Na Białorusi po raz trzeci w tym roku drożeje chleb, drób, nabiał. Od 1 grudnia wzrosną ceny energii elektrycznej, gazu i transportu publicznego. Od nowego roku o 40 proc. wzrosną ceny na usługi komunalne, ale to nie wszystkie podwyżki. Kolejnym obciążeniem jakie spadnie na Białorusinów będą podwyżki podatków.
Podjęta w ubiegłym tygodniu uchwała Ministerstwa Gospodarki, dała białoruskim producentom możliwość podwyższenia cen swoich wyrobów. I tak, podstawowe gatunki pieczywa podrożeją o 10 proc., mleko i jego przetwory o niskiej zawartości tłuszczu – o 7 proc., mięso drobiowe i jajka wzrosną o 10 proc. Ministerstwo uspokaja, że podwyżki nie oznanczają automatycznego wzrostu cen w sprzedaży detalicznej, ale media rozpisują się o perfidnych działaniach rządu, w celu ratowania pogrążonej w recesji gospodarki kraju.
O podwyżce cen energii i prądu od 1 grudnia br., informował wicepremier Anatolij Kalinin, komunikując się ze społeczeństwem w ramach konferencji online. Również od grudnia, o 15 proc. podrożeją bilety na transport publiczny. Eksperci szacują, że bilety kolejowe mogą podrożeć o 100 a może nawet 150 proc.
Jak pisze Niezawisimaja Gazieta, nie ma powodów do nadzieji, że to wszystkie niespodzianki jakie szykuje białoruski rząd w przyszłym roku. Sądząc po wypowiedziach niektórych wysokich urzędników, intencją rządu jest głębsze sięgnięcie do kieszeni obywateli. Zastępca ministra gospodarki Aleksandr Jaroszenko zapowiedział 40 proc podwyżkę na usługi komunalne. Rzeczywistością staną się wkrótce dotychczasowe pogłoski o podatku dla posiadaczy samochodów. Premier Miasnikowicz niby przypadkiem nadmienił, że planuje się wprowadzenie opłat za samochody, które zależeć będą oczywiście od od marki samochodu; – za Ładę trzeba będzie zapłacić równowartość 40, a za Mercedesa 100 dolarów.
Eksperci ekonomiczni są zgodni w opinii, że do podjęcia tak niepopularnych kroków, i to na krótko przed wyborami prezydenckimi (najpóźniej w 2015 roku), władze zmuszone są ze względu na brak finansowania zewnętrznego, które przez wszystkie lata panowania Łukaszenki ratowało kraj przed krachem gospodarczym, a białoruskie społeczeństwo przed biedą.
Jednak z roku na rok problemy ekonomiczne pogłębiają się, a do utrzymania nieefektywnego i niewydolnego sowieckiego modelu gospodarki, potrzeba coraz więcej dotacji zagranicznych. W tym roku białoruska gospodarka weszła w głęboką recesję. Do października zanotowano wzrost na poziomie zaledwie 1,1 proc. Eksport wyrobów potasowych został wstrzymany, białoruskie traktory i samochody ciężarowe straciły wiodącą pozycje na rynku rosyjskim. Rezultat jest taki, że w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy br., eksport spadł o 18 proc., co przyniosło straty w około 7 mld. usd.
Od początku roku rezerwy walutowe stopniały o 1,2 mld dolarów. Teraz wynoszą 6,8 mld, każdego dnia dolar bije nowe rekordy.
Aby w jakiś sposób zmienić sytuację, władze muszą znaleźć 2 – 3 mld USD – uważa ekonomista Leonid Złotnikow. Aleksander Łukaszenka nie chce wyprzedawać rodowych sreber, a i chętnych na nie jak na lekarstwo, bo któż odważy się ponosić ryzyko inwestowania w tak skompromitowanym kraju jak Białoruś; UE nie śpeszy się z powodów politycznych, a Rosja nie chce być oszukiwana obietnicami prywatyzacyjnymi.
Ostatnie wydarzenia polityczne mogą jeszcze bardziej pogorszyć sytuację oficjalnego Mińska. Niektórzy eksperci uważają, że odmowa Ukrainy podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, zmusi dotychczasową karmicielkę Łukaszenki – Moskwę, do przeorientowania się na odbitą właśnie flankę.
„Do 2015 roku Rosja będzie czyniła wszelkie starania, by przyciągnąć na swoją stronę ukraińskich oligarchów, przemysłowców i ukraińskie społeczeństwa w ogóle. Białoruś będzie przedmiotem wtórnej uwagi Moskwy” – uważa białoruski politolog Jurij Czuwasow. Jednak nie wszyscy eksperci są tego zdania. Są też tacy, którzy przekonują, że „Rosję stać i na Ukrainę i na Białoruś”. Póki co, jakoś nie widać by Moskwa śpieszyła by ratować Mińsk.
Kresy24.pl/charter.97/ng.ru
1 komentarz
franz kawka
26 listopada 2013 o 15:01proponuje wyjazd do uni najlepiej do szwecji danii norwegii niemiec i tam skladac o azyl nawet jak nie dadza czasami nie daja to macie kilka lat siedzenia na garnuszku zachodu a to oznacza dobry socjal urzedy sa tam teraz zawalone sprawami z syrii czyli sprawa na lata, najlepsza jest skandynawia maja socjal jak pensje