Lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny, po nieudanej próbie otrucia go przez kremlowskich skrytobójców, zapowiedział, że po wyzdrowieniu powróci do Rosji i będzie kontynuował walkę z Putinem i jego reżimem. Jednak według trzech oficerów wywiadu NATO opozycjonista, który niebawem ma zostać wypisany ze berlińskiego szpitala Charité, naraża się na ogromne ryzyko. Ich ostrzeżenia przekazuje gazeta „Business Insider”.
Wszyscy trzej rozmówcy gazety uważają, że Nawalny może jeszcze zmienić zdanie – głównie za sprawą co trzeźwiejszych zachodnich polityków i specjalistów. Są przekonani, że powrót do kraju, w którym rządzi dyktator chcący go definitywnie unieszkodliwić, to zgoła samobójstwo.
Rozmówcy z NATO przyznają też, że wobec próby otrucia go w Tomsku Nawalny może liczyć na jakiś, bliżej nieokreślony, efekt społeczny [na przykład, uznanie go za męczennika – red.]. Dlatego, jak sądzą, po ostatniej próbie, Putinowi trudniej będzie spróbować ponownie zlikwidować Nawalnego. Choć, jak należy sądzić, przy socjopatycznej naturze obecnego władcy Kremla i jego zaplecza to raczej marzenie ściętej głowy. To opinia redakcji „Kresy24”.
„Business Insider” pisze, że Niemcy są zirytowani atakiem na lidera rosyjskiej opozycji. Rząd w Berlinie mógłby użyć gazociągu Nord Stream 2 do ukarania za to Putina.
„Nie ma innego wytłumaczenia poza tym, że była to próba zamachu, która wyszła z najwyższego szczebla rosyjskiego rządu. Istnieją różne zdania na temat możliwości, czy Putin wydał/nie wydał bezpośredni rozkaz do zamachu na Nawalnego, albo czy mogli to zrobić jego zwolennicy w służbach specjalnych.
„Użycie w tym celu czynnika wykorzystywanego w broni chemicznej – „Nowiczoka” – który jest produkowany i ściśle kontrolowany przez rosyjskie laboratoria wojskowe, utwierdziła mnie w przekonaniu, że rozkaz wydał sam Putin. W kręgach NATO istnieją pewne obawy co do określenia takiego ataku, pod warunkiem, że substancja wojskowa została użyta przeciwko wybitnemu rosyjskiemu dysydentowi bez formalnej zgody Putina. To możliwe, ale moim zdaniem taki scenariusz jest mało prawdopodobny” – ocenił anonimowy przedstawiciel kontrwywiadu jednego z krajów bałtyckich.
Zespół prawników Nawalnego ujawnił ustalenia niemieckiego laboratorium, z których wynika, że opozycjonista otrzymał truciznę w bezpłatnej butelce wody mineralnej w hotelu. Niemiecki rząd wyraźnie domaga się informacji o zamachu w ramach wznowionej debaty na temat ewentualnego porzucenia inwestycji Nord Stream 2. Na koncie Putina nie jest to przecież pierwsza próba zabójstwa i zabójstwo przeciwnika politycznego.
W tej sytuacji moskiewski Kreml znalazł się w sytuacji zgoła kłopotliwej – w rezultacie własnej głupoty, sprowadzając się do stanu klienta o proweniencji „gołodupca” – która doprowadziła do tego, że Niemcy będą o wiele bardziej skłonne do przyjęcia nowych sankcji gospodarczych wobec Rosji, a nawet rezygnacji z Nord Stream 2, co zaszkodzi zdolności Moskwy do pożyczania pieniędzy na rynkach międzynarodowych.
„Ale czy ta presja wystarczy, aby Nawalny pozostał przy życiu po powrocie do Rosji?” – pyta „Bussines Insider”.
Rzecznik służb wywiadowczych jednego z państw Europy środkowowschodniej powiedział „Business Insiderowi”, że na krótką metę „może tak, ale w dłuższej perspektywie zdecydowanie nie”.
„Putin jest bezwzględny, ale nie głupi ani lekkomyślny. Jeśli Nawalny wróci do Rosji, czekają go bezwzględne prześladowania i możliwy areszt. W ten sposób Putin obezwładni krajowych przeciwników przez niekończący się strumień procesów sądowych, dochodzeń podatkowych, aresztowań czy dętych zarzutów. To uciszy Nawalnego na kilka lat. Ale w końcu, po ukończeniu Nord Stream 2, Putin uzna, że Zachód jest zbyt chciwy i słaby, by zareagować w sposób, który naprawdę mu zaszkodzi. A kiedy uzna, że wygrał, to pytanie będzie polegało tylko na znalezieniu dogodnego czasu i okazji. Oczywiście nie zakomunikuje o tym wprost, ale da znać, kiedy Nawalny będzie już martwy” – wyjaśnił środkowoeuropejski interlokutor.
Podsumowanie redakcji „Kresy24”: być może Aleksiej Nawalny powinien zachować się jak kniaź Andriej Kurbski – szesnastowieczny dysydent moskiewski w Wielkim Księstwie Litewskim – któremu nie tylko udało się zbiec przed czystką Iwana Groźnego, ale propagandowo osłabiać system moskiewskiego despoty. Odmiennie niż wtedy, dziś duża część Europy jest świadoma zagrożenia ze strony obecnego cara na moskiewskim Kremlu.
Opr. TB, https://www.businessinsider.com/
fot. https://yandex.ua/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!