Powołana w 2010 roku przez poetę i społecznika Uladzimira Nieklajeua kampania „Mów prawdę!”, po sześciu nieudanych próbach rejestracji została dziś zalegalizowana. Analitycy przekonują, że białoruski reżim próbuje tym gestem udowodnić na siłę, że tzw. liberalizacja to nie tylko puste slogany.
16 maja, za siódmym podejściem, Ministerstwo Sprawiedliwości RB zarejestrowało kampanię „Mów prawdę!”. Na czele organizacji stoją Andriej Dmitriejew i Tatiana Karatkiewicz.
Ekspert Centrum Analitycznego „Strategia” Walery Karbalewicz uważa, że za decyzją władz, by zalegalizować organizację, stoi zbliżająca się letnia sesja Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, która ma się odbyć za dwa miesiące w Mińsku.
„W przeddzień tego wydarzenia, władze chcą w jakiś sposób wykazać swoje zaangażowanie na rzecz demokracji i wartości demokratycznych – powiedział. – Władze musiały uczynić taki gest, który zostanie zauważony, więc trzeba było zarejestrować organizację, która jest jakoś tam znana zarówno na Białorusi, jak i za granicą”.
Według Karbalewicza, władze miały do wyboru dwa podmioty; „Mów Prawdę!” i partię „Białoruska Chrześcijańska Demokracja” (BChD).
„Ale BChD aktywnie uczestniczy w ulicznych akcjach opozycji – powiedział analityk. – Myślę, że z punktu widzenia władz, BChD byłoby to dla niej niewygodne, wręcz niebezpieczne. Tymczasem „Mów prawdę!” – to organizacja, która silnie demonstruje swoją skłonność do bycia konstruktywną opozycją. Jeśli biorą udział w akcjach ulicznych, to tylko w tych, które uzyskują zgodę władz. Wybierając między dwiema organizacjami, zdecydowali, że będzie to „Mów prawdę!”. Są mniej znani zarówno na Białorusi, jak i w Europie, ale przede wszystkim mniej radykalni”.
Politolog Jurij Chausou uważa również, że rejestracja „Mów prawdę!” jest związana z dążeniem władz do zniwelowania negatywnego wizerunku jaki wytworzył się po fali aresztów i zatrzymań opozycji, jaka przetoczyła się przez Białoruś w lutym-kwietniu br.
„To oczywiste, że rejestracja „Mów Prawdę!” będzie miała znaczenie wyłącznie dla tych, którzy zajmują się analizą sytuacji politycznej na Białorusi” – powiedział.
Czausou przypomniał, że tego rodzaju sytuacja miała miejsce w 2008 roku, kiedy to zarejestrowano ruch „O Wolność”, kierowany wówczas przez byłego wspólnego kandydata opozycji na prezydenta Aleksandra Milinkiewicza.
Organizacja „Mów prawdę!” została powołana jako kampania społeczna w 2010 roku przed wyborami prezydenckimi. Na jej czele stanął Uladzimir Nieklajeu, ale nazywany „białoruskim Havlem” lider odszedł w 2015 roku. Nieklajeu ogłosił wówczas, że jest rozczarowany polityką, i chce się z niej wycofać. Słowa nie dotrzymał, i wraz z Mikołą Statkiewiczem powołał Białoruski Kongres Narodowy. Dziś organizuje i aktywnie uczestniczy w największych przedsięwzięciach opozycji. za swoją działalność jest systematycznie prześladowany, skazywany na grzywny i areszty.
Kampania „Mów Prawdę!” wystawiła swoich kandydatów na listach w wyborach parlamentarnych jesienią 2016 roku. Jedna z jej liderek Tatiana Karatkiewicz została deputowaną, choć jej wybór obnażył całkowicie kontrolowany charakter procesu wyborczego, a zabiegu dokonano poprzez korektę liczby głosów dwóch kandydatów opozycji, w wyniku potrójnego zawyżenia frekwencji.
Kresy24.pl/naviny.by
1 komentarz
SyøTroll
16 maja 2017 o 21:13No to będziemy mieli na Białorusi kontrolowalną przez władzę konstruktywną opozycję, oraz zwalczanie niekonstruktywnej opozycji pro-kolorowo rewolucyjnej i separatyzmów etnicznych.