Belenergo, białoruski operator sieci elektroenergetycznych przyznaje, że po uruchomieniu budowanej na Białorusi elektrowni jądrowej w Ostrowcu pojawią się problemy z zagospodarowaniem nadmiaru wyprodukowanej tam energii.
W wywiadzie dla gazety „Energetyka Białorusi”, główny inżynier i wiceszef Belenergo Władimir Bobrow mówi otwarcie o nieuniknionych problemach, które pojawią się po uruchomienie obydwu bloków białoruskiej elektrowni jądrowej pod Ostrowcem. Co ważne, wywiad ukazał się w przededniu uruchomienia pierwszego bloku.
Zdaniem Bobrowa, rezerwy mocy w systemie energetycznym poza szczytem będą zbyt wysokie, w związku z czym może nie wytrzymać mocy, która wzrośnie o prawie 25 proc. do poziomu 12,4 GW.
Białoruskie media zauważają, że wiceszef państwowej spółki Belenergo nagle zaczyna mówić językiem przeciwników budowy elektrowni i niezależnych ekspertów, którzy krytykowali pomysł budowy elektrowni jądrowej od samego początku i skutki uruchomienia energostacji.
Zdaniem Bobrowa, „zdolność rezerwową” można osiągnąć jedynie korzystając z sieci przesyłowych sąsiadów, ale jak wiadomo, Litwa już dawno zapowiedziała odcięcie się od sieci białoruskiej i synchronizację z siecią Europy Zachodniej. Optymizmem nie napawa fakt, że planowane jest też odłączenie się pozostałych krajów bałtyckich od jednolitego systemu energetycznego byłego ZSRR i ich połączenie z systemem elektroenergetycznym Europy Środkowej, podobnie sprawy mają się z Ukrainą.
Władimir Bobrow prognozuje spadek przychodów istniejących już elektrowni z powodu uruchomienia tej jądrowej w Ostrowcu. Dodajmy, że za chwilę Mińsk będzie musiał zacząć spłacać raty rosyjskiego kredytu w wysokości 10 mld USD, za które inwestycja została zrealizowana.
– W jaki sposób nastąpi integracja białoruskiej elektrowni jądrowej z siecią energetyczną, czas pokaże. Bez względu na to, ile różnych wariantów obliczyliśmy na papierze, bez względu na to, jakich liczb i danych użyliśmy, tylko wspólna praca całego systemu zasilania pozwoli nam zapewnić jego niezawodne i stabilne działanie – powiedział przedstawiciel Belenergo.
Jak pisze gazeta „Salidarnost”, można tylko domniemywać, dlaczego taki wywiad pojawił się tuż przed uruchomieniem pierwszego bloku elektrowni w Ostrowcu. Być może wkrótce pojawią się jeszcze jakieś inne niespodzianki, ale na razie widzimy, że o ile dotychczas tylko prezydent publicznie rozważał, w jaki sposób Białoruś wykorzysta nadmiar energii wytworzonej przez elektrownię, teraz z niepokojem mówi o tym przedstawiciel państwowej spółki.
oprac.ba
3 komentarzy
Kocur
17 czerwca 2019 o 14:53A mówią (podobno), że od nadmiaru głowa nie boli 😉 Widać zależy czego.
Darek
17 czerwca 2019 o 20:31Dokładnie. Nadmiar prądu (prawidłowo mocy) w elektroenergetyce jest równie szkodliwy jak brak. Z tego powodu Rosatom porzucił budowę elektrowni jądrowych w kaliningradzkim. Początkowo planowali wpychać prąd Polakom lub Niemcom. My nie daliśmy się nabrać na „doskonałe warunki współpracy”, a Niemcy obecnie mają tak dużo prądu, że na giełdzie często są ujemne ceny (!). Planowana moc tych elektrowni była 4x za duża , a elektroenergetyka w każdej sekundzie musi równoważyć popyt z podażą 1:1.
Białoruś po prostu ograniczy prace el. gazowych, to jedyne wyjście. W ten sposób zaoszczędzi surowiec który Putin odsprzeda na zachód 2x drożej. Rosatom zarobi nie tylko na budowie ale także na obsłudze, zwłaszcza dostarczaniu paliwa i przetwarzaniu odpadów. Trudno wyobrazić sobie lepszy scenariusz uzależnienia Białorusinów od wielkiego brata ze wschodu…
tagore
18 czerwca 2019 o 15:35Mogą uruchomić hutę aluminium i rozwiązać problem nadwyżek energii.Czy na to wpadną to inna sprawa.