Rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew naciska na Białoruś, aby podjęłą jak najszybszej decyzję w sprawie „Bielaruskali”, jednego z najcenniejszych białoruskich firm produkującej nawozy potasowe.
Zdaniem Miedwiediewa prywatyzacja zakładów jest nieuchronna, – Białoruś nie ucieknie od tego – zapowiedział.
Dzień przed wizytą Miedwiediewa na Białorusi, Aleksander Łukaszenka udał się do zakładów potasowych w Saligorsku, gdzie zapewniał, że ta warta ok 30 miliardów dolarów firma nie zostanie sprzedana za bezcen. Możliwa jest jej częściowa prywatyzacja, ale pakiet kontrolny pozostanie w białoruskich rękach – informuje charter97.org.
– Bielaruskalia to perła Białorusi, która należy do obywateli Białorusi – mówił Łukaszenka. – Jest ogromna presja ze wszystkich stron, przede wszystkim ze strony tych krajów od których jesteśmy zależni. Trudno się tej presji oprzeć – skarżył się baćka.
Niezależne media białoruskie piszą, że wizyta szefa rosyjskiego wyglądała idyllicznie tylko w świetle reflektorów. Kiedy doszło do bezpośrednich rozmów, rosyjski premier Rosji miał zagrozić Łukaszence rozprawieniem się z przemytem produktów naftowych z Białorusi jako rozpuszczalników.
– Zgodziliśmy się, że wszystko dokładnie sprawdzimy i będą przyjęte niezbędne decyzje. Jeżeli doszło do wykroczeń, odpowiednie osoby muszą zostać ukarane – powiedział Miedwiediew, komentując wyniki negocjacji z kierownictwem Republiki Białorusi w sprawie białoruskiego eksportu rozpuszczalników i rozcieńczalników.
Białoruski przywódca ma się rzeczywiście czego obawiać. Wielkość obrotu produktami naftowymi jest imponująca. W 2010 roku wartość dostaw za granicę rozpuszczalników opiewała na łączna wartość 160 milionów dolarów, a w pierwszych pięciu miesiącach 2012 r. – już 2,2 mld! Jest to więcej niż 10% całości eksportu kraju!
kresy24.pl./charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!