Demontaż krzyży na Kuropatach to sprawa polityczna – mówi przewodniczący Ruchu Solidarności Razem Wiaczesław Siwczyk w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Działacz mówi, że Białorusinom potrzebne jest wsparcie zachodnich społeczeństw w obronie tego miejsca, w którym pochowane są setki tysięcy stalinowskich ofiar.
O sytuacji wokół tego, co dzieje się na uroczysku Kuropaty, gdzie w latach 30.040.XX wieku rozstrzelano nawet 250 tysięcy niewinnych ofiar, opowiedział portalowi Polskiego Radia Wiaczesław Siwczyk, który działa na rzecz ochrony tego miejsca.
Siwczyk uważa, że Kuropaty to symbol wszystkich komunistycznych represji na Białorusi,tymczasem o losie ofiar reżimu sowieckiego, miejscu ich pochówków do dziś nie wiele wiadomo, bo decyzją władz nie ma dostępu do archiwów KGB. Nie ma informacji również o zamordowanych tam Polakach.
Działacz przypomina, że po upadku ZSRR fala odrodzenia na Białorusi zaczęła się po ujawnieniu prawdy o dołach śmierci na Kuropatach, od walki o prawdę o komunistycznych represjach.
„Obecne władze zdecydowały, by zabrać krzyże, które Białorusini stawiali przez ostatnie 30 lat swoim bliskim, którzy zostali zamordowani przez NKWD. Te krzyże kłuły w oczy Aleksandra Łukaszenkę.
Wydarzenia w Kuropatach nie są przypadkowe, są elementem wojny hybrydowej. Otoczenie Łukaszenki podsunęło mu zapewne pomysł zabrania krzyży z terenu Kuropat. Trzeba podkreślić, że ataki na Kuropaty nie występują po raz pierwszy i mają systemowy charakter. Władze demonstracyjnie pokazywały swój stosunek do nich od wielu lat.
My staramy się ich bronić. W ostatnim czasie w Kuropatach niezależni działacze prowadzili wartę po tym gdy nieoczekiwanie dla wszystkich w pobliżu otwarto restaurację, która zwana jest teraz ”karczmą na kościach”. Byliśmy tam codziennie”.
Zdaneim Siwczyka, decyzja władz o usunięciu z Kuropat 70- 100 krzyży ma związek z pojawieniem się na Białorusi nowego ambasadora Rosji Michaiła Babicza, który stawia dość kategorycznie żądania i nie waha się obrażać nawet Aleksandra Łukaszenki.
Ostatnio białoruskie media napisały, że sprowadził do Mińska specjalistów od aneksji.
„Czujemy dużo niepokój. Nie wiemy, co będzie jutro z Białorusią. My w Kuropatach protestujemy pokojowo, nikogo nie atakujemy, ale też nie wiemy, co może się stać. Przypominamy, że w Kuropatach leżą również Polacy. Dokładnie niczego na ten temat nie wiemy, bo władze zamknęły archiwa i nie pozwalają ustalić faktów na ten temat.
Zwracamy się z apelem do polskiego społeczeństwa i międzynarodwoej społeczności – pomóżcie Białorusinom ochronić Kuropaty”.
Minister Czaputowicz: likwidowanie krzyży w Kuropatach na Białorusi „to zły sygnał”
oprac.ba /PolskieRadio24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!