W latach XX – lecia międzywojennego w nalibockiej szkole nauczycielami było małżeństwo Bernard i Anna Farbotko.
Relacja uczennicy Marii Chilickiej z Naliboków.
„Mój ojciec Józef Chilicki urodzony w Nalibokach w 1897 r., za czasów rosyjskich uczył się w Nalibokach w rosyjskiej szkole, do której chodził razem z Bernardem Farbotko. Po polsku uczyła nauczycielka, która przyjeżdżała z Wilna. Uczyła „po domach” w tajemnicy przed rosyjską administracją.
Ojciec chciał być nauczycielem, ale jego mama (pochodziła z Nieścierowicz) powiedziała: „kto będzie pracował na gospodarce” ? Brat ojca Kazimierz zginął na wojnie, i babcia obawiała się o losy mojego ojca.
Kiedy w 1933 r., zaczęłam uczęszczać do nalibockiej szkoły, już w niej uczyli Bernard Farbotko i jego żona Anna, która pochodziła z Ostrowca Świętokrzyskiego. Oboje poznali się w nalibockiej szkole – Bernard był już wtedy starszym kawalerem. W naszej szkole krótko uczyła także znana polska sportsmenka Konopacka, ale chyba zrezygnowała, z uwagi na niedogodności związane z jej treningami.
Bernard uczył matematyki i fizyki, a Anna historii, j. polskiego, robót ręcznych i prowadziła harcerstwo – była hufcową. Bernard był zdolny i uczył dobrze. Ogólnie, Bernard nie był za bardzo rozmowny. Pamiętam, że kiedyś ukarał naszą klasę klęczeniem w ławkach, za to, że rozrabialiśmy za głośno podczas nieobecności nauczyciela. Kara była słuszna, i chyba odpowiednia do sytuacji. Za szkolne przewinienia jeden z nauczycieli dawał łapy, a inni kręcili za ucho.
Bernard i Anna wynajmowali mieszkanie w domu mojej cioci Antoniny Łukasiewicz przy ulicy Nowogródzkiej, vis a vis doktora Chwala. Mieszkanie składało się z salonu, sypialni, przedpokoju i kuchni. Posiadali ładne meble. Bywałam tam nieraz – kiedyś Anna powiedziała mi jak robić masę na tort – trzeba ucierać tylko w jedną stronę. Ciocia Antonina sprzątała im mieszkanie, i gotowała obiady.
Nie wiem, jakie relacje rodzinne miał Bernard Farbotko z Józefem Farbotko, który w 1914 r. ukończył gimnazjum w Mińsku. Niektórzy Farbotkowie mieszkali w gajówkach Puszczy Nalibockiej, może Józef stamtąd pochodził. Ojciec Bernarda był gajowym, i przed wojną mieszkał „na Traściance”. Pamiętam, że wielu Naliboczan było nieźle wykształconych np. Adamcewicz był sędzią w Wilnie, a Makowski, który ukończył gimnazjum w Stołpcach pracował na gospodarstwie rodziców.
Kiedy we wrześniu 1939 r., do Naliboków „przyszli Ruskie”, ze starych nauczycieli pracował tylko Bernard, który znał j. rosyjski. Kiedyś mnie zapytał: „Czegoś nie przyszła do szkoły” ? Prawdziwym powodem był dla mnie fakt nierozumienia rosyjskiej gramatyki – litery „zwuczaszczyje” i „szypiaszczyje” oraz wywieszenie mojego nazwiska na ściennej gazetce – „Bierysia za uczobu” !
Podczas okupacji małżeństwo wychowywało dziecko – dziewczynkę o imieniu Halinka.
W czasie niemieckiej pacyfikacji naszego miasteczka w dniu 6 sierpnia 1943 r., rodzinę Państwa Farbotków Niemcy wywieźli na roboty przymusowe do Austrii. Jako jednego z nielicznych, nowego domu mojej cioci Antoniny, Niemcy nie spalili. Musiało chyba ocaleć mieszkanie Bernarda i Anny.
Po zakończeniu II wojny światowej rodzina wróciła do Polski i zamieszkała w Ostrowcu Świętokrzyskim, z którego pochodziła Anna Farbotko.
Podczas mojej przymusowej pracy utraciłam świadectwo szkolne z nalibockiej szkoły – nie utraciłam w Nalibokach, ponieważ było zakopane z maszyną do szycia, a zdarzyło się to dopiero w III Rzeszy Niemieckiej. Pisałam w tej sprawie list do Anny Farbotko do Ostrowca Świętokrzyskiego, która poradziła, aby napisać do naszego kierownika szkoły Świdzińskiego, który mieszkał na Śląsku.
W przymusowym obozie pracy w Austrii Bernard nabawił się gruźlicy, i zmarł w Ostrowcu Świetokrzyskim. Nie wiem w którym roku zmarła jego żona Anna.”
Pro memoria…
Stanisław Karlik
3 komentarzy
jacek przewodnik świętokrzyski
7 czerwca 2014 o 12:42ja mam z Kielc do Ostrowca tylko 65 km to jest godzina jazdy samochodem ciekawym na , którym cmentarzu jest pochowany Pan Farbotko stary cmentarz jest w Szewnej to dzielnica Ostrowca Swiętokrzyskiegoa drugi nowy to muszę poszukać
Anna
23 kwietnia 2016 o 22:08Mój dziadek Bernard Farbotko pochowany jest na starym cmentarzu w Ostrowcu Świętokrzyskim.Pozdrawiam
joanna
25 czerwca 2014 o 06:41moj pradziadek to Jozef Farbotko, ja jestem wnuczka jedynej corki ocalelej po wojnie Jozefa, Anny, po mezu Juchniewicz. Moj dziadek Wladyslaw Juchniewicz pracowal w urzedzie pocztowym w Nalibokach. Dziadkowie wraz z dwoma synami Ernestem (moim ojcem) i Zambertem zostali wywiezieni na roboty do Austrii, do Linza. Po wojnie powrocili najpierw do Wysokiej Laki (Wojkow)kolo Kowar, a potem osiedlili sie w Obornikach Sl.