Pod takim tytułem w gazecie „Kommiersant” ukazał się w środę artykuł, który wskazuje, że „maleje atrakcyjność białoruskiego rynku dla „Gazpromu”. Dziennik ocenia, że w 2022 roku, gdy budowana na Grodzieńszczyźnie za rosyjskie pieniądze elektrownia atomowa w Ostrowcu zostanie w pełni uruchomiona, Białoruś może zmniejszyć ilość kupowanego od Rosji gazu o 3,5 miliarda metrów sześciennych rocznie.
Dla rosyjskiego koncernu może to oznaczać spadek importu o 19%, co przy obowiązujących dziś cenach zuboży rosyjski koncern o równowartość ok. 440 mln dolarów rocznie.
Gazeta przypomina, że Gazprom jest jedynym eksporterem gazu na Białoruś, a w 2017 r. dostawy tego surowca wyniosły 19 mld m sześć.
„Ponieważ Białoruś jest członkiem Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG), nabywa gaz bez cła. Jednocześnie ceny gazu systematycznie spadają w ostatnich latach, i w 2018 roku, według szefa białoruskiego Ministerstwa Energii Władimira Siemaszko, wynosi 129 USD za tysiąc metrów sześciennych. Jest to około dwa razy mniej niż obecna średnia cena eksportowa Gazpromu (około 240 USD za tysiąc metrów sześciennych), ale dwukrotnie wyższa niż cena surowca w Rosji” – czytamy w dzienniku.
Gazeta przypomina, że białoruska elektrownia jądrowa pierwotnie miała nie tylko zastąpić wewnętrzną produkcję pochodzącą z elektrowni cieplnych w kraju, ale także produkować energię na eksport. Tymczasem ilość energii pochodzącej z elektrowni pod Ostrowcem przeznaczanej przez Białoruś na rynek wewnętrzny będzie większa niż pierwotnie planowano, m.in. w związku z deklatacją Polski i Litwy, że nie będą jej importować, oraz zapowiedzi krajów bałtyckich o wycofaniu się z synchronizacji sieci elektroenergetycznych z Rosją i Białorusią.
Dziennik cytuje eksperta Aleksieja Griwacza, który mówi, że Białoruś jest nadal jeszcze dość atrakcyjnym rynkiem dla Gazpromu z racji bliskości granicy (minimalizuje to koszty transportu gazu) i braku ceł, ale atrakcyjność ta w ostatnich latach maleje w związku z zabiegami Mińska o obniżenie cen. Przypomina on, że teoretycznie do 2025 roku Euroazjatycka Unia Gospodarcza założyła powstanie wspólnego rynku gazu.
„Na razie nie jest jasne, jak będzie to wyglądać w praktyce, ale wygląda na to, że dochody ze sprzedaży surowca przez Gazprom spadną”.
Kresy24.pl/kommersant.ru/ba
1 komentarz
Darek
9 września 2018 o 21:03EJ to doskonały biznes dla Rosji i fatalny dla Białorusi. W 2016r francuski Trybunał Obrachunkowy ocenił, że ich elektrownie jądrowe produkują prąd w cenie 60 euro za MWh. A są to elektrownie budowane w innych warunkach, już dawno zamortyzowane więc w tej cenie są tylko i wyłącznie koszty bieżące (paliwo, składowanie odpadów, remonty, likwidacja wyłączonych elektrowni). Białorusini (na razie) nie mają dwu ostatnich problemów lecz w zamian ponoszą koszt budowy oraz odsetki za pożyczony kapitał. 1000 m3 gazu kupionego za 130 dolarów spalone w elektrowni gazowo-parowej wytworzy ponad 5 MWh energii elektrycznej. Nawet jak uwzględnimy koszt budowy elektrowni gazowo-parowej (są tanie) oraz przesyłu gazu i tak wyjdzie poniżej 60 euro/MWh. Znacznie mniej. Co gorsza jeżeli będą sprzedawali prąd na zachód to po cenie poniżej 50 euro, na europejskich giełdach rzadko jest droższy co oznacza dopłacanie do interesu.