Po kilkumiesięcznej konserwacji na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, w czerwcu 2015 roku otwarto kaplicę-grobowiec słynnych lwowskich przedsiębiorców, którzy w 1782 r. założyli jedną z najstarszych w okolicach Lwowa fabrykę wódek i likierów.
Uczestników tej uroczystości było wyjątkowo dużo: mer Lwowa Andrij Sadowyj, przedstawiciele Centrum Badań Europy Wschodniej, historycy Uniwersytetu Lwowskiego, przedstawiciele Restauracji Baczewskich, firm Kumpel Grup i Global Spirits oraz Klubu Kuchni.
Baczewscy należeli przed wojną do najbardziej zasłużonych dla Lwowa polskich rodzin przemysłowców, a ich fabryka wódek i likierów w niczym nie ustępowała innym europejskim producentom alkoholi. Jednak w samym Lwowie, obok Baczewskiego, funkcjonowało jeszcze kilka innych, choć mniej znanych, zakładów produkujących różnorakie trunki.
Pomimo dużej ilości producentów alkoholi, z Lwowem kojarzy się przede wszystkim jedno nazwisko – Baczewski. Najstarsza we Lwowie Fabryka Wódek, Likierów i Rossolisów J. A. Baczewskiego powstała w roku 1782 i należy do najstarszych tego typu firm w Polsce. Właściciel fabryki, wtedy jeszcze pochodzenia żydowskiego, o nazwisku Baczeles, rozpoczął rodzinny interes w Wybranówce koło Bóbrki, 44 km od Lwowa. Jego następca, Leopold Maksymilian Baczewski, przeniósł się jednak do samego Lwowa. W 1810 r. otrzymał tytuł „cesarsko-królewskiego nadwornego dostawcy”. Od tego czasu na butelkach firmy zaczął pojawić się symbol cesarskiego orła.
W 1856 r. szefem firmy został Józef Adam Baczewski (1829-1911). Dzięki jego pomysłom firma wkrótce zyskała czołową pozycję nie tylko w kraju, czego potwierdzeniem były liczne nagrody zdobywane na międzynarodowych wystawach. Była to zasługa doskonałej technologii, firmowych receptur, nowoczesnych urządzeń, dobrze zaplanowanych akcji reklamowych, wreszcie wyśmienitej jakości wódek i likierów. Stanisław Lem pisze o pawilonie Baczewskiego na Targach Wschodnich: szczególnym miejscem stało się dla mnie wielkie zakole, utworzone przez najdłuższy, półokrągły pawilon, który obejmował połową łuku pawilon Baczewskiego (ten wykładany butelkami likierów). Kiedy stanęło się pod wieżą Baczewskiego, można było obudzić echo, śpiące w przestrzeni; klaśnięcie w dłonie, jeżeli dość silne, powtarzało się cztery, pięć, a nawet sześć razy, podobnie jak każdy okrzyk. Ileż było tych nagród! Rok 1866 – Wiedeń, 1867 – Paryż, 1868 – Hawr, 1869 – Rudolfheim, Amsterdam, Wittenberg, Altona, 1872 – Moskwa, Londyn, 1873 – Londyn, Wiedeń, 1878 – Paryż, 1882 – Przemyśl, 1888 – Lwów, Grand-Prix na Paryskiej Wystawie w 1900 r., wreszcie 1904 – Wiedeń.
Z ojca na synów
Po śmierci J. A. Baczewskiego firmę prowadzili jego synowie – Leopold (1859-1924) i Henryk (1864-1930). Leopold Baczewski był z wykształcenia chemikiem (kończył uniwersytety we Lwowie i Wiedniu). Był wykładowcą tego przedmiotu w Wyższej Szkole Rolniczej w Dublanach koło Lwowa, jednym z fundatorów Krajowej Szkoły Gorzelnictwa, Stacji Fermentacyjnej, c. k. komercjalnym radcą, wicemarszałkiem powiatu, wiceprezydentem Izby Handlowej i Przemysłowej, kawalerem orderów Żelaznej Korony i Franciszka Józefa.
W Wyższej Szkole Handlu Zagranicznego Leopold Baczewski ustanowił fundację swego imienia dla zdolnych studentów. Adwokat dr Henryk Baczewski, kawaler orderu Franciszka Józefa, przez długie lata także był radnym Lwowa. Pracując w spółce z bratem, Henryk Baczewski skutecznie zabezpieczał finansowe interesy firmy.
Po I wojnie światowej nowy prezes firmy, Stefan Baczewski, znacznie ją rozbudował. Zakupiono najnowocześniejsze urządzenia. W ówczesnej reklamie można przeczytać że fabryka posiada 2 maszyny parowe o sile 125 kw, 14 motorów o łącznej sile 70 kw, 3 dynama o łącznej sile 500 amp; 1 turbo-dynamo o sile 200 amp i cały szereg pomp parowych. Rafineria posiada 3 aparaty rektyfikacyjne systemu Barbeta-Pompego i Savala o sprawności 336 hektolitrów dziennie, 5 aparatów do destylacji ziół i innych surowców oraz prasy hydrauliczne; personel techniczny liczy 20, administracyjny – 30 osób oraz 300 robotników. Zdolność wytwórcza fabryki wynosi dziennie 4-5 wagonów. To okres największej prosperity firmy, która znana jest niemal na całym świecie. Jej wyroby trafiały do Kanady, Australii i krajów Ameryki Południowej. W 1925 r. na londyńskiej Wystawie Spirytusowej firma Baczewski otrzymała wszystkie znaczące nagrody, o czym donosiła niemal cała europejska prasa. Na początku lat 30. Stefan Baczewski podpisał kontrakt na dostawę swoich produktów dla dwóch statków pełnomorskich M/S Polonia i M/S Piłsudski.
Warto jeszcze przypomnieć, iż Baczewski utrzymywał kontakty z rosyjską konkurencją. Miał niepisaną umowę z Piotrem Smirnowem na wspólne reklamowanie wódki. Slogan reklamowy brzmiał bowiem: „jedyną wódką równie dobrą jest Smirnoff” i odwrotnie Smirnow pisał, że „jedyną równie dobrą wódką jest Baczewski”.
Koniec wielkiej tradycji gorzelniczej
Cała ta mozolna praca wielu pokoleń rodziny i pracowników skończyła się 17 września 1939 r. Większa część zakładu uległa zniszczeniu wskutek bombardowania miasta. Tragicznie zginęli, prawdopodobnie w łagrach sowieckich, Adam Baczewski, syn Henryka i Stefan Baczewski, syn Leopolda. Przedstawiciele nowej władzy zajęli firmę i ją znacjonalizowali. Wcześniej jednak zdemontowali narzędzia i wywieźli większość towaru do Moskwy.
Podczas okupacji sowieckiej podjęto próbę wznowienia produkcji. Obecne pomieszczenia zakładu zajmuje browar, który produkuje miejscowe piwo przy udziale kapitału niemieckiego. Niektóre budynki przy dawnej ulicy Żółkiewskiego jeszcze stoją. Można podziwiać starą bramę wjazdową, której pilnują lwy oraz rosyjski napis „Ałmazinstrument” wraz z datą założenia zakładu – 1782 r. na sąsiednim budynku.
W Polsce Ludowej pamięć o dokonaniach braci Baczewskich przetrwała zwłaszcza wśród lwowiaków, chociaż władze komunistyczne starały się je wymazać. Tradycję produkcji już w niepodległej RP próbował wskrzesić starogardzki Polmos, który wyprodukował na licencji spadkobierców wódkę pod nazwą Baczewsk, jednak na początku lat 90. XX w. zaprzestał jej wyrobu.
Po 1945 potomkowie Józefa Adama Baczewskiego reaktywowali firmę w Wiedniu i wyroby spirytusowe są tam produkowane do dziś pod marką J.A. Baczewski. W 2011 roku na polski rynek alkoholowy powróciła dawniejsza rodzinna marka J.A. Baczewski, ze specjalnie z tej okazji zaprojektowanymi oryginalnymi (polskie wzory odróżniają się od innych wypuszczonych na rynki europejskie) butelkami w kształcie karafek oraz etykietami.
Kresy24.pl/Muzeum Gorzelnictwa w Łacucie, Świat Alkoholi, Wikipedia (HHG)
6 komentarzy
Barnaba
5 października 2015 o 19:21No i na pewno dziś na Ukrainie nawet każde dziecko wie że Baczewski to wielki Ukrainiec.
ekszha
13 marca 2016 o 21:19Wszyscy a nawet male dzieci wiedza ze to z krwi i kosci Lendzianin…
olo
17 marca 2016 o 11:17piłem z biedronki, ciekawy smak
xxx
27 września 2016 o 08:59Teraz we Lwowie ponad wszystko Bandera.
Kicia
18 sierpnia 2017 o 16:32Widziałam we Lwowie budynek dawnej wytwórni likierów. Oczywiście bardzo zaniedbany. Wódkę piłam,ale żadna rewelacja, tylko cena zbliżona do finki.
Japa
20 sierpnia 2017 o 10:57Piłem, gdzieś w 92-gim, trzecim, oryginał z zapasów potomków w linii zeńskiej, Potockich w Stanisławowie.
Cóż , zacny trunek, a kac w normie.
Żydowska działalność propinacyjna była formą zawojowania świata. Baczewski wyprał brudne pieniądze kupując sobie Kartę Polaka.
Sam pędziłem w stanie wojennym. Znajomi pędzili, ale nikt nie firmował działalności własnym nazwiskiem.