„Dla nikogo nie jest tajemnicą, że pomagamy białoruskiej opozycji, robimy wszystko. Ale mamy relacje z państwem, które jest naszym sąsiadem, z którym mamy jedną z najdłuższych granic, zewnętrzną granicę UE, z którą prowadzony jest handel, ich towary są eksportowane przez nasz port. Więc musimy widzieć nie tylko elektrownię (jądrową), musimy patrzeć szerzej”, tymi słowami szef litewskiego resortu dyplomacji Linas Linkevičius skomentował list otwarty białoruskich dysydentów skierowany do prezydenta elekta Gitanasa Nausedy.
Przypomnijmy, że autorzy, Stanisław Szuszkiewicz, Mikoła Statkiewicz, Paweł Seweryniec i Uładzimir Nieklajeu apelowali do nowo wybranego prezydenta Litwy, aby nie dał się zwieść iluzji stworzonej przez reżim w Mińsku, jakoby Aleksander Łukaszenka miał być gwarantem niepodległości Białorusi. Radzą także kontynuowanie walki o elektrownię jądrową w Ostrowcu – w imię bezpieczeństwa publicznego.
Jeden z sygnatariuszy listu, poeta i były kandydat na prezydenta Białorusi Uładzimir Nieklajew komentując na Facebooku słowa ministra zauważa, że w liście do prezydenta Litwy, prócz kwestii budowy niebezpiecznej zarówno dla ludności Białorusi i Litwy elektrowni jądrowej, najgłośniej wybrzmiała jednak kwestia prawdopodobnej utraty niepodległości Białorusi, niebezpieczeństwo jej inkorporacji w skład Federacji Rosyjskiej.
Nieklajeu stawia pytanie: Jaką Realpolitik będzie prowadziła Litwa, jeśli Białoruś stanie się częścią „Państwa Związkowego”, zachodnim okręgiem federacyjnym Rosji? Cz będzie eksportowała rosyjskie towary przez swoje porty?
„Ależ Rosja ma swoje porty. I co ciekawe, panie ministrze, to przede wszystkim porty marynarki wojennej. Jak będzie się Pan czuł, gdy najdłuższa granica z Litwą, zewnętrzna granica UE stanie się granicą z państwem, którego interesy ukierunkowane są na odrodzenie terytorium rosyjsko-radzieckiego imperium? Zgadza się Pan, że po wojnie z Ukrainą, po aneksji Krymu tak postawione pytanie jest zupełnie uzasadnione?”, pisze polityk.
Nieklajeu wspomina swoją niedawna wizytę na Litwie, podczas której odwiedził przyjaciela, artystę, i litewskiego nacjonalistę. Ten w szczerej rozmowie o jego nowej pracy poświęconej Wielkiemu Księstwu Litewskiemu nieoczekiwanie miał stwierdzić, że aneksja Białorusi przez Rosję byłaby na rękę Litwie, gdyż cała historia WKL przypadnie Litwie, bez białoruskich roszczeń do jego spuścizny.
Jak pisze dalej Nieklajeu, nie posądza on litewskiego ministra o podzielanie poglądów swojego przyjaciela artysty w Wilna, ale, jak podkreśla, że takie sygnały nie mogą nie wywoływać u Białorusinów poczucia zagrożenia, i przekonania o istnieniu zmowy między Rosją i Europą.
Polityk sugeruje, że Europa pogodziła się z faktem, że Białoruś jako suwerenne państwo europejskie może zniknąć z jej mapy i gotowa jest w imię własnych interesów sprzedać ją za 30 srebrników.
oprac.ba Facebook
2 komentarzy
Wielkopolanin
22 czerwca 2019 o 13:25Nieklajeu ma pretensje do Litwy.A co robią sami Białorusini.Co to wolność ma przyjść do nich na Polskich,Ukraińskich,Łotewskich i Litewskich bagnetach?
sergius
7 lipca 2019 o 06:48Nikt tych „działaczyki” nie słucha i nie wie o nich na Białey Rusi.
Żadney interwencyi do siebie nie wołaliśmy.
Problem zagrozy rossiyskiey nie stoi, a więtszość Białorusów wspiera reżym Łukaszenkowski jak i wcześniey.
A ci działaczyki chcą sobie pieniądze na traty kiszeniowe od zachodnich partnerów