Optymalizacja organów państwowych na Białorusi pociągnie za sobą zwolnienie 13.000 urzędników – zapowiedział premier Michaił Miasnikowicz na naradzie, która odbyła się 11 stycznia br. u prezydenta Łukaszenki.
– Według obliczeń Ministerstwa Finansów roczne oszczędności z tytułu wynagrodzeń i zmniejszenia aparatu państwowego wyniosą bilion rubli białoruskich (356 mln zł) – oświadczył Miasnikowicz w piątek na naradzie u prezydenta w sprawie optymalizacji struktury, liczebności i funkcji aparatu państwowego.
Miasnikowicz jest jednak optymistą. Powołując się na wprowadzony w 2012 roku w aparacie rządowym pilotażowy projekt redukcji etatów oświadczył, że „w ciągu pół roku problem sam się rozwiązuje praktycznie bezboleśnie”.
Potrzebę redukcji etatów w aparacie ministerialnym zapowiedział wcześniej prezydent Aleksander Łukaszenka. Oświadczył, że nieunikniony jest scenariusz, zgodnie z którym trzeba będzie zwolnić 25 procent urzędników państwowych. Swoją decyzję prezydent tłumaczył koniecznością podniesienia pensje pozostałym. Jak powiedział, zarobki urzędników państwowych są „niedopuszczalnie niskie, po prostu żadne”. Łukaszenka zlecił przeprowadzenie redukcji w pierwszej połowie tego roku.
Zdaniem niezależnych ekspertów, pensje dobrze wykwalifikowanych urzędników powinny zostać już dawno podniesione. Ich niski poziom sprzyja rozwojowi zakorzenionej na Białorusi korupcji, a także ucieczki specjalistów do sektora prywatnego lub do Rosji.
Kto zatem straci pracę w pierwszej kolejności? Najprawdopodobniej będą to urzędnicy przerośniętego do granic możliwości aparatu ideologicznego i członkowie rad wiejskich. Tu niepokój jest najbardziej uzasadniony. Białoruski związek zawodowy pracowników instytucji państwowych poinformował, że podtrzymuje linię głowy państwa, ale zamierza monitorować nadchodzącą reorganizację.
– Ludzie, którzy zostali zwolnieni, i znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej, powinni zostać jak najszybciej zatrudnieni. Powinni mieć prawo do wsparcia ze strony państwa, otrzymać możliwość przekwalifikowania się – cytuje przewodniczącego związków zawodowych Siergieja Chaliawo portal prof-press.by.
Chaliawo zwrócił uwagę, że reorganizacja najbardziej uderzy w kobiety, które stanowią 68 procent zatrudnionych w służbie publicznej. Jednocześnie są to najbardziej wrażliwe grupy społeczne, ponieważ są to często samotne matki, wdowy, rozwódki samotnie wychowujące kilkoro dzieci.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!