Nie ma zgody rodziców uczniów polskich szkół w Grodnie i Wołkowysku na rusyfikację ich dzieci. Walkę z białoruskimi władzami w obronie polskiej edukacji wspiera Związek Polaków na Białorusi, a rodzice zapowiadają, że zrobią wszystko, by nie dopuścić do zwiększenia liczby przedmiotów wykładanych w języku rosyjskim.
Protest przeciwko podjętej przez białoruski resort edukacji próbie rusyfikacji szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku poprzez zmiany w prawie oświatowym, stał się – jak podkreśliła Andżelika Borys, najważniejszą akcją Związku Polaków na Białorusi w tym roku.
Pod apelem do prezydenta Aleksandra Łukaszenki w obronie polskich szkół w Grodnie i Wołkowysku, zebrano w ciągu miesiąca ponad cztery tysiące podpisów , – poinformowała 22 kwietnia prezes organizacji Andżelika Borys podczas posiedzenia Rady Naczelnej związku.
– Zbieranie podpisów pod apelem w obronie polskich szkół potrwa do 1 maja – ogłosiła Borys. Podkreśliła, że już teraz, liczba podpisów zebranych w poszczególnych miejscowościach świadczy o aktywności środowisk polskich na Białorusi oraz poszczególnych oddziałów ZPB.
Polacy protestują przeciwko zapowiedzianym przez białoruskie władze planom zwiększenia liczby przedmiotów wykładanych w języku państwowym – czyli de facto rosyjskim i nałożenie obowiązku zdawania egzaminów właśnie w tym języku. Rozszerzenie spisu przedmiotów uczonych po rosyjsku będzie leżało w gestii lokalnych władz. Zdaniem rodziców otwiera to drogę do pełnej rusyfikacji polskich szkół.
Jak wynika z danych ujawnionych przez Andżelikę Borys, pod apelem do prezydenta Łukaszenki najwięcej podpisów postawili jak dotąd Polacy z Grodna. Grupa wolontariuszy, zorganizowana osobiście przez prezes Borys, zdołała zebrać w Grodnie około 1500 podpisów pod apelem w obronie polskich szkół.
Druga miejscowość pod względem liczby zebranych podpisów to, oczywiście, Wołkowysk posiadający, podobnie jak Grodno, Szkołę Polską, zagrożoną zmianami w prawie oświatowym, opracowanymi przez białoruskie ministerstwo edukacji.
Pokaźną liczbą podpisów, zebranych w obronie polskiego szkolnictwa na Białorusi, mogą się pochwalić także oddziały ZPB, między innymi: w Lidzie (470 podpisów), Mińsku (300), Sopoćkiniach (300), Mołodecznie (200), Wielkiej Brzostowicy (200), Jeziorach (168) oraz Iwieńcu (110).
Ogółem – wedle stanu na 22 kwietnia, czyli po upłynięciu miesiąca od momentu rozpoczęcia akcji – organizacji udało się zebrać 4 tys. 239 podpisów.
– To nie są jeszcze dane ostateczne – mówiła Andżelika Borys, szacując, że po 1 maja ZPB będzie mógł przekazać do Administracji Prezydenta Republiki Białorusi petycję, podpisaną przez około 5 tysięcy białoruskich obywateli polskiego pochodzenia.
Projekt zmian w Kodeksie Edukacji został opublikowany w lutym 2017 roku i do lipca powinien zostać wniesiony pod obrady Izby Reprezentantów. Białoruskie ministerstwo edukacji przekonuje, że zmiany mają służyć lepszej socjalizacji dzieci.
Przypomnijmy, dwie polskie szkoły na Białorusi, w Grodnie i Wołkowysku zostały za pieniądze polskiego podatnika jako placówki, w których nauczanie miało się odbywać się w języku polskim.
Kresy24.pl/znadniemna.pl
14 komentarzy
profesor
25 kwietnia 2017 o 10:25„dwie polskie szkoły na Białorusi, w Grodnie i Wołkowysku zostały za pieniądze polskiego podatnika” – właśnie, po co czy dla kogo i czy warto?
Aby się napić dobrego piwa wcale nie trzeba kupować czy budować całego browaru, tym bardziej, że te „browary” nie dorównują ani poziomem polskiej szkole ani nie mają szans na wykładanie prawdziwej historii Polski, bo któż z Ministerstwa Edukacji Białorusi na to pozwoli?
Należy rozwijać i szerzyć polskość we wsiach i miasteczkach, organizując polskie przedszkola i szkoły społeczne, finansowane przez samych rodziców. Oto, ta niezależność i nikt wtedy nie podskoczy. Nie będzie dyktował swoich warunków. Ale wtedy nie będzie bohaterów w postaci profesjonalnych „polskich działaczy”.
mapa
25 kwietnia 2017 o 22:51Pomysł interesujący, tyle tylko, że szkoły społeczne też mają trudności z funkcjonowaniem na Białorusi.
ale problem tak naprawdę leży gdzie indziej, Polska nie posiada przemyślanej polityki wschodniej, a na odcinku białoruskim nasza polityka sprowadza się do 12 lat bicia głową w mur, w nadziei, ze uda się tam wprowadzić „demokrację” i obalić „dyktatora”.
Jan
25 kwietnia 2017 o 10:35Kiedy wreszcie Redakcja napisze jak jest z „białoruskimi” szkołami w Polsce. Ile ich jest w Polsce ile na Białorusi. Ile dzieci się uczy. Czy nasz rząd zabrania uczenia po białorusku. Ile godzin po białorusku a ile po polsku. I tez ciekawe, ponieważ Łukaszenko raczej lekceważy język białoruski, to może tam uczą po rosyjsku ?
ak47
25 kwietnia 2017 o 15:10W Polsce są dwa licea z dodatkowym językiem białoruskim w Hajnówce i Bielski Podlaskim. Nauka w tych szkołach jest po polsku. Ponadto w części szkół w wschodniej części województwa podlaskiego jest wykładany język białoruski. Nie ma w Polsce szkół z wykładowym językiem białoruskim.
SyøTroll
26 kwietnia 2017 o 10:26A ile wobec tego jest w Polsce szkół z językiem wykładowym rosyjskim ?
profesor
26 kwietnia 2017 o 23:47To dlaczego ta Borysowa podskakuję? Nie ma szans, bo nikt jej nie szanuje i nic dobrego, jak nie zrobiła dla Polaków z Białorusi, tak i nie zrobi.
Jan
25 kwietnia 2017 o 19:17No to wsjo panjał. Dziękuję „ak47” za info. Całościowo opis tego problemu znalazłem w sieci, temat kończy się na roku 2004. Chodzi mi o artykuł Eugeniusza Mironowicza: „Szkolnictwo białoruskie w Polsce po II wojnie światowej” (http://www.ltn.uz.zgora.pl/PDF/rocz04/8.pdf)
Moje refleksje są takie: Łukaszenka postępuje logicznie (oczywiście dla siebie nie dla Polaków na Białorusi). Sądzę, że większość absolwentów takich szkół na B. widzi swoją przyszłość w Polsce. Po co ich więc kształcić na „Polaków” ? Białoruś jest biedna, mimo wysiłków Baćki żeby był glanc (przysłowiowe białoruskie dobre drogi, oficjalnie nie ma bezrobocia, itd.). Stąd potomkowie naszych obywateli z prze 1939 będą ciągnąć do Polski. Z kolei Białorusini w Polce się zasymilowali z nami i są dobrymi naszymi sąsiadami. Widzą swoją przyszłość w Polsce i stąd zainteresowanie nauką biał. jest nikłe. W Poznaniu była fil. biał. teraz nie ma bo brak kandydatów. Jest teraz tylko na U.B. i U.W. Z tego wynika, że Polska nie może powiedzieć Baćce, „jak wy nam tak, to my wam tak”. „Profesor” pisze, żeby na B. zakładać prywatne szkoły z naszym językiem. Ale czy rzeczywiście jest taka możliwość ew kraju Baćki ?
SyøTroll
26 kwietnia 2017 o 10:20Panie Jan pewną ciekawostką białoruską jest fakt większej procentowo znajomości języka białoruskiego wśród Polaków niż wśród reszty Białorusinów. Ponieważ język białoruski wciąż jest językiem państwowym na Białorusi (szkoda że nie udało się takiego statusu zapewnić polszczyźnie, widocznie obalenie Łukaszenki była ważniejsze z punktu widzenia naszych władz), więc nic nie stoi na przeszkodzie by białoruscy Polacy uczyli się tych przedmiotów po białorusku.
ak47
26 kwietnia 2017 o 14:19Głównym elementem identyfikacji „polskich białorusinów” jest wyznanie prawosławne a nie katolickiej. Masz racje, że są oni zasymilowani. Więcej ludzi uczyłoby się języka białoruskiego, gdyby on coś dawał. Na Białorusi praktycznie jest w użyciu język rosyjski to po co uczyć się j. białoruskiego.
Darek
30 kwietnia 2017 o 20:12Z tego co podałeś wyżej Polacy narodowości białoruskiej uczą się języka swoich ojców. Jedynie nie ma wykładów w j. białoruskim co w tym wypadku jest logiczne: do czego miałyby służyć? Czy jest jakaś fachowa literatura ktorą nalezy poznać? Czy osoba ktora np. chce skończyć medycyne i leczyć w Mińsku po biologii w j. bialoruskim lepiej dogada sie z rodowitymi Białorusinami? Przypuszczam, że poza literaturą którą zawsze lepiej poznawać i omawiać w oryginale nie ma nic co zachęciłoby do słuchania wykladów po białorusku.
profesor
27 kwietnia 2017 o 14:06@Jan:
Oczywiście, że jest taka możliwość, ale to zależy nie od „działaczy”, bo ci w ciągu ostatnich 12 lat tylko psują relacje rząd=mniejszość narodowa=interesy Polaków na Białorusi.
Nie taki djabeł straszny, jak go malują.
Należy pracować z ludźmi bezinteresownie i budzić przynależność nie do Narodu Polskiego, jak jest w Karcie Polaka (daje się dla wygody raczej, niż w celu podniesienia ducha polskości), a odpowiedzialność przed własnym państwem i prawem białoruskim, jednocześnie uświadamiając rodakom kim byli ich przodkowie.
Senat RP i MSZ RP szkodzą rozwojowi polskości na Białorusi od kilkudziesięciu lat! W Ukrainie też, zresztą.
Jan
27 kwietnia 2017 o 17:20Dzięki wszystkim za info. Czasem przychodzi mi taka refleksja, że może najlepiej by było, gdyby na świecie był jeden język wspólny, zresztą wymyślony przez naszego rodaka, polskiego Żyda z Białegostoku Ludwika Zamenhofa. Podstawy można się nauczyć przez tydzień.
profesor
27 kwietnia 2017 o 22:47Żyd nie może być rodakiem Polaka, bo mieszkał nie we własnym kraju, Janie. Rodak, to ktoś swój!
ak47
3 maja 2017 o 16:53Żyd, Polak, Białorusin, Litwin, Ukrainiec itd. to narodowości, które tworzyły Rzeczpospolitą (czyli Polskę i Wielkie Księstwo Litewskie) i to są rodacy.