Wczoraj starły się ze sobą dwa gangi prorosyjskich donieckich „patriotów”. Igor Bezler, ps. „Bies”, były oficer GRU, kierujący dywersantami w Gorłówce, przejął budynek „ludowej milicji”, będący pod kontrolą separatystów z grupy Aleksandra Borodaja – samozwańczego „premiera” Donieckiej Republiki Ludowej.
W okaleczonym bezsensowną rzezią Donbasie nieustannie mają miejsce starcia walczących o miejscowe wpływy uzbrojonych kryminalistów. Rosja nazywa bandytów „głosem narodu”, który nie chce trwać pod rządami Kijowa. Ukraińskie władze w poniedziałek wznowiły przeciwko nim akcję antyterrorystyczną.
Na specjalnie zwołanym wczoraj (1 lipca) posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji Władimir Putin oświadczył, że podejmując decyzję o wznowieniu działań bojowych na wschodzie Ukrainy prezydent Poroszenko „wziął na siebie całą odpowiedzialność”, przy czym „nie tylko militarną, ale również polityczną”.
Poroszenko nie przedłużył w poniedziałek wieczorem rozejmu między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami. W przesłaniu do narodu powiedział, że szansa na wcielenie w życie planu pokojowego nie została wykorzystana – nielegalne ugrupowania zbrojne ponad sto razy naruszyły zawieszenie broni, które Kijów ogłosił 20 czerwca, a tydzień później przedłużył do 30 czerwca, by dać separatystom szansę złożenia broni.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!