W czasie niespodziewanej wizyty u Ramzana Kadyrowa w Czeczenii Władimirowi Putinowi „coś się porobiło z brodą”. A może z głową?
W czasie wizyty na strzelnicy w Groznym, gdzie Kadyrow zabawiał go pokazami umiejętności strzeleckich swojego syna, Putin zdumiał wszystkich, gdy zamiast założyć słuchawki na głowę, założył je… pod brodę.
Nie wiadomo, czy chciał w ten sposób „zażartować”, czy też prawidłowe nałożenie słuchawek okazało się dla 71-letniego dyktatora zbyt skomplikowaną operacją. W każdym razie wyszedł z tego nieoczekiwany skandal i nawet niektórzy rosyjscy z-blogerzy pozwolili sobie na złośliwe docinki pisząc, że Putin nie chciał sobie zepsuć fryzury i makijażu.
Część dziennikarzy podejrzewa, że zakładając w tak dziwaczny sposób słuchawki Putin próbował wyszydzić gęste czarne brody noszone przez wielu „kadyrowców” i w ogóle muzułmanów. I rzeczywiście część świadków, którzy patrzyli na to z większej odległości miała początkowo wrażenie, że Putin zapuścił brodę, a niektórzy nawet nie od razu go poznali.
„Najpierw myślałem, że to jakiś kolejny abu-bandyta z czarną brodą stoi obok Ramzanki (Kadyrowa). A ten po prostu źle nałożył słuchawki. Widać to dla niego zbyt skomplikowany przyrząd. Nawet z tym sobie nie poradził” – napisał zdecydowanie popierający Rosję, ale najwyraźniej nie Putina, rosyjski z-bloger Alex Parker z Kanady.
Naszym zdaniem, powód zachowania Putina mógł być jednak zupełnie inny i bynajmniej wcale nie taki absurdalny. To stary chwyt z arsenału medialnej socjotechniki: zrobić coś cudacznego, żeby odwrócić uwagę od ważniejszych tematów, aby wszyscy mówili tylko o tym, zamiast na przykład komentować bezradność i przerażenie dyktatora klęską wojsk rosyjskich w Obwodzie Kurskim.
Wiadomo, że wszystkie krajowe i światowe media pilnie obserwują każdy gest Putina i mało która z redakcji oprze się pokusie, żeby tego nie pokazać. Niestety, nawet my… Uwaga opinii publicznej zostaje w ten sposób skutecznie, choć na krótko, przekierowana z problemów wojennych na – nazwijmy rzecz po imieniu – duperele.
Mimo to, szereg komentatorów zwraca uwagę, że Putin pojechał tak nagle, pierwszy raz od 13-tu lat do Czeczenii, żeby ochłonąć na chwilę z „kurskiej frustracji”. Nie miał tam przecież nic do załatwienia, czego nie mógłby omówić z Kadyrowem przez telefon, albo wzywając go – jak zawsze – „na dywanik” na Kreml.
Nie wybrał się natomiast – jak zrobiłby to szanujący własny naród polityk – do Obwodu Kurskiego, nie spotkał się z tysiącami uciekinierów z tego regionu, ani z broniącymi go żołnierzami. Poza jednym ogólnikowym oświadczeniem na samym początku, Putin zdaje się zachowywać tak, jakby problemu w ogóle nie było.
Ale to przecież także od dawna znana i typowa dla niego reakcja w trudnych sytuacjach.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!