Po fali represji, masowego aresztowania dziennikarzy i działaczy na rzecz praw człowieka na Białorusi, Unia Europejska zapowiada przygotowanie kolejnego, piątego pakietu sankcji. Bruksela uważa, że Rosja również może wpłynąć na sytuację w Mińsku.
„UE wzywa władze Białorusi do wypełnienia międzynarodowych zobowiązań tego kraju w zakresie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności. Żądamy natychmiastowego uwolnienia zatrzymanych obrońców praw człowieka, a także innych więźniów politycznych…” – czytamy w dokumencie. Josep Borrell ostrzega, że działania białoruskich władz nie pozostaną bezkarne: „UE jest gotowa rozważyć dalsze środki ograniczające zgodnie z przyjętym przez siebie etapowym podejściem”.
Jak wynika z wypowiedzi europejskich oficjeli, uważają oni, że obecnie tylko Rosja może wpłynąć na Łukaszenkę. Stwierdził to choćby wydalony przez reżim w Mińsku ambasador UE Dirk Schubel w wywiadzie dla białoruskiego serwisu Radia Svaboda.
„Oczywiście chcielibyśmy, żeby Rosja miała pozytywny wpływ na białoruski reżim, żeby sprawiła, że się trochę opamięta. Uważamy, że w interesie Rosji jest również posiadanie stabilnego i niezależnego sąsiada, ponieważ więzi handlowe i gospodarcze są bardzo głębokie i intensywne, a oczywiste jest, że o wiele lepiej jest handlować, jeśli sytuacja w kraju sąsiednim jest stabilna” – powiedział.
Dyplomata wyjaśnił, że nie ma możliwości zniesienia sankcji UE wobec władz Białorusi bez podjęcia przez reżim realnych kroków w celu deeskalacji konfliktu. Sankcje mogą zostać zniesione tylko wtedy, gdy nastąpią „pewne demokratyczne zmiany”, co oznacza przede wszystkim uwolnienie więźniów politycznych i rozpoczęcie dialogu z narodem, a także nowe wybory prezydenckie pod międzynarodową obserwacją.
Analityk polityczny i dyrektor Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej Arsenij Siwicki uważa, że „Moskwa aktywnie przygotowuje grunt pod zmianę reżimu na Białorusi i dąży do narzucenia oficjalnemu Mińskowi własnego scenariusza transformacji politycznej”.
Politolog szacuje, że utrzymanie białoruskiego reżimu w obecnej formie wymaga co najmniej 7-10 mld dolarów rocznie, a tyle władze rosyjskie nie są gotowe zapłacić.
„Nie ma powodu, by sądzić, że Kreml porzucił swój scenariusz: zaraz po spotkaniu Putina z Josephem Bidenem Moskwa ponownie zaczęła wzywać do dialogu politycznego i reformy konstytucyjnej, co można postrzegać jako swoistą carte blanche dla Kremla od Waszyngtonu na zastąpienie reżimu Łukaszenki” – powiedział ekspert w rozmowie z portalem internetowym „Białoruski Partyzant”.
oprac. ba/ng.ru
2 komentarzy
Tadeusz
19 lipca 2021 o 17:55Dziwni ci w Brukseli! Moskwa robi wszystko zeby Lukaszenka przetrwal a Bialorus stala sie Rosja!
stach
20 lipca 2021 o 10:44Wystarczy jeden telefon z kremla i po łukaszence nie byłoby śladu. Ale takiego telefonu nie będzie bo rosji na tym zależy aby na Białorusi było źle….