– Polska zawsze kieruje się szacunkiem wobec suwerenności i tożsamości Białorusi – powiedział szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz podczas rozmowy z przewodniczącym izby wyższej białoruskiego parlamentu Michaiłem Miasnikowiczem, który wczoraj rozpoczął wizytę w Warszawie.
W komunikacie pasowym rzecznika MSZ czytamy, że wiodącym tematem spotkania szefa resortu spraw zagranicznych RP z przewodniczącym Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś, były stosunki dwustronne oraz sytuacja mniejszości polskiej na Białorusi. Poruszono także kwestie współpracy Białorusi z Unią Europejską, ze szczególnym uwzględnieniem przypadającej w tym roku 10. rocznicy Partnerstwa Wschodniego.
Rozmówcy poświęcili również uwagę kwestiom bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowym formatom europejskiej architektury bezpieczeństwa. Minister Czaputowicz wyraził nadzieję, iż wizyta przewodniczącego Miasnikowicza zapoczątkuje proces nowego spojrzenia na relacje Polski i Białorusi jako dwóch sąsiadujących ze sobą narodów.
Na środę zaplanowano spotkanie Miasnikowicza z Prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim.
Portal TV Biełsat poinformował, że białoruski polityk ma się udać 14 lutego na Podlasie. W Zaleszanach polityk spotka się z mieszkającymi tam Białorusinami i złoży kwiaty pod krzyżem pamięci cywilnych ofiar polskiego podziemia niepodległościowego pod dowództwem kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Chodzi o wydarzenia z zimy 1946 roku, kiedy oddział Narodowego Zjednoczenia Wojskowego pod dowództwem „Burego” spacyfikował pięć podlaskich wiosek: Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska, zamieszkane przez ludność białoruską. W Zaleszanach zginęło 16 osób w tym siedmioro dzieci.
Pion śledczy IPN, który badał sprawę pacyfikacji przyjmuje, że ofiar w tych miejscowościach było w sumie 79 (według członków społecznego komitetu rodzin –81), w tym 30 furmanów, z których usług korzystali partyzanci, przemieszczając się po okolicy. Instytut jako kwalifikację prawną przyjął zbrodnię ludobójstwa. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.
Spór o przyczyny tamtych wydarzeń był wykorzystywany przez PRL-owską propagandę w wojnie z żołnierzami wyklętymi.
Dziś mniejszość białoruska wciąż przeżywa traumę tamtych dni. Pamięć jest żywa również w kręgach białoruskiej opozycji, szczególnie tej zorientowanej narodowo.
IPN stoi na stanowisku, że oddział „Burego” prowadził bój o niepodległość państwa polskiego, podejmując decyzje nie zawsze jednoznaczne pod względem etycznym, była to jednak wojna z komunizmem.
„Bury” został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie, w latach 90. ubiegłego wieku został zrehabilitowany.
Przez lata władze Białorusi nie zajmowały oficjalnego stanowiska w sprawie. W 2017 roku kilku deputowanych z Mińska po raz pierwszy zabrało głos w sprawie kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Komentując marsz pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce określali go „cyniczną prowokacją mającą na celu wywołanie napięcia między Białorusinami i Polakami”.
W 2018 roku roku rzecznik MSZ Białorusi oświadczył, że w rezultacie zbrodniczej działalności Rajsa spalonych zostało „dziesiątki wiosek, a setki ludzi straciło życie tylko dlatego, że byli częścią narodu białoruskiego i byli wyznania prawosławnego”, a marsze psują stosunki między Białorusinami i Polakami.
Łukaszenka: Najbliższe lata w relacjach polsko – białoruskich będą decydujące
Kresy24.pl/ba
2 komentarzy
tagore
13 lutego 2019 o 16:05Zabawna zbieżność z narracją Wiatrowycza.
Zenobiusz
14 lutego 2019 o 15:21Bialorus jest najblizsza krewna Polski