Trudno znaleźć społeczeństwa bardziej posłuszne i niewolne niż zachodnie. Stwierdziła to programie „W temacie” na kanale YouTube BiełTA Olga Szpilewskaja, przewodnicząca Białoruskiego Związku Kobiet, dyrektor białoruskiego przedstawicielstwa rosyjskojęzycznej Międzynarodowej Spółki Telewizyjno-Radiowej „Mir”.
„Myślałam o wychowaniu dzieci. O tym, jak wychowujemy dzieci i jakie wartości w nich wykształcamy. Jak wychowywali nas nasi rodzice i jak wychowywaliśmy nasze dzieci. Uczymy ich czcić starszych. Myślę, że amerykańskie, europejskie dzieci również uczy się czcić i szanować starszych. Ale my uczymy dzieci skromności. Nas nie uczy się iść naprzód bez względu na wszystko. Być skromnym, aby pomagać bliźniemu. To są wartości chrześcijańskie, które są w nas zaszczepione, wykształcają to w nas nasi rodzice” – powiedziała.
„Być miłosiernym, aby móc podzielić się ostatnim kawałkiem chleba, jeśli ktoś potrzebuje tego chleba. To prawda, że jesteśmy z natury bardzo współczujący. (…) A jakie wartości są nieodłączne, na przykład u dzieci europejskich i amerykańskich…” – dodała.
Jako przykład tych różnic przytoczyła działalności zagranicznych trenerów i szkolenia z rozwoju osobistym.
„Skąd przybyli do nas? Przybyli do nas z Zachodu. Czego uczą trenerzy i treningi rozwoju osobistego? Ja w centrum świata, aby rozwijało się moje ja, aby moje ja było najważniejsze, nie powinnam być skromna, muszę się pokazać. Jeśli dzieci są tak wychowywane od dzieciństwa, to co się teraz dzieje na świecie nie jest dla nich katastrofą i bólem, jakim jest dla nas. Bo dla nich to tylko wzrost i przejście na jakiś nowy poziom, aby mogły się dalej rozwijać. Potrzebują jeszcze więcej ziemi, minerałów, jeszcze tańszej siły roboczej i nie widzą w tym nic nienormalnego. To znaczy dla nich jest to normalny rozwój, normalny wzrost” – podkreśliła.
„My tak nie możemy. Bronimy naszych tradycji. Wierzymy, że każdy ma prawo do życia. Każdy sąsiad mieszka za własnym płotem i prowadzi gospodarstwo tak, jak chce, i nikt do niego nie przychodzi, nie otwiera drzwi nogą i mówi: słuchaj , przeszkadzasz mi w rozwoju osobistym, więc idź sobie gdzieś tam, oswobodźmy jakieś terytorium lub coś innego. Wydaje mi się, że nawet w tych chwilach takie rzeczy są czynione” – wyjaśniła swoje projekcje.
„Spójrzcie, jak dokładnie ludzie są lepieni od najmłodszych lat. Wszystkie te szkolenia, coaching i tak dalej. W końcu to taka indoktrynacja społeczeństwa, przygotowująca je na to, że w pewnym momencie musi podjąć decyzję, Więcej, wydaje mi się, że trudno jest znaleźć społeczeństwa posłuszne i niewolne niż zachodnie. Ale oni po prostu nie zdają sobie z tego sprawy. U nas w zasadzie nie ma takiego urabiania. Dzięki Bogu, u nas jesteśmy my, których nie zdążyli urobić, przerobić. Nasze dzieci już zaczęli przerabiać i dobrze, że mieliśmy taki wstrząs [w 2020 r. – red.]. Nastąpiła taka ponowna ocena wartości, w tym wśród rodziców wychowujących dzieci, i doszło do tego u naszych dzieci. Tak, może nie wszyscy, ale ktoś przecież, przebywszy jakąś drogę, zrozumie, że mieliśmy rację.
Z podobnym zadęciem propagandowym odniosła się także do rosyjskiej agresji na Ukrainę.
„Białoruski Związek Kobiet (BZK) nie milczał od samego początku. Pisaliśmy do wszystkich organizacji praw człowieka. A BZK nigdy nie milczy, jeśli chodzi o ludzi, ich życie, dziwci i kobiety. Również w odniesieniu do sytuacji z uchodźcami na granicy [z Polską – red.]. Sama widziałam te apele kobiet Białoruskiego Związku do wszystkich organizacji praw człowieka. Niestety, nikt na nie nie odpowiada, ani nie reaguje. To, co dzieje się na Ukrainie jest straszne. To dla nas lekcja, która może się wydarzyć, jeśli w pewnej chwili nie ma zatrzymania, nie ma nowej oceny i zastanowienia się nad tym, co posiadasz, a nie możesz zrozumieć, gdzie jest wartość prawdy. Dla mnie to, co dzieje się na Ukrainie, to wojna domowa, prawdziwa wojna domowa, która rozpoczęła się nie 24 lutego. Tak dzieje się od 2014. Wtedy skłócono ludzi, nie dano im spokojnie żyć i rozwijać się w pokoju. To taka wojna domowa, która zmiotła Ukrainę z powierzchni ziemi, niestety” – wynurzyła się z kłamliwą refleksją.
„Dzieci giną na Ukrainie nie od dzisiaj” – podkreśliła.
„Giną od 2014 roku. Rozmawialiśmy wtedy o Alei Aniołów. Były to dzieci, które zginęły z rąk ukraińskich żołnierzy, którzy zdecydowali, że ludzie z innymi poglądami nie powinni mieszkać i istnieć na terenie tego kraju. I trwa to do dziś A najgorsze jest to, że te kobiety, dzieci, ludzie w ogóle, że wszyscy sami Ukraińcy stali się właśnie takimi małymi pionkami, marionetkami w grze, w której nic nie znaczą” – obłudnie podsumowała.
Opr. TB, https://www.belta.by/
2 komentarzy
Rafał
1 sierpnia 2022 o 07:25Szmata
wojna domowa
1 sierpnia 2022 o 07:29Jak wiadomo, Rosjanie wszędzie są „w domu”: i na Wyspach Kurylskich są „w domu”, i w Kalinigradzie „są w domu”, i w Berlinie „są w domu”, i w kasynach Monte Carlo też są „w domu”…