Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia RB, sukcesywnie wzrasta zachorowalność na choroby psychiczne. W 2014 roku, na 100 tys. mieszkańców, stwierdzono 764,5 przypadków zachorowań. To o 30,2 proc. więcej niż w 2005 roku.
Co jest przyczyną takiego wzrostu występowania w białoruskim społeczeństwie przypadków psychozy, depresji i zaburzeń lękowych, i czy liczby podawane przez lekarzy są realne, radio Svaboda próbuje dowiedzieć się u praktykujących psychoterapeutów i psychiatrów. Są oni zgodni, że; po pierwsze, opieka psychiatryczna i psychoterapia są teraz bardziej dostępne niż przed 10 laty. W Mińsku w każdej poliklinice działa gabinet psychoterapeuty, w każdym regionalnym centrum kraju jest psychiatra. Po drugie, wzrosło zaufanie do lekarzy i spadł poziom psychofobii. Po trzecie jest coraz większa rozpoznawalność chorób, lekarze przestali się bać stawiania diagnoz, które jeszcze kilak lat temu mogły szokować pacjentów i ich rodziny.
„Jeżeli w rzeczywistości zachorowalność wzrosła o 30 procent, to byłaby to katastrofa. W naszym kraju nie ma dokładnych statystyk, które sporządzano by na podstawie dokumentacji podstawowej. Ponadto jest ona wypełniana nieprawidłowo – mówi praktykujący psychiatra i wykładowca akademicki, członek Republikańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego Siergiej Sokołow.
-Wzrost chorób i patologii psychicznych być może jest, ponieważ dorasta teraz pokolenie, które we wczesnym okresie życia w latach 90’, przeżyło rozpad Związku Radzieckiego i jest mniej odporne na stres. Ale to są czysto teoretyczne wnioski – tłumaczy Sokołow.
– Taki skok dowolnego parametru w systemie o 30 proc., to nie ewolucja, to jest rewolucja, która rozniesie ten system w pył. I oby tak się stało…. Taki szybki wzrost może wystąpić gdy trwa np. wojna domowa. Teoretycznie – na Ukrainie, i to wątpię. Albo w Syrii – tak, to lepsze odniesienie, dlatego, że tam jest rzeczywiście stres, w każdej chwili można stracić życie, wszystko, kraj jest podzielony. Tam taki wzrost może być, u nas – mało prawdopodobne” – dodaje Sokołow.
Psychiatra Igor Sorokin, szef miejskiej kliniki psychiatrycznej w Mińsku potwierdza, że stwierdzono wzrost psychopatologii, ale trudno jeszcze określić pierwotną przyczynę wzrostu zaburzeń, jest ich wiele.
„Ludność się starzeje, u wielu osób w podeszłym wieku, którzy zostają sami, kiedy dzieci opuszczają dom, wzrastają zaburzenia lękowe, jest wyraźny wzrost zaburzeń depresyjnych.
I, ogólnie rzecz biorąc, życie choć wydaje się być spokojne, w niewojującej Białorusi, zmusza nas od czasu do czasu, by przemyśleć: „Co dalej?”.
I chociaż to państwo deklaruje orientację prospołeczną, emerytom i ludziom zbliżającym się do wieku emerytalnego, trudno jest dziś żyć w poczuciu, że mogą podnieść wiek emerytalny, że czeka ich materialnie niczym niezabezpieczona starość.
Ja, jako praktykujący terapeuta często muszę mierzyć się z faktem, że do naszego szpitala na leczenie trafiają ludzie, którzy albo już stracili pracę z powodu cięć, lub zakład pracy przygotowuje się do redukcji etatów. Wszystko to przyczynia się do tego, że zwiększa się ilość zaburzeń lękowych i depresyjnych. Chociaż należy zauważyć, że zwiększa się nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie.
Białorusini przede wszystkim zaniepokojeni są brakiem pracy i ubóstwem.
Jeśli człowiek nie wie co ze sobą zrobić, zaczyna się nudzić, traci nastrój, pojawia się trwoga i stany lękowe. Jedni próbują swoje problemy rozwiązać za pomocą alkoholu, inni trafiają na oddział chorób neurologicznych.”.
Spośród pacjentów, u których zdiagnozowano inwalidztwo ze względu na chorobę psychiczną, około 60 proc. jest w wieku produkcyjnym. W 2014 roku, zdolnych do pracy było 5,6 proc. ogólnej liczby osób niepełnosprawnych. Chociaż, jak twierdzą psychiatrzy, pełnowartościowymi pracownikami może być o wiele więcej ludzi ze stwierdzonymi zaburzeniami psychicznymi.
Kresy24.pl za svaboda.org
1 komentarz
Zbigniew Jończyk
8 lutego 2016 o 00:04Dużo znakomitej nauki można odnaleźć na tej witrynie. Gorąco pozdrawiam.