Białoruska propaganda znalazła kolejny powód do atakowania Polski. Telewizja publiczna STV poświęcił cały materiał byłemu jezuickiemu kościołowi w Jurewiczach na południu Białorusi, którego restauracja właśnie się zakończyła. W materiale zarzucono Polsce, że nie spieszy się ze zwrotem ikony Matki Boskiej Jurowickiej, którą w tajemnicy wywieziono do Krakowa pod koniec XIX w. Twórcy reportażu pominęli jednak bardzo ważny fakt.
Ikona Matki Bożej Jurowickiej, czczonej zarówno przez katolików, jak i prawosławnych, znana jest z cudów od czasów WKL. W 1885 roku braz został przekazany w depozyt jezuitom z Kolegium Krakowskiego. Został on umieszczony w kościele św. Barbary, najpierw w ołtarzu Opatrzności Bożej, a w 1931 przeniesiono go do kaplicy Matki Boskiej Bolesnej, gdzie czczony jest do dnia dzisiejszego.
Losy ikony Patronki Polesia były burzliwe, a sam obraz zgodnie z podpisanym przez jezuitów zobowiązaniem ma wrócić tam, skąd przybył. Do klasztoru w Jurewiczach na Polesiu, dziesiejszej Białorusi. Jednak jest jedno „ale”, o którym nie wspomnieli autorzy reportażu w białoruskiej TV.
Gabriela Horwattowa z Wańkowiczów, marszałkowa powiatu rzeczyckiego, która potajemnie wywiozła obraz i w 1885 r. przekazała go na przechowanie jezuitom, podkreślała, że cudowna ikona może wrócić – jedynie do odtworzonej katolickiej świątyni. Tymczasem majestatyczny barokowy pojezuicki kościół i klasztor po uzyskaniu przez Białoruś niepodległości, trafił z powrotem w ręce prawosławnych. Ci przejęli świątynię jeszcze po upadku powstania styczniowego.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!