Wystąpienie Prezydenta RP podczas Apelu Pamięci przy Pomniku Powstania Warszawskiego wygłoszone 31 lipca 2017:
Siedząc tutaj, przed momentem myślałem: „73 lata… Co tutaj było 73 lata temu, a czego nie było?”. Nie było na pewno tego pomnika, nie było takiego zgromadzenia, nie było tylu biało-czerwonych flag. Ale pewnie nie było też i biało-czerwonych zniczy. Ale jedno tu było na pewno ‒ patrzę na tamten banner wiszący obok katedry polowej, na którym stoi powstaniec warszawski dzisiaj i jest podpisany: „Rycerz Biało-Czerwonej”. 31 lipca 1944 roku – mogę to na pewno powiedzieć – byli tutaj rycerze Biało-Czerwonej, choć biało-czerwonej nie można było jeszcze w tamtym momencie wywiesić. Biało-czerwoną wywiesili dopiero następnego dnia po 17.00, gdy mogli rzucić się na znienawidzonego wroga.
Jakże bardzo czekali na tamten dzień – wszyscy. Zarówno ci, których czciłem dzisiaj rano wraz z innymi, ci, którzy są teraz z nami – bohaterowie, żołnierze Powstania Warszawskiego – jak i ci, których czcimy teraz, po południu, na tej uroczystości, na Mszy św. za poległych i na apelu poległych. A więc ci, którzy nie przeżyli Powstania Warszawskiego, ci, którzy zginęli – i śmiercią żołnierzy, i śmiercią bestialsko zamordowanych przez hitlerowskich Niemców cywili, mieszkańców Woli. W sumie 150 tys. przede wszystkim mieszkańców Warszawy. Hekatomba – ktoś powie.
I dzisiaj, gdy siedziałem w Muzeum Powstania Warszawskiego, wspominając Powstanie i twórcę Muzeum – pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego – rozmawiałem z powstańcami, usłyszałem nagle z ust jednego z nich ciche: „Panie Prezydencie, myśmy naprawdę przeżyli piekło”. Po czym uśmiechnął się do mnie i mówi: „Ale to jest moja prawnuczka”.
I znowu, proszę Państwa, wiedziałem, że jednak było warto – dla nowej Polski, dla nowego pokolenia! Że było warto, myślą i ci, którzy nie chcieli tutaj wrócić, bo uważali, że powrót do Polski zniewolonej przez komunistów będzie oznaczał dla nich utratę honoru. I ci, którzy uważali, że trzeba tutaj budować ojczyznę i odbudować Warszawę – i zostali, i tutaj żyli, i często znosili prześladowania, byli ciemiężeni. Często przez wiele lat czy przez dziesięciolecia nie mieli pracy, nie mogli się wykształcić tak, jak by chcieli. Ale patrząc na następne pokolenia i patrząc na wolną Polskę, mówią: „Panie Prezydencie, było warto!”.
I wiecie? Było warto! Zapewniam Was o tym i chylę czoła przed Wami, tak jak Wy chyliliście czoła przed powstańcami styczniowymi w II Rzeczypospolitej, a oni chylili czoła przed powstańcami kościuszkowskimi i listopadowymi. Było warto! Bo nie jest przegrane powstanie, które w efekcie prowadzi do wolnej Polski. A do takiej one doprowadziły!
Tu, w tym miejscu, kilka tygodni temu stał Prezydent Stanów Zjednoczonych ‒ największego na świecie mocarstwa, także militarnego. Mocarstwa, które jest dzisiaj w stanie wygrać na świecie każdą wojnę, bo ma tak nieprawdopodobny potencjał. I mówił o Polsce, o nas ‒ Polakach ‒ o Powstaniu Warszawskim. Mówił: „Was ciemiężyli, niszczyli przez 200 lat i zabrali Wam ziemię, ale nie zabrali Wam dumy”.
Tak, proszę Państwa, wie to Prezydent Stanów Zjednoczonych. I wiedzieli to też alianci. I wiedzieli to też Rosjanie, pod których butem znaleźliśmy się na prawie 50 lat po II wojnie światowej. Wiedzieli, bo widzieli, że warszawiacy ‒ mimo że nie otrzymali pomocy, że nie mieli broni, że byli osamotnieni, że byli miażdżeni ‒ walczyli przez 63 dni, często gołymi rękami, o każdą piędź ziemi, o każdą cegłę swojego miasta. Walczyli o dumę, o Boga, honor i ojczyznę, których nie udało im się odebrać. A po wojnie wrócili, zabrali się do odbudowy miasta i od samego początku zabrali się do walki z komuną.
I to dlatego właśnie – moim zdaniem – Rosjanie nigdy nie odważyli się uderzyć zbrojnie podczas żadnego z buntów, jakie były w Polsce przez okres zniewolenia komunistycznego. Rosyjskie czołgi nigdy nie pojechały na polskich robotników, rosyjskie czołgi nigdy nie pojechały na polskich demonstrantów. Bo Rosjanie to widzieli i to zapamiętali – lekcję Powstania Warszawskiego i powstania styczniowego, i powstania listopadowego. Oni to pamiętali – pamiętali to Romanowowie i komuniści, którzy po nich przyszli. I Stalin też to pamiętał. I pamiętał 1920 rok.
Wy, nasi najdrożsi, najwspanialsi powstańcy warszawscy, jesteście solą ziemi tego miasta i jesteście solą ziemi Rzeczypospolitej – jesteście panteonem jej bohaterów. Czynię to kolejny raz, ale nigdy tych razów nie będzie za wiele – jako Prezydent Rzeczypospolitej nisko chylę przed Wami czoła także w imieniu Rzeczypospolitej. I z całego serca Wam dziękuję za tamto męstwo, za świadectwo – i to, które dawaliście w czarnych latach komunizmu, i to, które dajecie dzisiaj. Świadectwo, które przekazujecie młodym, budując postawy patriotyczne, uśmiechając się do nich w Muzeum Powstania Warszawskiego, pokazując im świadectwo tamtych dni i mówiąc o świadectwie tamtych dni. Mimo że było ono w wielu elementach świadectwem strasznym.
Tak jak straszne rzeczy widziało to miejsce ‒ plac Krasińskich, zbieg ulic Miodowej i Długiej. Miejsce, gdzie była jedna z dróg ucieczki z upadającego w czasie Powstania Starego Miasta. Gdy opisy we wspomnieniach powstańców podnoszą włosy na głowie – krzyk, ciała zabitych, serie z karabinów, panika ludzi, jęk rannych, przyjaciele, których trzeba zostawić na pewną śmierć, i ziejący smrodem kanał, z którego niejeden nie wyszedł. Ale też niejedna kilkunastoletnia warszawska dziewczyna przenosiła na swoich plecach tym kanałem, często przez kilkanaście godzin, rannego żołnierza. Ale też niejeden przewodnik dziesiątki razy chodził kanałem na Żoliborz, na Mokotów, do Śródmieścia, żeby przeprowadzić ludzi, żeby zanieść pocztę, żeby przenieść meldunki. To miejsce krwi i bohaterstwa, to miejsce strachu – takiego zwykłego, ludzkiego – ale i niezwykłego męstwa, heroizmu. To Warszawa ‒ miasto, które nigdy się nie poddało, to stolica Polski! Tak, tej Polski, niezwykle drogiej nam wszystkim.
Czasem o tym zapominamy, gdy biało-czerwona jest dla nas codziennym widokiem. Może być wszędzie ‒ nosimy ją na marynarkach, powstańcy z dumą na ramieniu, ozdabia nasze domy. Bo może. Bo możemy, bo wolno nam, bo żyjemy w wolnym kraju. Ale żyjemy w tym wolnym kraju także dzięki Wam. I macie prawo upominać nas i być dla nas upomnieniem, że najważniejsze, co jest naszym obowiązkiem – to szanować naszą ojczyznę, szanować Rzeczpospolitą i szanować się nawzajem w Rzeczypospolitej.
I to jest wielkie przesłanie Powstania Warszawskiego. Bo przecież my dzisiaj nie dzielimy powstańców na tych o lewicowych poglądach, na tych o prawicowych poglądach – mówimy o nich: „To bohaterowie powstańczej Warszawy, powstańcy warszawscy, nasi bohaterowie”. Oni tego samego oczekują od nas: że będziemy szanowali naszą ojczyznę, to, co w niej mamy, i będziemy szanowali siebie nawzajem. I myślę, że to jest wielkie przesłanie każdej rocznicy Powstania. I cieszę się, że jesteśmy tutaj wszyscy razem.
Kresy24.pl/prezydent.pl (HHG)
1 komentarz
SyøTroll
1 sierpnia 2017 o 12:48Rosjanie nigdy nie odważyli się uderzyć zbrojnie podczas żadnego z buntów, jakie były w Polsce przez okres „zniewolenia komunistycznego”, ponieważ owo „zniewolenie” nie było „zniewoleniem” rosyjskim.
Dumy nam nie zabrali ani niemieccy, czy rosyjscy zaborcy, ani „radzieccy ciemiężyciele” ani nie zabiorą jej „amerykańscy wyzwoliciele”, dla których także jesteśmy jeno „wiernymi sojusznikami”.
Dobrze, ze przynajmniej zakończenie przemówienia, ma charakter pojednawczy – propolski.