19 maja dziennikarka białoruskiego portalu TUT.by Katsiaryna Borysewicz wyszła po 6 miesiącach z więzienia. Już na wolności dowiedziała, się, że 13 jej kolegów z redakcji zostało 18 maja aresztowanych, największy na Białorusi portal został zablokowany, a milicja nie wpuszcza nikogo do redkacji.
Przypomnijmy, Katsiaryna Borysewicz to dziennikarka, która miała odwagę zadać kłam samemu Łukaszence w sprawie śmierci młodego artysty z Mińska Ramana Bandarenki. Kilka dni po tragedii, białoruski dyktator stwierdził, że Bandarenka był pijany i awanturował się ze stróżami prawa. Tymczasem został zakatowany przez zamaskowane bandy z otoczenia Łukaszenki (świadczą o tym nagrania), bo zwrócił im uwagę by nie dewastowali jego podwórka (chodzi o tzw. Plac Zmian, gdzie zbierali się zwolennicy demokratycznych przemian w kraju, miejsce było udekorowane biało-czerwono-białą symboliką).
Barysewicz opubllikowała na portalu rozmowę z lekarzem, który przyjmował na izbę przyjęć na wpół żywego Bandarenkę. Medyk zapewnił, że jego pacjent nie miał nawet 0,01 promila alkoholu we krwi.
Katsiaryna Borysewicz wiedziała, jak bardzo ryzykuje podpisując się pod artykułem, który wywołał w białoruskim społeczeństwie ogromny rezonans.
Proces Borysewicz i lekarza Sorokina został utajniony dla opinii publicznej, mimo sprzeciwu rodziny ofiary.
18 maja do redakcji największego i najstarszego na Białorusi portalu informacyjnego weszły służby. Redaktor naczelna i 12 dziennikarzy zostało aresztowanych, portal został zablokowany.
W pierwszym wywiadzie udzielonym kolegom po wyjściu z wiezienia, dziennikarka powiedziała, jak ostatnie tygodnie była przewożona z jednej kolonii karnej do kolejnej, w innym mieście. Slużby penitencjarne traktowały ją jako niebezpieczną, skłonną do ekstremizmu, dlatego przed opuszceniem więzienia zakładano jej kajdanki.
Borysewicz mówi, że była przewożona razem z kobietami skazanymi za morderstwo.
„Miałam brązową etykietę jako osoba skłonna do ekstremizmu. Wszyscy tacy więźniowie są transportowani w ten sposób. Były ze mną dwie kobiety, które zostały skazane za morderstwo. Ich wyroki wynoszą od 9 do 10 lat. Żartowały, że podróżują spokojnie, podczas gdy ja byłem zakuty w kajdanki jak ekstremista” – opowiada dziennikarka.
oprac. ba za euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!