszkaniu. Zanim udasz się po deski na podłogę, najpierw swoje odstoisz w komitecie wykonawczym. Aby uzyskać pozwolenie na wymianę podłogi, należy złożyć specjalny projekt i potwierdzić, że dorośli członkowie rodziny nie mają nic przeciwko wymianie linoleum, np. na laminat.
10. Bezrobotni zapłacą podatek
Znacie taki kraj, w którym to bezrobotny zasila budżet państwa, a nie na odwrót? Białorusini wciąż nie mogą uwierzy, że to co niedawno wydawało się farsą, teraz zaczęło naprawdę obowiązywać. Kilka dni temu prezydent Łukaszenka podpisał osławiony Dekret Nr 3. Jeśli twój roczny dochód jest mniejszy niż 3,6 mln rubli, zabulisz karny podatek od pasożytnictwa – 240 dolarów, a jeśli nie masz środków, państwo postara się żebyś je znalazł, w kraju. Jeśli w myśl dekretu „o zapobieganiu społecznemu pasożytnictwu” został ci nadany przez urzędników status „darmozjada”, a mimo to nie godzisz się na partycypację w wydatkach publicznych, czyli nie płacisz kary, państwo ma na ciebie sposób – nie wypuści cię z kraju.
Ale to nie wszystko, ten sam urzędnik, który kilka lat temu wieszczył wprowadzenie podatku „od pasożytów” zapowiedział z całą powagą, że nadszedł czas, aby obciążyć podatkiem bezdzietnych mężczyzn, ponieważ „uchylają się oni od obowiązku obywatelskiego”.
Kresy24.pl
3 komentarzy
barth
15 kwietnia 2015 o 20:40A teraz parę Naszych absurdów-tak dla odmiany.
pan tadzio
15 kwietnia 2015 o 22:06wjechac do polski z pełnym zbiornikiem paliwa mozesz raz na dobe, na przejsciu granicznym z rosja raz na 3 dni . złamiesz przepis płącisz kare … polsce tez niczego nie brakuje w wymyslaniu głupot.
I love Belarus without Łukaszenko
16 kwietnia 2015 o 13:21Ludzie, nie porównujcie polskich nonsensów do białoruskich. Naprawdę współczuję braciom Białorusinom.