Przewodniczący rady dyrektorów Gazpromu i były premier Wiktor Zubkow sprzedał wszystkie akcje tego państwowego energetycznego koncernu, jakie posiadał.
Do transakcji sprzedaży akcji, jak piszą Interfax i portal Lenta.ru, opierając się na komunikatach giełdowych, doszło 25 stycznia, a nabywcą był Gazprom. Zubkow (na zdjęciu), który był premierem w latach 2007-2008, a do 2012 roku wicepremierem, mógł zarobić ok. 5,5 mln rubli (równowartość ponad 320 tys. zł.). Jak podają rosyjskie portale, kupił bowiem swój pakiet akcji Gazpromu za ok. 21,5 mln rubli (równowartość ok. 1,27 mln zł.), a sprzedał za ok 27 mln rubli (równowartość ok. 1,6 mln zł.).
Oprac. MaH, lenta.ru
fot. premier.gov.ru, CC BY 4.0
6 komentarzy
observer48
2 lutego 2018 o 18:54Szczury zaczynają wiać z tonącego „Putanica”.
Darek
3 lutego 2018 o 20:51Niestety tak szybko nie utonie ale wody juz zaczyna nabierać. Z powodu powiązania cen gazu do ceny ropy eksport Gazpromu do Europy w styczniu zmalał o ok. 3%, a do „dalekiej zagranicy” (tak nazywają wszystko poza byłym ZSRR) o 10%.Nic dziwnego, przed rokiem 1000m3 kosztował u nich 198$, a obecnie 237$. Średnio, co oznacza ponad 250$ dla kontraktu jamalskiego! To odpowiednik >7$/MMBtu, a w LNG tak drogie było wyłącznie w czasie siarczystych mrozów w Ameryce. Mrozy przeszły do historii, LNG tanieje i osiągnie około 5$. Za to w II-gim kwartale ruski gaz będzie jeszcze droższy bo ropa tanieć nie chce.
W tym kontekście budowa NS2 oznacza wpędzienie Niemiec w taki gazowy kanał z jakiego nigdy nie wyjdą. Na dodatek za 4 lata ruskie stracą kolejnego jelenia co przepłaca bo kończy sie kontrakt z Polskę. Na szczęscie Pawlak nie dał rady go przedlużyć jak początkowo planował więc albo Niemiec zapłaci wiecej niż obecnie albo Ruski będzie miał mniej kasy i jeszcze wyskoczy z paru mld na NS2… Same dobre informacje 🙂
observer48
5 lutego 2018 o 03:43@Darek
The Economist przewidywał zmierzch Gazpromu prawie cztery lata temu. Masz rację, że będzie trzeba trochę czasu, aby zamrozić tego „dinozaura na wrotkach o napędzie odrzutowym” (“a dinosaur on jet-powered rollerblades”). https://www.economist.com/news/business/21573975-worlds-biggest-gas-producer-ailing-it-should-be-broken-up-russias-wounded-giant
Darek
5 lutego 2018 o 11:14Przypomniało mi sie jeszcze coś. Przegladając rosyjskie portale trafiłem na info, że chcą ograniczać zużycie gazu w ich energetyce! Nie dziwi to w kontekście dużego zużycia wewnętrznego oraz nieuchronnym spadkiem wydobycia. Jak nie zaczną oszczędzać przy pomocy EJ (nawet budowanych na Białorusi) to za kilka góra kilkanaście lat cały wyprodukowany gaz zużyją u siebie (z uwzględnieniem wiernych wasali).
observer48
6 lutego 2018 o 00:25@Darek
„(…) chcą ograniczać zużycie gazu w ich energetyce! Nie dziwi to w kontekście dużego zużycia wewnętrznego oraz nieuchronnym spadkiem wydobycia.”
Tu nie chodzi o brak złóż, czy spadek wydobycia, a o koszty przesyłu rurociągami. Rewolucja LNG oraz ciągły spadek cen oczyszczania, skraplania i transportu skroplonego gazu powodują, że przesyłka gazu do Europy z odległych złóż syberyjskich jest po prostu mniej opłacalna. Jeśli nawet szkopsko-kacapski projekt Nord Stream 2 dojdzie do skutku, może się on okazać nieopłacalny już po kilku latach, bo nie będzie mógł skutecznie konkurować z ciągle taniejącym LNG.
Podobnie sprawy się mają z ropą naftową, bo Kanada w ub. tygodniu przepchnęła budowę rurociągów z Alberty do Teksasu i wybrzeży Pacyfiku o łącznej zdolności przesyłowej ponad 100 mln ton (750 mln baryłek) syntetycznej ropy ze złóż bitumicznych w północnej Albercie.
Uwolni to 50 mln ton (375 mln baryłek) ropy WTI z Teksasu i następne 50 mln ton z Hiberni na kanadyjskim szelfie atlantyckim do wyeksportowania do Europy, a to stanowi niemal 20% całkowitego wydobycia ropy naftowej przez kacapię i 100% zdolności przesyłowej wszystkich trzech nitek starzejącego się Rurociągu Przyjaźni, który pompuje do Europy średnio 65 mln ton uralskiej ropy.
W obliczu postępującej rozbudowy gdańskiego Naftoportu z obecnej zdolności przyjmowania ropy z tankowców 34 do 100 mln ton rocznie i zdolności jej redystrybucji, eksport kacapskiej ropy do Europy może zostać poważnie zagrożony.
Polska na zaspokojenie swoich potrzeb musi importować około 18 mln ton ropy rocznie, ale Lotos i Orlen przerabiają łącznie ponad 50 mln ton rocznie na Litwie, w Polsce, Niemczech, Czechach, na Słowacji i Węgrzech. Jeśli zastąpią tylko 20 mln ton (150 mln baryłek) kacapskiej ropy surowcem z innych źródeł, kacapia traci brutto minimum $7.5 miliarda przy założeniu średniej ceny $50 za baryłkę. Przy eliminacji dostaw Rurociągiem Przyjaźni suma ta to od $32 do nawet ponad $40 mld, a to ponad 80% budżetu obronnego kacapii.
Darek
6 lutego 2018 o 10:26Dokładnie tak jest, Rosja chlubi sie swoimi wielkimi zasobami ale zapomina o takim drobiazgu jak transport z dalekiej Syberii.Gros ich wewnętrzenego zużycia oraz eksport do Europy pochodzi z zachodniej syberii, a tam w każdej chwili może być sucho. Z punktu widzenia biznesu gaz którego nie można dostarczyć potencjalnym klientom nie istnieje i głównie to mam na myśli pisząc o spadku wydobycia – bez budowy infrastruktury spadek wydobycia jest pewny jak w banku. A za co ją wybudują skoro kupę szmalu przeznaczają na zbrojenia?
Na to nakłada sie indeksowanie cen gazu ropą przez co ostatnio stał się strasznie drogi. Niestety konkurencja LNG w Europie nie bedzie zbyt duża bo Gazprom forsował formułę take or pay. Polska do 2022r MUSI kupować u nich ponad 8 mld m3 a zima jest dosyć łagodna więc zapotrzebowanie małe Jak długo europejskie rury będą zapchane drogim gazem w formule „bierz lub płać” tak dlugo Rosja będzie chlubiła się swoim wysokim eksportem… ale to długo nie potrwa.