-Rakiety są najskuteczniejszym środkiem odstraszającym potencjalnego wroga. Samo posiadanie takiej broni, zdolnej do uderzania w cel oddalony o kilkaset kilometrów sprawi, że każdy agresor pomyśli zanim zaatakuje Białoruś – a każda próba zostanie zgnieciona w zarodku – powiedział niedawno białoruski dyktator. Do kogo kierował te słowa?
12 kwietnia 2016 z okazji Dnia Kosmonautyki Aleksander Łukaszenka odwiedził kompleks kosmiczny w miejscowości Stankowo. Przemawiając przed jego pracownikami, prezydent mówił min. o możliwościach obronnych kraju i rozwoju nowoczesnych technologii wojskowych. Szczególnie akcentował kwestię rozwoju białoruskiego programu rakietowego, – pisze analityk wojskowy Aleksander Alesin w gazecie „Belrynok”.
-Rakiety są najskuteczniejszym środkiem odstraszającym potencjalnego wroga. Samo istnienie takiej broni na Białorusi, zdolnej do uderzania w cel oddalony o kilkaset kilometrów sprawi, że każdy agresor pomyśli zanim zaatakuje Białoruś – a każda próba zostanie zgnieciona w zarodku – mówił dyktator.
Tymczasem niektórzy komentatorzy, zwracając uwagę na fakt, że białoruski prezydent nie po raz pierwszy wypowiada podobne tyrady, zaczęli się zastanawiać, który z krajów sąsiednich w przypadku obostrzenia sytuacji może pretendować do roli adresata takiego komunikatu. I choć mało prawdopodobne jest, że Aleksander Łukaszenko miał na myśli konkretny kraj, bezstronna analiza ostatnich wydarzeń wskazuje, że najprawdopodobniej będzie to Polska.
W odpowiedzi na rzeczywiste zagrożenia
11 kwietnia 2016 na spotkaniu z polskimi żołnierzami w Afganistanie, minister obrony Antoni Macierewicz powiedział, że Polska powinna posiadać dużą i silną armię. Programy modernizacyjne armii powinny być dostosowane do realnych zagrożeń, które się przed nią pojawiają. Dwa dni wcześniej w wywiadzie dla Rzeczpospolitej minister Macierewicza mówił o najważniejszych z nich: „Wszystkie działania Rosji sugerują systematyczne przygotowanie do aktów agresji”.
Jako podkreślił szef resortu obrony, nie chodzi tylko o tworzenie jednostek obronny terytorialnej, w których za półtora roku będzie 35 tys. rezerwistów, ale także o budowaniu liczebności samej armii. Tę samą myśl powtórzył 20 kwietnia 2016:
„Polska armia będzie większa. Spodziewamy się znacznego zwiększenia sił zbrojnych, o co najmniej 50 proc.w ciągu najbliższych lat”.
W chwili obecnej polska armia zawodowa liczy około 95 tys. ludzi, choć jeszcze trzy lata temu, jej liczebność sięgała 120 tys. (przejście na system kontraktowy)
Pierwsze trzy brygady obrony terytorialnej powstaną we wschodnich regionach Polski. Sztaby będą w Białymstoku i Lublinie (na granicy rosyjskiej i białoruskiej) oraz w Rzeszowie (na granicy z Ukrainą). Na tym strategicznym kierunku planuje się dyslokację znacznej części jednostek narodowych sił zbrojnych. Tym samym zostanie zrealizowany pomysł byłego zastępcy szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Leona Komornickiego, w opinii którego w razie ewentualnego ataku ze wschodu, Polska okaże się bezbronna. W tej chwili jednostki rozmieszczone są tak, że na całej wschodniej granicy Polski jest wielka przepaść sięgająca 150 km, aż do Warszawy.
Zachód przyjdzie z pomocą. A wschód?
I żeby pokryć wreszcie tę głęboką przepaść, Polska zamierza wykorzystać nie tylko własne siły. Jak powiedział 18 kwietnia 2016 roku minister spraw wewnętrznych RP Mariusza Błaszczak, rządząca partia „Prawo i Sprawiedliwość” będzie kontynuować tworzenie baz NATO w kraju.
„Decyzję już podjęto, ale zostanie ogłoszona na szczycie NATO w Warszawie. Bazy te będą mieć charakter rotacyjny, ale w rzeczywistości będzie to stała obecność NATO”.
Nie ulega wątpliwości, że grupowanie sił i środków wojska polskiego pod granicami Rosji i Białorusi, oraz nieuniknione rozmieszczenie amerykańskich jednostek pancernych spowoduje twardą odpowiedź z Moskwy i Mińska. Jednak tym, co najbardziej wkurza rosyjskich przywódców jest perspektywa stworzenia na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w 2018 roku amerykańskich baz obrony przeciwrakietowej.
„Jeśli ktoś zagraża naszemu bezpieczeństwu, musimy skupić naszą siłę uderzeniową i środki na te terytoria, z których idzie zagrożenie” – powiedział swego czasu Putin. Jakie będą to siły i środki, nie wyjaśnił, ale zrobili to za niego wiodący rosyjscy eksperci.
Według doktora nauk wojskowych Konstantyna Siwkowa, początkowo prezydent Rosji skupi się na instalowaniu na strategicznych zachodnich kierunkach, taktycznych kompleksów rakietowych „Iskander-M” i „Iskander-K” na 400-500 pocisków dla głowic jądrowych. Siły te powinny być wystarczające, aby pokonać w pierwszym uderzeniu jądrowym wojska NATO na strategiczno – operacyjnej głębokości, oraz zniszczyć systemy obrony powietrznej i przeciwrakietowej a także samoloty w strefie ataku.
„Polonez” dla Polski
I chociaż Białoruś w związku z „Iskanderami” nie była wymieniana, wielu ekspertów zgadza się, że nie jest możliwe, aby z terytorium Obwodu Kaliningradzkiego dosięgnąć wszystkie obiekty, będące celem ataku w Polsce. Co więcej, niektórzy z nich uważają, że obok rosyjskich „Iskanderów”, obiekty NATO w Polsce zostaną wzięte na celownik przez białoruskie systemy „Polonez”, które lada dzień trafią na wyposażenie białoruskiej armii.
Według portalu belvpo.com, białoruskie „Polonezy” należy postrzegać na równi z rosyjskimi Iskanderami. Systemy te mogą się wzajemnie uzupełniać, zarówno wypełniając zadania obronne BR, jak również w celu neutralizacji europejskich obiektów obrony przeciwrakietowej. Mało tego, w warunkach europejskiego teatru działań wojennych Polonez będzie wielokroć efektywniejszy od Iskandera-M.
Jest prawdopodobne, że w hipotetycznej konfrontacji zbrojnej między Państwem Związkowym Rosji i Białorusi z NATO, celami dla „Poloneza” może stać się baza lotnicza w Mińsku Mazowieckim, Dęblin, baza lotnicza Zokniai (Litwa), Rezekne i Lielvarde (Łotwa).
Z charakterystyki wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych wynika, że dosięgną one stanowiska dowodzenia NATO, poligony Nowa Demba, Ełk (Polska), Rukla i Pabrade (Litwa),gdzie również mogą zostać rozmieszczone zgrupowania sojuszu północnoatlantyckiego.
Kresy24.pl
7 komentarzy
rafi
25 kwietnia 2016 o 22:36ruska szmata i bialoruska z tymi polonezami to moze sobie pofikac u siebie
gość
26 kwietnia 2016 o 09:48Białoruś nie jest i nigdy nie była wrogiem Polski.
olek
26 kwietnia 2016 o 10:24Ten kołchożnik rozumie i pojmuje,że należy rozwijać broń rakietową ,ktora jest rzeczywistym czynnikiem odstraszającym potęcjalnego przeciwnika.Natomiast antek policmajster chce reaktywować OTK ,które w razie jakiegokolwiek konfliktu nie będzie przedstawiało żadnej wartości bojowej .Chyba ,że w zamyśle jest stworzenie PiS wskich bojówek ,które w razie protestów ,strajków będą przeprowadzały pacyfikacje .
jpt
26 kwietnia 2016 o 14:43najpierw pojdz, sprawdz te OTK a potem oceniaj bo poki co snujesz mgliste wizje o jakichś bojówkach. niejeden weteran by Cie zaskoczyl madralo
andrzej
27 kwietnia 2016 o 12:45co za koszmarna bzdura… Białorusini to część naszej wspólnej historii… a wrogiem jest Moskwa…przecież bracia zza Buga brali udział i w Powstaniach.. i w wojnie 1920 i 1939..i na dodatek nie splamili się żadnym wrogim zachowaniem wobec Polaków….(usun. – zniesławienie) …Łukaszenko też mógłby zamiast rakiet trochę infrastrukturę turystyczna poprawić zamiast wplątywać w awantury dwa narody ,które nic do siebie nie mają a wręcz przeciwnie..
antek
27 kwietnia 2016 o 14:19W czasach sowieckich na terenie obecnej Białorusi osiedlono masę Kacapów. Uwzględniając ogromne straty ludnościowe na tych obszarach w II WŚ i wysiedlenie ludności polskiej to obecna Białoruś de facto nie ma wspólnej z nami historii. To tak jakby powiedzieć, że dzisiejsi Egipcjanie są spadkobiercami faraonów.
eveddd
20 października 2016 o 21:19jeżeli będzie wojna to Rusowie raczej użyją taktycznych balitycznych rakiet jądrowych w uderzeniach punktowych w miejsca dyslokolacji oraz elektrownie, lotniska, i centra dowodzenia. I 50% armi regularniej w PL wyparuje. Znowu szykują nas na zderzak, jak w 1939r. Oczywiscie potem NATO zorganizuje kotruderzenie, ale dla nas będzie po wszystkim. Znowu zachciało sie wojny głupim ludziom jak w 1913 roku, znudzili się pokojem wersalskim, szalone elity.