„W sąsiednich krajach panuje głód i kryzys żywnościowy, a na Białorusi żniwa nabierają tempa” – grzmi propaganda Łukaszenki. Absurdalność takich doniesień jest szczególnie oczywista dla tych Białorusinów, którzy czytają je choćby w Polsce.
Propaganda Łukaszenki przedstawia fakt, że na Białorusi nie ma jeszcze głodu, jako niezwykłe osiągnięcie rządu i polityki rolnej miłościwie panującego. W mediach Łukaszenki słyszymy, że to jego silna ręka uchroniła kraj przed kryzysem żywnościowym i głodem.
Jeśli chodzi o inne kraje, propaganda maluje obraz apokaliptyczny: wszystko zniszczone, sprzedane, ziemia wyjałowiona, zachwaszczona, inaczej niż na Białorusi, z silnym właścicielem. Doszło do tego, że telewizja ANT donosi: „W krajach sąsiednich panuje głód i kryzys żywnościowy”. To absolutne kłamstwo.
Jak zauważa Nasza Niwa, rzeczywiście na całym świecie nastały trudne czasy. Kraje zachodnie doświadczyły w ostatnich latach rekordowej inflacji. Wzrost cen (w tym produktów spożywczych) ma charakter globalny. Wśród głównych przyczyn tak wysokiej inflacji na świecie jest przede wszystkim koronawirus, który spowodowała kolosalne zakłócenia w łańcuchu dostaw towarów i komponentów do produkcji.
Kolejną istotną przyczyną jest kryzys energetyczny w Europie, związany z niedoborami gazu i rekordowymi cenami na rynku. Mamy wojnę energetyczno-gazową, którą przeciwko Europie rozpętała Rosja, wykorzystująca gaz jako broń geopolityczną.
Sytuację komplikuje wojna rosyjsko-ukraińska. Te dwa kraje są jednymi z głównych eksporterów zboża, a zakłócenia w dostawach z tych krajów mogą prowadzić do problemów w krajach importujących zboże ukraińskie i rosyjskie.
Ale ani Europie, ani sąsiednim krajom nie grozi głód. Nawet wzrost cen żywności nie doprowadzi do głodu w Europie, ponieważ udział wydatków na żywność zajmuje niewielki udział w ogólnej strukturze wydatków Europejczyków, znacznie mniejszy niż na Białorusi.
Rolnictwo w krajach sąsiednich również ma się dobrze. Dużo lepiej niż na Białorusi z jej „silnymi właścicielami”. Oto tylko kilka liczb.
Całkowity wolumen zbiorów zboża w sąsiedniej Litwie w 2021 r. wyniósł 6,1 mln ton. Kilkukrotnie mniejszy od Białorusi obszar, o podobnym klimacie do Białorusi, stał się jednym z czołowych eksporterów pszenicy do UE.
Polska osiągnęła również fenomenalne wyniki w rolnictwie. W 2021 r. kraj ustanowił nowy rekord i wyeksportował produkty rolne o wartości 37,4 mld euro.
W ciągu 18 lat członkostwa w Unii Europejskiej Polska stała się jednym z głównych producentów cebuli, ziemniaków, buraków, kapusty, pomidorów, borowików, truskawek, mleka, jajek i jabłek.
W 2021 r. na Ukrainie zebrano rekordowe zbiory zbóż i roślin oleistych: 106 mln ton. Ponad 84 mln ton z ogólnej ilości zebranych zbiorów to zboża i rośliny strączkowe, kolejne 22,6 mln ton to rośliny oleiste.
W ten sposób Ukraina zebrała ponad 10 razy więcej niż Białoruś, chociaż Ukraina kontroluje terytorium tylko 2,5 razy większe niż Białoruś.
I nie ma „bitwy o plony” (które każdego roku ogłasza Łukaszenka), bo ziemia należy do rolników, a każdy z nich jest odpowiedzialny za wyniki swojej pracy, nie potrzebując instrukcji z góry.
Prezydenci Polski, Litwy i Ukrainy nie wyjeżdżają na pola, kontrolując postępy zbiorów. I nie ma głodu, nawet w warunkach wojny.
„Nadchodzi głód niewidziany od czasów wojny”. Łukaszenka uzna straty zboża za sabotaż i przestępstwo
ba na pods.nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!