25 lutego sąd w Brześciu ogłosił wyrok ws. Giennadija Szutowa, który zginął 11 sierpnia podczas protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Jego kolega i świadek śmierci Aleksander Kordiukow został skazany na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Jak pisze portal tut.by, sąd uznał Giennadija Szutowa i Aleksandra Kordiukowa za winnych stawiania oporu podczas interwencji milicji. Kordiukow, przyjaciel ofiary odpowie także za usiłowanie zabójstwa milicjanta na służbie. Został skazany na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Funkcjonariusze, rzekome ofiary Szutowa i Kordiukowa, odmówili wniesienia oskarżenia przeciwko nim, nie chcieli też zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę.
Przypomnijmy, że tragedia miała miejsce 11 sierpnia 2020 roku.
Według prokuratury, późnym wieczorem Szutow i Kordiukow jako pierwsi zaatakowali metalową rurką żołnierzy sił specjalnych (w cywilu) Romana Gawriłowa i Arsenija Golicyna, po czym – jak twierdzi prokuratura jeden z funkcjonariuszy wyjął pistolet i wydał strzał ostrzegawczy w powietrze. Śledczy utrzymują, że śmiertelny strzał padł przypadkowo podczas szamotaniny.
Co innego twierdzi Kordiukow; Wraz z Szutowem mieli podejść do dwóch mężczyzn, by zapytać co się dzieje na mieście. Nie wiedzieli, że mają do czynienia z funkcjonariuszami w cywilu. Tamci zamiast odpowiedzieć, zaczęli ich bić i strzelać w ich kierunku. Kordiukow przyznał, że w pierwszym odruchu uderzył napastnika w nogę. Nie mógł wiedzieć, że ma do czynienia z funkcjonariuszem na służbie.
– Golicyn w tym czasie wycelował we mnie pistolet, wycelował w moją głowę – mówił podczas rozprawy Kordiukow.
Gdy kątem okaz dostrzegł kolegę osuwającego się na ziemię i trzymającego się za głowę, zaczął uciekać.
– Przestraszony o życie zacząłem uciekać, rzucając rurkę na ziemię, żeby nie przeszkadzała mi w ucieczce – zeznał.
Wyrok ogłoszony 25 lutego w Brześciu nie jest prawomocny.
43 – letni Giennadij Szutow zmarł 19 sierpnia w szpitalu wojskowym w Mińsku. Jego życie początkowo ratowali lekarze brzescy, potem został przetransportowany helikopterem do Mińska.
Córka Giennadija Szutowa potwierdziła, że jego ojciec miał ranę postrzałową i uszkodzony mózg.
Służba prasowa MSW poinformowała, że w Brześciu rzeczywiście strzelano do demonstrantów z broni palnej, jednak później minister spraw wewnętrznych Jurij Karajew zaprzeczył temu.
oprac. ba na podst. euroradio.fm
1 komentarz
Antoni Kosiba
25 lutego 2021 o 21:40W bardzo bratniej (wobec Putinowskiej Rosji i wobec Łukaszenkowskiej Białorusi) ChRL po wykonaniu wyroku śmierci rodzina skazanego otrzymuje rachunek za nabój użyty do zastrzelenia skazańca. Czy anty-białoruski OMON też wystawił taki rachunek rodzinie zabitego?