Białoruski dyktator nie może jeździć byle czym! Agencja transportowa głowy państwa ogłosiła przetarg na zakup samochodów. Jeśli uda się nabyć wszystkie, będą kosztować milion dolarów.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, ani zdrożnego, gdyby tzw. zwykli Białorusini mieli co włożyć do garnka i stać ich było na wykup leków. Państwo nie może być dziadowskie – zgoda – ale nie powinno też kłuć w oczy luksusem.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to flota pretorianów Łukaszenki zwiększy się przed końcem marca 2018 roku o następujące cacka:
– trzy Mercedesy E400s,
– Toyotę Land Crusiser 200
– ambulans
– niesprecyzowany samochód dostawczo-pasażerski
Nie zabrakło akcentu „patriotycznego”, ponieważ na liście pożądanych zakupów znalazła się również produkcja białorusko-chińska, a mianowicie crossover Geely Atlas.
Perłą w koronie ma być jednak wspomniany wyżej Maybach, a dokładniej Mercedes-Benz S560 4 MATIC Long. Państwo jest w stanie zapłacić za niego między 150 a 160 tysięcy dolarów.
Telesfor
1 komentarz
2kbb
6 marca 2018 o 13:09Bardzo dobrze… Kolejny Majdan tym razem w Białorusi odbędzie się szybciej… Nie wykluczone że już po wyborach w Rosji tej wiosny kiedy sami Rosjanie ruszą na Kreml oburzeni fałszerstwami… Zachód powinien przytrzymać jeszcze Rosję w takiej pozycji objętej sankcjami… Surowce jakie można tanio wydobywać powoli się kończą w Rosji…. Kolejne w Arktyce będą wymagać coraz większych nakładów… i dłuższych tras przesyłu…Trzeba też pamiętać że uszkodzenie gazociągów morskich przez bomby głębinowe czy specjalne drony jest trudniejsze do naprawy…. Polska powinna opanować technologie wojskową w tym zakresie ze względu na obronność naszego kraju a przede wszystkim efekt zastraszania…