Na Ukrainie entuzjazm po podpisaniu umowy o warunkach przyłączenia ukraińskiej sieci energetycznej do Europy Zachodniej. Kijów liczy na 1,5 mld dol. potencjalnych zysków i cieszy się z przyszłego odłączenia od Rosji. Ale droga do synchronizacji systemów jest daleka, a końcowy rezultat niepewny – pisze Rafał Zasuń w art. „Czy Ukraina połączy się elektrycznie z UE do 2025?” (Wysokie Napięcie).
Umowa pomiędzy ENTSO-E czyli stowarzyszeniem operatorów sieci energetycznych krajów UE (i kilku sąsiadów) a operatorami Ukrainy i Mołdawii została podpisana 29 czerwca, a 7 lipca weszła w życie. Na stronach ENTSO-E pojawił się tylko lakoniczny komunikat. Za to nad Dnieprem euforia, której nie ukrywał m.in. Wsiewołod Kowalczuk, szef Ukrenergo (operatora sieci przesyłowych) – To historyczna chwila, punkt wyjścia rozpoczęcia integracji systemu energetycznego Ukrainy z Europą. Ukraina, bardziej niż kiedykolwiek, ma historyczną szansę w wystarczająco krótkim czasie, aby zrobić krok, którego celem jest umacnianie bezpieczeństwa energetycznego.
Umowa składa się z trzech części:
Pierwsza, tzw. katalog środków określa działania, które muszą zostać podjęte przez Ukrainę aby połączenie było możliwe. Druga wylicza badania, które mają jeszcze zostać przeprowadzone. Trzecia to harmonogram, zwany też z angielska mapą drogową. Tyle wiadomo, sama umowa jest bowiem, nie wiedzieć czemu, utrzymywana w tajności.
Podpisanie umowy poprzedziło studium wykonalności, zwane z angielska feasibility study, ukończone w 2016. Przygotowali je głównie przedstawiciele operatorów krajów sąsiadujących z Ukrainą (w Polsce PSE, we współpracy z Instytutem Energetyki i Energopomiarem), a sfinansowała Unia Europejska.
Studium wykonalności również nie zostało upublicznione, ale trochę szczegółów ujawnił rumuński operator, Transelectrica. Otóż udowodniło ono, że synchronizacja jest możliwa, aczkolwiek będą potrzebne kolejne analizy, pokazujące scenariusze na wypadek rozmaitych awarii i problemów. Co ciekawe, Rumuni napisali, że jednym z warunków powodzenia synchronizacji jest działająca linia 750 KV między Rzeszowem a elektrownią atomową Chmielnicka na Ukrainie. Łącznik ten od lat 90-tych nie działa i wymaga remontu, ale od wielu lat trwają rozmaite zabiegi wokół jego wskrzeszenia. Pierwsze rozmowy zaczęły się już w 2007 r. wtedy PSE pracowało nad koncepcją jak to zrobić, ale natrafiło na kompletną indolencję ukraińskich partnerów. W 2014 r. próbował to zrobić m.in. nieżyjący już najbogatszy Polak, Jan Kulczyk, a dokładnie kontrolowana przez niego Polenergia.
Ukraiński prąd nęci wielu chętnych. Ceny są dwukrotnie niższe niż u sąsiadów. Ukraińcy więc wiele obiecują sobie po jego eksporcie do krajów UE. Ukraiński portal rbc.daily, twierdzi, powołując się na anonimowych informatorów, że Ukraina mogłaby zwiększyć sprzedaż prądu do UE z dzisiejszych nieco ponad 4 TWh do 18-20 TWh (dla porównania Polska zużywa ok. 160 TWh). Rocznie Kijów zarabiałby na eksporcie ok,1,5 mld dol., co z nawiązką zwróciłoby nakłady na konieczne inwestycje, oceniane na ok. 1 mld euro.
Prąd z Bursztynu daje zarobić
Ukraina już dziś zarabia całkiem niezłe pieniądze na eksporcie energii elektrycznej z tzw. Wyspy Bursztyńskiej. To dwie elektrownie węglowe (Bursztyńska i Kałuska) oraz jedna wodna, wyłączone z ukraińskiego systemu i pracujące na potrzeby Węgier, Słowacji i Rumunii. Głównym odbiorcą tego prądu są Węgry, które kupiły w 2016 r. 3 TWh za 119 mln dol. (to niemal jedna dziesiąta zapotrzebowania tego kraju). Drugim klientem była Polska, dla której pracuje wydzielony blok elektrowni węglowej w położonym nieopodal Lwowa Dobrotworze. Należy (podobnie jak większość Wyspy Bursztyńskiej) do najbogatszego Ukraińca, niegdysiejszego niekoronowanego króla Donbasu, Rinata Achmetowa, a właściwie do jego spółki DTEK. Według ukraińskich danych elektrownia ta wyeksportowała w ub. r. do naszego kraju 957 GWh energii elektrycznej za 32 mln dol. Jedna MWh wychodzi więc za ok. 33 dol. czyli niecałe 120 zł. To ok. 40 zł mniej niż średnie ceny na polskiej giełdzie energii w 2016 r.
Komisarz ds. unii energetycznej Marosz Szewczowicz i szef Ukrenergo Wsiewołod Kowalczuk. Szewczowicz jest uważany w Kijowie za orędownika synchronizacji Ukrainy z UE.
Ukraińcy już zapowiadają, że chcą zwiększyć moc Wyspy Bursztyńskiej już w 2019 r. do 2500 MW (zimą do 2000 MW), dołączając do niej elektrownię atomową w Chmielnickim.
Portal rbcdaily pisze, że niektóre kraje UE nie są jednak zainteresowane importem, a tym bardziej synchronizacją, bojąc się, że tani prąd spowoduje krach na lokalnym rynku. W związku z tym kraje te sugerują, że łatwiejszy byłby handel poprzez wstawkę prądu stałego (taką jak obecnie Litpol-Link). Taką wstawkę łatwiej kontrolować co zapewnia też większe bezpieczeństwo systemu.
Jednak na ostateczną decyzję przyjdzie poczekać do czasu ukończenia dodatkowych analiz. Możliwe są trzy rozwiązania – pełna synchronizacja, budowa wstawek oraz jakieś rozwiązanie hybrydowe, łączące oba modele.
Ukraina będzie musiała też odłączyć się od poradzieckiego systemu IPS- UPS, co rządzący politycy podkreślają z wielką radością. Przychodzi im to tym łatwiej, że w przeciwieństwie do np. węgla, ropy czy rud metali (którymi handel kwitł mimo aneksji Krymu i niewypowiedzianej wojny) wymiana prądu z Rosją jest znikoma. Po odłączeniu się od Rosji i Białorusi, a przed połączeniem z ENTSO-E Ukraina będzie musiała przez kilka-kilkanaście miesięcy przejść swoistą „kwarantannę” – pokazać, że jej system jest stabilny.
Kijów zrobił więc spory krok do integracji energetycznej z UE, ale za wcześnie na odtrąbienie wielkiego sukcesu. Ukraińców czeka olbrzymia praca.
Czy rok 2025 jest realną datą? O tym w dalszej części artykułu na portalu wysokienapiecie.pl
Kresy24.pl/Euractiv.pl/wysokienapięcie.pl (HHG)
21 komentarzy
observer48
1 sierpnia 2017 o 08:46Pastwa Bałtyckie też są w trakcie separacji od sieci roSSyjskiej, co będzie kosztowało kacapię jakieś $15 miliardów wydanych na ponowną synchronizację własnej sieci. To samo będą musieli zrobić po odłączeniu sieci Ukrainy. Jakby się kacap nie obracał, dupa zawsze z tyłu.
SyøTroll
1 sierpnia 2017 o 09:58Zobaczymy, czy im się to powiedzie. Ciekawe kto zaryzykuje stratę, na inicjację tego projektu ? Znowu wasz „wierny sojusznik” ?
normalny
1 sierpnia 2017 o 11:35Co to znaczy W A S Z ?
Jesli się już odkryłęś wańia to wiedz, że na Polakach WASZA ruska propaganda nie robi większego wrażenia co widać po wściekłości rosyjskich takich jak ty harcowników, którzy co rusz straszą nas zaoraniem ATOMEM.
Badania wykazały że 80% Polaków uważa Rosję za agresora w Ukrainie,Gruzji i nawet Syrii. Niestety dla WAS Polacy jak i wszystkie narody byłego UW wiedzą jakimi krajem jest Rosja i że tam demokracja to abstrakcja a słowo naród już dawno zastąpiono homosovieticu
observer48
8 sierpnia 2017 o 08:24@SyøTroll
A dlaczego nie ma się powieść? Ukraina jest dużym producentem taniej energii elektrycznej i tak Ukraina, jak jej sąsiedzi mogą na tym skorzystać. Koszty synchronizacji z siecią unijną zwrócą się Ukrainie w ciągu kilku lat, a kacapia niech sobie sama radzi.
Enej bandyta
1 sierpnia 2017 o 11:54Co z tego będzie miała Polska ? Banderę ?
Enej bandyta
1 sierpnia 2017 o 14:19Już jest: http://wschodnik.pl/ukraina/item/12808-rada-miejska-kijowa-odmowila-przemianowania-prospektu-szuchewycza.html
nasi bracia 🙂
Darek
1 sierpnia 2017 o 20:49Czy wiesz, że pomiędzy Polską i Ukraina istnieje przesuniecie szczytu zużycia? Czy wiesz, że gdy zapotrzebowanie na moc wzrasta prąd nie kosztuje 60 zl/MWh lecz nawet 1000 zł/MWh (tak było w 2015r gdy wprowadzono 10-ty stopien zasilania)? Czy wiesz, że nawet pomimo tak wysokiej ceny energetycy ZAWSZE TRACĄ gdy sa problemy z zapewnieniem dostaw mocy? Czy wiesz, że za wszystko i tak płaci końcowy odbiorca czyli KAZDY POLAK?
Każda metoda połaczenia systemu energetycznego gdzie szczyt wypada w innych godzinach jest OPLACALNA. Może to być synchronizacja, prad stały albo „trzecia droga” o jakij napomkneli w tekście. Np. na pełna kontrolę nad połaczeniem po synchronizacji dają przesowniki fazowe.
Alexander
1 sierpnia 2017 o 12:37@Enej : Z Banderą sobie poradzimy tak jak przed wojną. Gdyby nie agresja Niemiec i ZSRR na Polskę w roku 1939 Bandera zgniłby w polskim więzieniu. Rzecz w tym, żeby nowy Bandera nie miał potencjalnych, silnych sojuszników. Jeśli tak się stanie, będzie niegroźny.
Ula
1 sierpnia 2017 o 14:38Uwaza Pan, ze poradzeniem sobie z bandera bylo brutalne wyrzniecie kilku ( albo kilkunastu) dziesiatek tysiecy polskich obywateli? Bo tak sie to niestety wtedy skonczylo.
Na tym polega Problem polskich wladz. Ze nie widza zagrozenia, tam gdzie ono jest, a sojusznikow szukaja w krajach, ktore w momencie zagrozenia Polski, beda patrzec, jak tu najwiecej dla siebie wydrzec.
Niestety pod tym wzgledem nic sie od 1938-1939 roku nie zmienilo. Pozatym, ze Polska byla zniszczona, a miliony obywateli wymordowane.
A w latach 30 wystarczylo zrobic sojusz z Czechoslowacja. Niedawno o tym czytalam. Gdyby Polska z Czechoslowacja weszly w sojusz, to Hitler moglby sobie o podbiciach na wschodzie pomarzyc. Stalin tez nie ruszylby pierwszy na Polske.
Ale coz, jak sie skonczylo wszyscy wiemy.
I nalezaloby pamietac, ze dzisiaj, wczorajszy wrog, moze byc najlepszym sprzymierzencem.
I nie mam tu na mysli Niemcow.
Alexander
2 sierpnia 2017 o 10:20W poprzednim wpisie wskazałem jedynie na fakty historyczne. Bandera w roku 1934 został skazany przez polski sąd na dożywotnie więzienie,a uwolnił się tylko dzięki agresji niemieckiej na Polskę. Później, do lipca 1941 oraz od wczesnej jesieni 1944 do końca wojny, osobiście współdziałał z III Rzeszą. Szuchewycz nie miał nawet przerwy w życiorysie na pobyt w KL Sachsenhausen. Tyle w skrócie o najważniejszych przywódcach OUN(b). Bez organizacyjnego i finansowego wsparcia ze strony Niemiec ( poczynając już od lat 20-tych ubiegłego stulecia) ani oni, ani Konowalec i Melnyk, nie byliby w stanie niczego dokonać.
Co do tego sojuszu z Czechosłowacją, są to wyłącznie spekulacje czynione post factum. Nie da się tego potwierdzić eksperymentalnie. Może tak by było, a może inaczej. Wiadomo natomiast, gdyż było to sprawdzalne, dlaczego Bandera i jego kamraci mogli swobodnie działać po roku 1939. Korzystali po prostu ze wsparcia mocarnych wrogów Polski ( nota bene w długich okresach czasu również Czechosłowacji). W interesie Polaków leży czynienie co w naszej mocy, aby sytuacja taka nie powtórzyła się to znaczy, żeby potencjalni wrogowie Polski nie byli zbyt mocni.
Darek
2 sierpnia 2017 o 19:33Sojusz z tamtą Czechosłowacją to taki sam political fiction jak promowany w niektórych środowiskach sojusz z III Rzeszą. Wystarczy popatrzec na mapę, poczytac dokumanty z tamtych czasów i każdy rozsądnie myslący człowiek wie, że bezpośrednią przyczyną takiego, a nie innego przebiegu II wojny był sojusz Hitlera i Stalina. Ale nawet do tego nie musiało dojść bo praprzyczyną wszystkiego byl układ w Monachium sprzedajacy Czechosłowację Hitlerowi. Nie chodzi tylko o mozliwosci obrony tego państwa przed atakiem ale także mało znany HISTORYCZNY fakt. Generałowie juz wtedy mieli pierwszy plan obalenia jego rządów, a hasłem do jego wdrożenia miał byc rozkaz ataku na… Czechosłowację. Stało sie inaczej i od 17 września 1939r byly marne szanse na inny pzrebieg II wojny światowej.
Japa
1 sierpnia 2017 o 15:57Kto widział na oczy „bursztinskuju TEC”, czy chmielnicką atomówkę? Toż to jest na poziomie obiektów z czasów rewolucji technicznej w Anglii. Kupa złomu,dymu i pary. O zaporożskiej atomówce strach mówić. Opinia publiczna Polski i Europy nie jest informowana o jej stanie technicznym. Zamulony akwen zapory nie jest w stanie schłodzić reaktorów. Była głośna awaria, ano była. Gdy druga nastąpi to będzie Hiroshima. Ochraniaj Panie przed konszachtami z tymi złodziejami! Rinat, to kryminalnej awtoritiet, który wysadził na stadionie w Doniecku swego protektora o kliczce Grek, razem z trybuną dla vipów. On zrobił prezydentem, wora, Janukowycza. Bandytę z donieckiej grupirowki. Z TAKIM ENERGIĄ HANDLOWAĆ? Takiego prądem po przyrodzeniu. Co to jest utrzymanie 50 MHZ w sieci niektórzy wiedzą. Niestabilny, złodziejski, partner może rozwalić przesył i dystrybucję w tri miga.
nn
1 sierpnia 2017 o 18:59Życzę prądu 50MHz w gniazdku :)))
Japa
1 sierpnia 2017 o 22:45Dzięki. To z korzystanie z „szybkopisa”. 50 Hz . Prąd przemienny , sinusoidalny.
mysz
1 sierpnia 2017 o 17:005 kolumna zawsze bredzi o pojednaniu ze swiniopasami.prawda jest taka ze ukraina jest nam potrzebn jak dziura w moscie,a swiniopasy tu piszacy podajacy sie za polakow pisz a jakby od ukrainy cos zalezalo.hmm zalezy- ilu w tym roku przyjedzie ukrainek do nas sprzatac i ilu ukraincow bedzie pasc unas świnie.
uk
2 sierpnia 2017 o 22:45Mam nadzieję że tyle samo co Naszych w Anglii Niemczech i innych zachodnich krajach A szczególnie Nasze panie podcierają d… Starym faszystą zNiemiec
uk
2 sierpnia 2017 o 22:47Podcieranie tylków niemieckich dobrze Nam idzie od ponad 20 lat
mysz
3 sierpnia 2017 o 19:19twoja matka i siostra na pewno bo jestes pewnie ukrem wiec macie to w genach
Gennetyk
4 sierpnia 2017 o 13:52Ty to jestes GENiusz po twojej genetycznnej mamusi.
mysz
4 sierpnia 2017 o 19:42na pewno nie jestem wiesniakiem,i nie pisze do kogoś – ty- wy wsioki ukrainskie macie to do siebie,że piszecie na –ty,ja bym panu napisał na pan,ale wy wsioki ,bez komentarza
peter
7 sierpnia 2017 o 16:34Naprawde to jest z zycia wziete sam to sluchalem
Pewien chamski mlodzieniec caly czas do jednej starszej kobiety mowil na TY Ona wreszcie zwrocila mu uwage zeby raczej uzywal slowa Pani On odpowiedzial
Jak ty jestes Pani to ja dziadowki w zyciu nie widzialem