Co chciała ukryć Białoruś przed europarlamentarzystami, którzy usiłują monitorować budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie? Litewskie media donoszą, że posłowie Parlamentu Europejskiego, którzy jechali do Ostrowca, nie zostali wpuszczeni na terytorium Białorusi.
Portal delfi.ru powołuje się na posła do PE z Litwy Petrasa Auštrevičiusa. Litewski polityk twierdzi, że razem z nim na Białoruś chcieli wjechać Algirdas Savdargas, Bronis Pole i niemiecka europosłanka Rebecca Harms. Auštrevičius poinformował, że w planach delegacji była wizyta w Mińsku i spotkanie z przedstawicielami rządu. Politycy chcieli zadać im konkretne pytania o budowę białoruskiej elektrowni atomowej. Chcieli się także spotkać z przedstawicielami kilku organizacji pozarządowych. W drodze powrotnej z białoruskiej stolicy posłowie zamierzali zajechać na budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu.
Litewscy politycy od lat konsekwentnie krytykują przebieg budowy pierwszej na Białorusi elektrowni jądrowej, która powstaje 50 km od Wilna. Od 2013 roku Litwa zwraca się do Białorusi o wpuszczenie misji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej SEED w pełnym zakresie. Wielokrotnie wysuwali pod adresem oficjalnego Mińska żądania o umożliwienie bardziej szczegółowej kontroli obiektu, strona białoruska jednak prośby ignoruje. W w 2014 roku podczas spotkania Konwencji Espoo, zobligowano Białoruś do przestrzegania międzynarodowych norm bezpieczeństwa, ale na próżno. Tu można pokusić się o paralelę, – z bezpieczeństwem na budowie elektrowni w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie jest tak, jak z demokracją na Białorusi. Władze twierdzą, że jest przestrzegana, a przykłady z życia temu przeczą. Tymczasem kolejne awarie, uszkodzony korpus reaktora, zawalenie się budynku, powtórne uszkodzenie osłony reaktora, a w konsekwencji konieczność jej wymiany świadczą, że z inwestycją (białorusko-rosyjską) coś jest nie tak.
Według szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa selektywne wypełnianie standardów bezpieczeństwa oznacza, że projektanci Elektrowni Ostrowiec mają coś do ukrycia.
Dlaczego powinniśmy bać się elektrowni atomowej w Ostrowcu na Białorusi? Oto 10 powodów
Kresy24.pl
3 komentarzy
cherrish
12 kwietnia 2017 o 12:18Taa, litewscy posłowie do europarlamentu są wybitnymi fachowcami od elektrowni atomowych?
SyøTroll
12 kwietnia 2017 o 12:39Dopóki są suwerennym i niezależnym od UE państwem, mogą sobie na to pozwolić.
Litwinom zaś zależy na tym by Białoruś była zależna od nich energetycznie, i politycznie od UE, więc również do pewnego stopnia od nich, nic dziwnego że protestują.
Starszy oborowy
12 kwietnia 2017 o 14:29Trollu i j.łopie sowiecki.Jak Litwa może chcieć by Białoruś była zależna energetycznie od nich? Na Litwie nie ma żadnych większych elektrowni. Całą potrzebną energię sprowadzają oni z innych państw i to z wielkimi kłopotami związanymi ze zbyt małą przepustowością linii energetycznych /LitPol i stałoprądowego połączenia ze Szwecją/.