Zianon Paźniak – założyciel Białoruskiego Frontu Narodowego i odkrywca masowych grobów na Kuropatach, skrytykował informacje opublikowane przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Zaprzeczył istnieniu „białoruskiej listy katyńskiej”.
Na liście 98 osób zidentyfikowanych przez CPRDiP znalazło się nazwisko Janki Paźniaka – dziadka Zianona Paźniaka.
W wywiadzie dla radia Svaboda, polityk podziękował dr Łukaszowi Adamskiemu za jego ofiarność przy poszukiwaniu ofiar bolszewizmu. Podkreślił, że nie ma żadnych wątpliwości, że osoba ze spisu ofiar zidentyfikowanych przez CPRDiP o nazwisku Jan Paźniak, to jego dziadek.
Jak powiedział, dotąd był przekonany, że NKWD rozstrzelało go jeszcze w 1939 roku. Dopiero teraz okazuje się, że zanim stracił życie, musiał znieść jeszcze okrucieństwo ihumeńskiego więzienia. Dopiero w 1940 roku został przeniesiony do Mińska i tam rozstrzelany.
Paźniak wspomina, jak podczas prowadzonych przez niego prac archeologicznych na Kuropatach w 1988 roku, cały czas tliła się w nim nadzieja, że jakimś cudem uda mu się znaleźć szczątki swojego dziadka.
„W jednym z badanych przeze mnie miejsc pochówku, spoczywali ludzie z miasta, inteligenci, mieli na sobie odzież „niesowiecką”. Znalazłem czaszkę z okularami, takimi jakie miał mój dziadek na fotografii. Ale wtedy niczego nie udało się ustalić. Ważne jest, aby odnaleźć dokumenty. Jest również bardzo ważne, aby zidentyfikować ofiary pochówku w parku Czeluskincew – to drugiego co do wielkości miejsce kaźni w Mińsku, zaraz po Kurapatach…”- powiedzał polityk.
Wyrażając uznanie pod adresem dr Adamskiego, Zianon Paźniak nie szczędził pod jego adresem i gorzkich słów. Skrytykował polskiego historyka przede wszystkim za terminologię.
Według niego, nie ma tak zwanej „białoruskiej listy katyńskiej” i nie było „białoruskich więzień” za czasów ZSRR. Skandalem nazwał używanie przez uczonych takich określeń.
„Jeśli nadal będziemy w ten sposób postępować, to pan Adamski będzie musiał przejść na terminologię prezydenta Obamy odnośnie „polskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu” – jak nazwał go amerykański prezydent. Białoruś pod okupacją sowiecko-bolszewicką nie miała ani „białoruskich więzień” ani „białoruskich kul”, nie miała też żadnych praw. I nie sporządzała „białoruskich list”. Kraj pustoszyło rusko – bolszewickie ludobójstwo, Białorusinów zabijali, zabijali naród, a ludziom, którzy nie chcą, żeby Oświęcim nazywali „polskim obozem koncentracyjnym”, należy o tym pamiętać” – konstatował wyraźnie poirytowany Paźniak.
To nie jest część „listy katyńskiej”
Zianon Paźniak krytycznie odniósł się do zrekonstruowanego fragmentu „białoruskiej listy katyńskiej”. Według niego informacje podane przez CPRDiP wprowadzają ludzi w błąd, dezinformują opinię publiczną, gdyż na ostatnio opubliokowanej liście znajdują się ludzie różnych profesji, zawodów i narodowości. Natomiast Lista Katyńska- to przede wszystkim lista polskich oficerów zamordowanych przez bolszewików.
Polityk przypomina również, że w latach 1939-41 bolszewiccy enkawudziści niszczyli na Zachodniej Białorusi białoruską inteligencję i działaczy białoruskich, nawet komunistycznych, korzystając z nośnych wówczas haseł „walki z polską burżuazją.
Kresy24.pl/svaboda.org
4 komentarzy
Marek
28 lutego 2013 o 21:25100% racji ma Paźniak. Jak Kalego biją to źle, ale jak Kali bić innych to ok. Dawno zauważyłem tę błędną nazwę i dziwię się, że do tej pory nikt o tym nie mówił.
poco
1 marca 2013 o 12:36Pełna zgoda z Paźniakiem. Relatywizowanie jest niebezpieczne . Rzeczywiście, wszyscy w Polsce zachłysneliśmy się hasłem „blk”, nie licząc się z odczuciami Białorusinów
ego
5 marca 2013 o 23:49racja
ego
5 marca 2013 o 23:50może „lista katyńska z BSSR”