Najtańsze lokum, jakie sprzedaje się teraz w białoruskiej stolicy kosztuje 40 tyś. dolarów, to 25 – metrowa kawalerka w bloku z 1948 roku. Według portalu realt.by, średnia cena metra kwadratowego mieszkania z rynku wtórnego wynosi już 1608 dolarów.
Od czterech lat nie notowano tak wysokich wartości transakcji i wszystko wskazuje na to, że trend wzrostowy może się utrzymać nadal. Dotychczas wzrasta w tempie ok. 0,5 – 1 procent tygodniowo. W ciągu ostatniego półrocza cena mieszkań oferowanych na rynku wtórnym wzrosła o ponad 14 procent. Najdroższe są te w centrum miasta, gdzie za 1 metr kwadratowy trzeba zapłacić 2 500 dolarów.
Jednocześnie drożeje koszt wynajmu mieszkań. W kwietniu br. minister budownictwa poinformował, że przygotowano już rozporządzenie zgodnie z którym osoby, które skorzystały z preferencyjnych kredytów państwowych, będą miały zakaz wynajmu swoich mieszkań przez 5 lat, od momentu spłaty ostatniej raty kredytu.
Sporo zamieszania wywołała wypowiedź Łukaszenki, który zagroził, że odbierze mieszkania wszystkim tym, którzy najpierw zaciągnęli kredyt na warunkach preferencyjnych a potem je wynajmują.
Jak tłumaczą eksperci rynku nieruchomości, rzeczywiście takie sytuacje pojawiaja się coraz częściej, gdy ludzie zaciągają kredyty na mieszkanie, a potem nie mają środków żeby je spłacać. By nie stracić wyczekiwanego lokum, jedynym rozwiązaniem dla nich jest wynajęcie go.
Kresy24.pl/realt.by/nn.by
1 komentarz
Tomasz
15 października 2013 o 17:44Jak oni chcą to sprawdzać czy ktoś nie wynajmuje swojego mieszkania. Zbyt duża ilość regulacji prowadzi często do sytuacji, że ludzie zamiast normalnie żyć zastanawiają się jak znaleźć lukę prawną.