1 sierpnia po raz pierwszy spotka się nowa Rada Bezpieczeństwa narodowego Gruzji. Jej sekretarzem został Giorgi Gacharia.
Minister spraw wewnętrznych Giorgi Gacharia, którego głowy domagano się po czerwcowych protestach w Gruzji otrzymał nowe prominentne stanowisko w rządzie Mamuka Bachtadze. To już drugi awans niepopularnego wśród opozycji polityka od wydarzeń czerwcowych. Wcześniej Gacharię mianowano wicepremierem.
Narodowa Rada Bezpieczeństwa, która zbierze się po raz pierwszy 1 sierpnia, nie jest nowym pomysłem. Istniejące wcześniej ciało pod tą samą nazwą ale pod przywództwem prezydenta zostało zniesione z ubiegłym roku, wraz z wejściem w życie nowej konstytucji. Odświeżona RBN składa się z ośmiu członków: ministrów finansów, spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych i obrony szefów agencji bezpieczeństwa narodowego i wywiadu, głównodowodzącego sił zbrojnych a także oczywiście premiera, któremu mają oni doradzać.
Przypomnijmy, że tegoroczne lato w Gruzji przebiegło w cieniu tragicznych wydarzeń z nocy 20-21 czerwca, kiedy w trakcie protestów na ulicach Tbilisi rannych zostało 240 osób, w tym ponad setka policjantów.
Punktem zapalnym protestów było wystąpienie deputowanego rosyjskiej Dumy Siergieja Gawriłowa, który jako członek międzynarodowego spotkania parlamentarzystów z państw prawosławnych wygłosił w przed gruzińskim zgromadzeniem ogólnym mowę po rosyjsku i z miejsca… zarezerwowanego dla marszałka. Gawriłow znany jest ze swojego poparcia dla separatystycznych republik Abchazji i Osetii Południowej, które oderwane zostały od reszty kraju w wyniku rosyjskiej interwencji wojskowej z 2008 roku. Gruzini, oraz Unia Europejska, postrzegają te „niepodległe republiki” jako terytoria po prostu okupowane przez Rosję.
Nic więc dziwnego, że przemówienie Gawiriłowa odczuli jako policzek. Pod budynkiem parlamentu niemal natychmiast zebrał się wielotysięczny tłum protestujących. Część z nich chciała dostać się do środka. Padły strzały z broni gładkolufowej, policja użyła pałek, poleciały kamienie. Wydarzenia z 20 i 21 czerwca zatrzęsły zarówno wewnętrzną jak i zagraniczną polityką Gruzji. Natychmiast pojawiły się głosy nawołujące do dymisji ministra spraw wewnętrznych Giorgia Gacharia, odpowiedzialnego za zachowania służb porządkowych oraz do organizacji przyspieszonych wyborów. Rządzące w kraju ugrupowanie Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja krytykowane było wielokrotnie za zbyt prorosyjski kurs podczas gdy opozycja a także urzędująca prezydent Salome Zurabiszwili (niezależna poopierana jednak przed GM-DG) otwarcie i zdecydowanie mówią o prounijnych i NATO-wskich aspiracjach kraju. Zarówno w stolicy kraju jak i innych większych miastach przez następne tygodnie organizowano masowe manifestacje. W tej sytuacji rząd starał się „przykryć” czerwcowe wydarzenia i ich pokłosie intensyfikując między innymi działalność prokuratury, co zaniepokoiło władze USA; i nie tylko je. Spełnił część postulatów protestujących, między innymi dokonał korekty ordynacji wyborczej ale również zwierał szeregi i konsolidował władzę. Prezydent Zurabiszwili jednocześnie winą z protesty głośno obarczała „rosyjską piątą kolumnę”. Oczywiście podobne wypowiedzi jak i same protesty sprawiły, że zaczęło iskrzyć na linii Tbilisi – Moskwa. Oba kraje od wojny 2008 roku nie utrzymują stosunków dyplomatycznych jednak co roku Gruzję odwiedza około 1,5 miliona rosyjskich turystów, co dla małego kraju ma niebagatelne znaczenie ekonomiczne. Jedną z pierwszych reakcji prezydenta Putina było więc wstrzymanie lotów do Gruzji i ogłoszenie, że kraj ten nie jest dla obywateli jego kraju bezpieczny. Ostatni samolot Areofłotu z Tbilisi wyleciał 7 lipca.
Od tego czasu jednak głowy zdają się stygnąć. Putin odrzucił propozycję Dumy by objąć Gruzję sankcjami, prezydent Zurabiszwili wyraźnie osłabiła swoją retorykę zaś rząd Mamuka Bachtadze wykonał kilka ruchów mających na celu zasygnalizowanie społeczeństwu zmiany w polityce bezpieczeństwa oraz „uciekł” do przodu mianując Giorgia Gacharię wicepremierem. Wygląda na to, że gorące polityczne lato w Gruzji właśnie się kończy, a obóz władzy wyjdzie z niego silniejszy niż przedtem…
Agenda.de oprac. MK
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!