Aleksander Łukaszenka znów dokonał „czystki”. Odwiedzając w poniedziałek największy na Białorusi zakład przemysłu lekkiego i tekstylnego „Kamwol” w Mińsku, białoruski prezydent nieoczekiwanie zwolnił dyrektora fabryki, oraz prezesa i zastępcę „Biełlekpromu” – koncernu, w skład którego wchodzi „Kamwol”.
– Kierownika koncernu i jego zastępcę wyrzucić z pracy do wieczora. I do nowego roku przedstawić propozycję nowego kierownictwa koncernu- zarządził prezydent.
Łukaszenka jest niezadowolony, że przedsiębiorstwo się nie modernizuje i podejmowane są niewłaściwe decyzje kadrowe.
Ale wyjeżdżając z przedsiębiorstwa zdążył mianować na dyrektora zakładów byłego głównego inżyniera. Tymczasem to zaszczytne wydawałoby się stanowisko, prawdopodobnie przysporzy nieszczęsnemu wybrańcowi losu wielu zmartwień.
Prezydent żegnając się z nowo mianowanym przez siebie dyrektorem, rzucił tylko na odchodne;
– Nie zrobisz porządku w przedsiębiorstwie – pójdziesz siedzieć…
Na baczności musi się mieć też szef rządu. Jemu też Aleksander Łukaszenka pogroził palcem, a wiadomo – obietnicy dotrzymuje.
– Dla was z Miasnikowiczem to ostatni dzwonek – tymi słowami zwrócił się prezydent do wice premiera Władimira Siemaszko. – Wasze wymówki nie są mi potrzebne, nie po to tu przyjechałem. Wiem co tu się dzieje – z wielce surową miną ostrzegał Łukaszenka.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!