Czterej znani grodnianie, od których 20 lat temu zależał los polskiej oświaty na Białorusi, wystosowali apel do szefa białoruskiego parlamentu z prośbą o odrzucenie poprawek do Kodeksu Edukacji Republiki Białoruś, proponowany przez tamtejszy resort oświaty. Portal Znadniemna.pl dotarł do treści listu.
Sygnatariusze listu do szefa Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi Władimira Andrejczenki: Tadeusz Gawin, Siamion Domasz, Henryk Krupienko i Mikołaj Markiewicz
List do szefa niższej izby białoruskiego parlamentu Władimira Andrejczenki został podpisany przez założyciela i pierwszego prezesa Związku Polaków na Białorusi Tadeusza Gawina, który w imieniu ZPB podpisywał umowy w zakresie budowy i zasad funkcjonowania Szkół Polskich w Grodnie i Wołkowysku, szefa obwodu grodzieńskiego w latach 1993-1994 Siamiona Domasza, który w 1994 roku występował o zgodę Rządu Republiki Białorusi na budowę Polskiej Szkoły w Grodnie, szefa władzy wykonawczej Grodna Henryka Krupienkę, który w imieniu władz Grodna podpisał umowę o budowie Polskiej Szkoły w Grodnie oraz deputowanego do Rady Najwyższej Białorusi w latach 1990-1996 Mikołaja Markiewicza, który lobbował budowę polskich szkół na Białorusi na forum białoruskiego parlamentu.
Czterej sygnatariusze listu do szefa niższej izby Parlamentu Białorusi Władimira Andrejczenki przypominają, iż pod protestami przeciwko poprawkom do Kodeksu Edukacji, grożącym Polskim Szkołom w Grodnie i Wołkowysku utratą statusu placówek edukacyjnych, w których nauczanie odbywa się w języku polskim, podpisało się w liście do Ministra Edukacji Białorusi około tysiąca rodziców uczniów tych szkół, a petycję na imię Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki podpisało blisko 6 tysięcy mieszkających na Białorusi Polaków.
„Zwracamy Pana uwagę, że przygotowywana decyzja o zmianie zapisów prawa przeczy Konstytucji Republiki Białorusi” – piszą autorzy listu.
Według nich przygotowane w Ministerstwie Edukacji Białorusi poprawki do Kodeksu Edukacji naruszają artykuł 50. Konstytucji Republiki Białoruś, są sprzeczne z artykułami 4. oraz 6. Ustawy „O mniejszościach narodowych w Republice Białoruś”, przeczą artykułowi 23 Ustawy „O językach w Republice Białoruś”, a nawet wchodzą w sprzeczność z paragrafem 1. ustęp 6. podpisanego niedawno, 20 lipca 2016 roku, w Warszawie Porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Białoruś o współpracy w dziedzinie edukacji. „Podpisując to Porozumienie strona białoruska przyjęła na siebie zobowiązanie tworzenia warunków do rozwoju edukacji polskiej mniejszości narodowej, a nie jej ograniczenia, jak przewiduje projekt nowelizacji Kodeksu Edukacji” – piszą Gawin, Domasz, Krupienko i Markiewicz.
Sygnatariusze listu do Władimira Andrejczenki przypominają historię podjęcia decyzji o budowie w Grodnie i Wołkowysku Szkół Polskich, poczynając od decyzji, podejmowanych na szczeblu władz terenowych i na decyzji rządowej kończąc. Podkreślają, że w latach 90. minionego stulecia na korzyść budowy polskich placówek edukacyjnych na Białorusi wypowiadali się publicznie białoruscy parlamentarzyści, deputowani do rad terenowych oraz białoruscy działacze społeczni. „Należy zwrócić uwagę, że wszyscy oni byli z pochodzenia Białorusinami” – czytamy w liście, którego autorzy zwracają uwagę adresata także na tę okoliczność, iż Szkoły Polskie w Grodnie i Wołkowysku zostały wybudowane za środki strony polskiej, reprezentowanej przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.
„Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” nie finansowałoby budowy szkół, w których tylko niektóre dyscypliny byłyby wykładane w języku polskim, gdyż taki program nauczania mógłby być skutecznie realizowany w już istniejących państwowych szkołach z białoruskim bądź rosyjskim językiem nauczania” – piszą do szefa niższej izby Parlamentu Białorusi Gawin, Domasz, Krupienko i Markiewicz.
Sygnatariusze wyrażają nadzieję, że przewodniczący Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś i jego członkowie uświadomią całą powagę sytuacji i odrzucą przygotowane przez Ministerstwo Edukacji Białorusi poprawki do Kodeksu Edukacji.
Kopie swojego listu do Przewodniczącego Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś Władimira Andrejczenki jego sygnatariusze skierowali do: Ministra Edukacji Republiki Białoruś Igora Karpienki, Ministra Spraw Zagranicznych Białorusi Władimira Makieja, kierowniczki Administracji Prezydenta Republiki Białoruś Natalii Koczanowej oraz deputowanej do Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś Anny Konopackiej.
W Polsce kopie listu otrzymają: Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński, Minister Spraw Zagranicznych RP Witold Waszczykowski oraz prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Piotr Bonisławski.
Kresy24.pl/znadniemna.pl
5 komentarzy
SyøTroll
16 maja 2017 o 21:19Podejrzewam, że albo w szkołach rozpocznie się nauczanie wiadomych przedmiotów w jednym z oficjalnych języków narodowych obowiązujących na Białorusi, albo szkoły zostaną zamknięte bo Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” przestanie je finansować.
profesor
17 maja 2017 o 16:28Dawno należy przestać finansować te dwie polskie szkoły. Niech finansuje Białoruś zgodnie z ich prawem.
Józef
17 maja 2017 o 08:29WP szkół polskich nie finansuje, bo podlegają Ministerstwu Edukacji Republiki Białoruś i tak jest w każdym kraju. Język polski ze szkół nie zniknie, bo jest na niego wielkie zainteresowanie u miejscowych Polaków. Czego o Białorusinach w Polsce nie można powiedzieć.
Jest to splanowana akcja Borys i Gawina. Im, ich „towarzyszom broni” dziękujemy. Swoją sprawę już dawno załatwili. Mikoła bez pieniędzy z miejsca nie ruszy i wszyscy o tym wiedzą.
Temat na siłę, a mogą na tym stracić dzieci i ich rodzice, bo są wciągani do niepotrzebnych rozgrywek. O szarpanej opinii, reputacji o Polakach w Grodnie i Wołkowysku u miejscowych mieszkańców nie wspomnę. Mnie się nie podoba, jak zaczynają mówić nie o Polakach, a o Pszekach i właśnie przez takich jak Borys i Gawin.
profesor
17 maja 2017 o 16:27Musi wreszcie się wykazać dostając unijno-polską kasę).
profesor
17 maja 2017 o 21:53Markiewicz i Gawin? To ciekawa informacja, bo nigdy o tym we władzach nie mówiono, nie wspominano na Białorusi. Samoreklama na 100%.