Według kanadyjskiej gazety „The Globe and Mail” ukraińscy żołnierze wysłani do pomocy w ewakuacji na lotnisko w Kabulu przeprowadzili brawurową akcję ratując tłumaczy, którzy pracowali dla kanadyjskiego kontyngentu w Afganistanie, oraz współpracowników właśnie „The Globe and Mail”, wraz z rodzinami.
Jak pisaliśmy, ukraińskie samoloty w sierpniu latały kilka razy do Kabulu, by pomóc w ewakuacji przeprowadzanej przez USA i inne kraje NATO. Ukraina wysłała też żołnierzy do pomocy w ewakuacji. Ostatni samolot wylądował w Kijowie w ostatni weekend.
Jak się okazało, akcję pomocy współpracownikom Kanady pomagał koordyntować korespondent wspomnianej redakcji, Mark MacKinnon. Powiedział, że kanadyjska strona próbowała paru sposobów, by pomóc pozostałym współpracownikom z rodzinami dostać się na lotnisko w Kabulu. Miały pomóc władze amerykańskie, ale plany rozpadły się po krwawym samobójczym ataku w zeszłym tygodniu.
MacKinnon poinformował, że miał kontakty z biurem prezydenta Ukrainy i kilka innych, jak czytamy, kanałów dyplomatycznych. I nawiązał kontakt z władzami Ukrainy.
– Powiedzieli: każcie swoim ludziom wsiąść do jakichś samochodów, zrobić zdjęcia tablic rejestracyjnych tych samochodów i niech wyślą zdjęcia ukraińskiej armii. Kazali, by samochody podjechał jak najbliżej lotniska – relacjonował Mac Kinnon w rozmowie z kanadyjską telewizją CTV.
Po sygnale od Kanadyjczyków do dwóch mini busów wsiadło 19 osób. Podjechały do otoczonego przez zdesperowany tłum, ale w zasadzie już nie działającego lotniska najbliżej jak się dało. Ukraińscy żołnierze pomagający w ewakuacji opuścili teren na lotnisku kontrolowany jeszcze przez siły USA i mimo niebezpieczeństwa (możliwość kolejnych zamachów, nie wiadomo też, jak zachowałyby się patrole talibów) przedostali się przez tłum i otoczyli samochody z kanadyjskimi współpracownikami i ich rodzinami. Potem przeprowadzili ich bezpieczenie do samolotu, który leciał do Islamabadu (Pakistan), a potem Kijowa. Razem z tą grupą do stolicy Ukrainy przyleciał też MacKinnon.
Dziś USA poinformowały, że zakończyły ewakuację współpracowników NATO i uchodźców z Afganistanu. Nie udało się zabrać tysięcy osób.
– Pamiętajcie, że oni nie mają żadnego powiązania z tymi ludźmi – powiedział MacKinnon o ukraińskich żołnierzach. – Ryzykowali własnym życiem, by uratować tych tłumaczy i ich rodziny.
„The Globe and Mail” cytuje uratowanych Afgańczyków, którzy mówili, że ukraińscy żołnierze byli dla nich „jak aniołowie”.
W momencie akcji w Afganistanie nie było już kanadyjskich żołnierzy. MacKinnon twierdzi, że ukraińskie wojsko zdecydowało się pomóc, bo było to pośrednie „Dziękujemy” wobec Kanady za wsparcie polityczne, finansowe i wojskowego Ottawy dla Kijowa od początku rosyjskiej agresji w 2014. Poza tym Kanada ma bliskie relacje z Ukrainą z powodu dużej i aktywnej diaspory ukraińskiej w Kanadzie.
MacKinnon i „The Globe and Mail” podały również, że rząd kanadyjski prowadzi rozmowy z władzami Ukrainy o dalszych akcjach pomocy w sprowadzeniu współpracowników kanadyjskiego wojska i innych kanadyjskich podmiotów w Afganistanie. MacKinnon przyznaje, że taka misja byłaby trudna, nie tylko z powodów warunków na miejscu, ale też z powodów prawnych – uciekinierzy często nie mają na przykład paszportów. Jeśli chodzi o tę grupę, którą udało się sprowadzić za pomocą Ukrainy, to dostali w Kijowie kanadyjskie dokumenty podróżne od kanadyjskich urzędników, ale nie zawsze jest to możliwe.
MacKinnon nie traci jednak nadziei, że uda się sprowadzić jeszcze więcej ludzi.
Oprac. MaH, ctvnews.ca
fot. instagram.com/ministry_of_defense_ua
3 komentarzy
Ediii
31 sierpnia 2021 o 16:19Tylko, że … w Kanadzie mieszka ogrooomna liczba emigrantów z Ukrainy. Chcieli się przypodobać
Wieslaw
2 września 2021 o 18:41Poprobuj przypodobac sie , ryzykujac wlasnym zyciem.
Dyletant.
Janusz
7 września 2021 o 02:43Brawo Ukrainskie zolnierze/ Polak z Kanady