Przedstawiamy przemówienie śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, wygłoszone we wrześniu 2007 r. w Katyniu, nad grobami pomordowanych oficerów.
Szanowny Panie Gubernatorze, Szanowny Panie Przedstawicielu Prezydenta Federacji Rosyjskiej, Szanowne Panie i Panowie, a w szczególności Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich, których najbliżsi tu zginęli.
Zbieramy się w tym miejscu, aby uczcić pamięć podstępnie pomordowanych. W tym miejscu zginęli ludzie, którzy w zdecydowanej większości, w roku 1939 znaleźli się w niewoli. Byli to oficerowie Wojska Polskiego, oficerowie Policji, Korpusu Ochrony Pogranicza a także funkcjonariusze państwowi. Wszyscy znaleźli się w tej sytuacji w konsekwencji wydarzenia z 17 września 1939 roku. Dziś mija 68 lat. Polska walczyła wtedy z hitlerowskim najazdem, z jego przeważającymi siłami, ale ta walka trwała. Broniła się Warszawa, Modlin i Hel. Trwała jeszcze wielka bitwa nad Bzurą. Trwała skuteczna obrona Lwowa. Walczyła armia polska na Lubelszczyźnie i w innych miejscach naszego kraju. I w tym momencie na wschodnie tereny Rzeczypospolitej wkroczyła armia sowiecka, która była armią drugiego europejskiego totalitaryzmu – sowieckiego, bolszewickiego. W wyniku tych zdarzeń wielu oficerów i funkcjonariuszy polskich znalazło się w niewoli. Kilka miesięcy później padł rozkaz o ich likwidacji. Zostali wymordowani. Dziś wiemy, że było to 5 marca 1940 roku. Decyzja ta miała charakter polityczny, związany ściśle z totalitaryzmem, bo tylko w takim ustroju władza może naraz stanowić prawo i je wykonywać. A także wydawać wyroki na ludzi – słuszne lub niesłuszne. W tym przypadku był to wyrok nie mający podstaw w żadnym prawie międzynarodowym, ani w tym, co uznajemy za europejską kulturę. Była to zbrodnia, którą należy określić jako ludobójstwo. Był to akt ludobójczy wobec oficerów obcej armii, którzy znaleźli się w niewoli. Byli to oficerowie armii polskiej, w zdecydowanej większości Polacy, ale warto podkreślić, że nie tylko. Była znaczna liczba oficerów żydowskiego pochodzenia lub narodowości, byli także ludzie narodowości: ukraińskiej, białoruskiej, a nawet niemieckiej. Byli to ludzie, którzy reprezentowali różne wyznania – te które przed chwilą były reprezentowane w ekumenicznej modlitwie, przede wszystkim katolicy, przedstawiciele religii żydowskiej, wyznania ewangelickiego, prawosławnego, a także polscy muzułmanie. Inaczej mówiąc, to byli wszyscy ci, którzy zamieszkiwali tereny II Rzeczypospolitej. Dziś czcimy Ich pamięć. Musimy i będziemy pamiętać, ponieważ pamięć historyczna jest rzeczą bardzo istotną, zarówno ta dobra jak i ta zła. Nie oznacza to, że zamierzamy żyć wyłącznie pamięcią. Minęło już 68 lat od 17 września 1939 roku i 67 i pół roku od katyńskiej, charkowskiej, związanej z miejscowością Miednoje, starobielskiej zbrodni. Prawie wszyscy ludzie, którzy wtedy jej dokonali, już nie żyją. Ludzi, którzy dziś rządzą Rosją i Polską, nie było wtedy na świecie, a jeżeli byli, to byli małymi dziećmi i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za tamte wydarzenia – to jest zupełnie jasne. Mamy dziś demokratyczną Polskę, mamy zupełnie inną Rosję, nie ma Związku Radzieckiego, nie ma komunistycznego totalitaryzmu.
Musimy więc myśleć również o przyszłości w imię dobrych losów naszych dzieci i wnuków – z tym się zgadzamy, ale zgadzamy się też z tym, że na przeszłość należy spojrzeć spokojnie, z rozwagą, ale też z szacunkiem dla prawdy, nawet jeżeli jest ona tragiczna. Nasz kraj chce dobrych stosunków ze wszystkimi sąsiadami i zdaje sobie sprawę z roli, jaką w Europie i w skali globalnej odgrywa Federacja Rosyjska. Nie zamierzamy tego kwestionować, w naszym interesie są dobre relacje. Chodzi tylko o to, aby podstawą tych dobrych relacji była prawda – czasem prawda wspaniała, wspólnej walki, bo było tak w historii, ale czasem też prawda smutna, która nie obciąża tych, którzy żyją dzisiaj. Obciąża ona jedynie jeden z dwóch wielkich eksperymentów XX wieku, które zamieniły w piekło życie całych pokoleń Polaków, Rosjan i innych narodów zamieszkujących były Związek Radziecki, czy dzisiejszą Rosję. Pierwszy z tych eksperymentów – nazizm, nie ukrywał swoich zbrodni i zamiarów, wrogości, szowinizmu, rasizmu. Istniał on stosunkowo krótko i został rozgromiony, także przy wielkim udziale Rosji.
Drugi eksperyment prezentował się jako ideologia humanistyczna, droga do wyzwolenia człowieka, jako coś, co ma być ukoronowaniem historii rządzonej przez stałe i niezmienne prawa. W co się zmienił wiemy wszyscy, chodź przechodził on różne fazy. To, co działo się tu w roku 1940 związane jest z fazą najbardziej krwawą, okrutną i nieludzką. Jej ofiarą padły tysiące polskich oficerów i funkcjonariuszy. Wiemy też, że jego ofiarami padły miliony Rosjan i przedstawicieli innych narodowości. Byliśmy przed chwilą na tej części nekropolii, na której leżą obywatele Związku Radzieckiego. Jak powiedział Pan Gubernator, Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Białorusini, Łotysze. Takich nekropolii na terenie całej Rosji jest więcej – wiemy o tym i pamiętamy.
Powtarzam, przybyliśmy tutaj, żeby oddać hołd tym, którzy zginęli, ponieśli śmierć męczeńską. Będziemy o ich męczeńskiej śmierci i cierpieniach ich rodzin pamiętać, ale to nie oznacza, że żyjemy wyłącznie przeszłością. Żyjemy przyszłością i wierzymy w nią, także w relacjach miedzy Rzeczypospolitą Polską i Federacją Rosyjską. Chwała bohaterom. Chwała pomordowanym!
Kresy24.pl
10 komentarzy
MX
6 marca 2017 o 07:57Szkoda, że ten sam „pamiętający” Lech Kaczyński nie objął swoim patronatem obchodów ku czci ofiar Rzezi Wołyńskiej, za to objął swoim patronatem festiwal kultury ukraińskiej.
W tym kontekście dziwnie wygląda ta jego rzekoma troska o pamięć o ofiarach Katynia – wygląda to na segregowanie pomordowanych Polaków w zależności od tego, kto ich zamordował – jeżeli Rosjanie/Sowieci (Katyń) to Lech Kaczyński dbał o pamięć, ale jeżeli nasi „przyjaciele” Ukraińcy (Wołyń) to już wyglądało to trochę inaczej.
jubus
6 marca 2017 o 13:27Po pierwsze, to nie Rosjanie mordowali Polaków, ale Rosjanie-Rosjan, Polaków, Ukraińców, itd. Zresztą cała masa Ukraińców w NKWD, też była. Tu chodzi raczej o bolszewizm, który miał charakter antypolski, ale i antyukraiński i antyrosyjski.
Trzeba, mimo wszystko rozróżnić między pół-komunistyczną Rosją, a antykomunistyczną Ukrainą. Rosja póki co, Własowa nie wielki, woli Stalina. A Ukraina, czcząc Banderę nie robi jakiegoś wielkiego hałasu, wszak sam Bandera ludobójcą nie był.
Poza tym, nie wiem co ludobójstwo na Wołyniu do festiwalu kulturalnego. Ja, mimo sceptycyzmu wobec Rosji i Ukrainy, jestem wielkim fanem tych kultur i wielce ubolewam, że Polacy mają fobię wobec zarówno kultury, jak i jezyka tych państw. Cóż, sami nic soba obecnie nie reprezentujemy, kulturalnie, polska kultura to dno, poziom kultury osobistej, też wcale się nie rózni od „ruskiej”.
prawy
6 marca 2017 o 08:22Pamiętamy 5 marca że Stalin i Szuchewicz tego samego chowu są.
Zbrodniarzy.
http://zaxid.net/news/showNews.do?u_lvovi_vidbulas_smoloskipna_hoda_pamyati_romana_shuhevicha&objectId=1419677
jubus
6 marca 2017 o 08:27Trzeba powiedzieć, że tu akurat Lechu zaprezentował się jako faktyczny, rozsądny przywódca. Na pewno nie pieniacz, choć niestety zachowywał się jak pieniacz, jątrząc niepotrzebnie. Z Rosją należy rozmawiać z pozycji siły albo wcale. Trzeba robić po prostu stwoje, nie przejmując się nimi, bo siły i tak żadnej nie mamy.
Problem Polski leży w tym, że nie jest ani słaba, ani silna. I to należałoby zaakceptować z czym Polacy mają problem. Dopóki Polska jest krajem pół-kolonialnym, państwem satelickim, wobec UE i NATO, nie da rady prowadzić własnej suwerennej polityki. Ani wobec Ukrainy ani tym bardziej Rosji.
Bo jak pokazuje ten przykład, Lechowi zależało na opcji neutralności, tj. dobrych relajach z Kijowem i Moskwą. Co ja akurat od zawsze popierałem, uważając, że nie wolno stawać po żadnej ze stron, mając na uwadze polski interes narodowy. Można psioczyć na Sanację, ale akurat polityka „równych odległości” z lat 30-ych miała sens. Gdyby Polska nie robiła nic, wojny by nie było, a na pewno nie wspólnej inwazji Niemiec i Sowietów. Pakt antykominternowski nie był żadnym sojuszem, co więcej Polska i tak zgodziła się oddać Gdańsk i korytarz pomorski Niemcom, po czym nagle zrezygnowała. To okazało się przyczyną do wojny, złamanie zasady równowagi, poprzez niszczenie dobrych relacji z Berlinem/Moskwą.
Tak samo musi być na Wschodzie, Polska nie będzie stawiać się przeciwko Rosji, ani przeciwko Ukrainie, niech się dzieje tam, co chce. Rosja i tak nie może zagrozić nam, bo nas, geopolitycznie, ekonomicznie, faktycznie nie ma. Polska dzisiaj istnieje tylko w teorii, jako państwo-satelita.
Ula
6 marca 2017 o 08:35A macie moze przemowienia Pana Prezydenta Kaczynskiego z lat niewyborczych? A moze z Ukrainy cos na temat pomordowanych tam dziesiatek tysiecy Polakow Pan Prezydent cos powiedzial?
Pamiec o pomordowanych Polakach, dbanie o miejsca pamieci o nich, jest jedna z wazniejszych rzeczy, o ktore wladze Polaki powinny dbac.
Szkoda, ze robia to tak wybiorczo, i w kokretnych celach.
Pamiec o pomordowanych Polakach powinna byc zawsze w dzialaniach wladz widoczna, a nie tylko przed wyborami.
I powinna to byc pamiec o WSZYSTKICH WYMORDOWANYCH POLAKACH, nie o tych „dobrych politycznie” w momencie w ktorym pozwala sie na plucie – nawet nie na groby, bo tych niestety do dzisiaj nie ma- ale na lezace na bezdrozach kosci brutalnie wymordowanych na wschodzie.
Wladze powinny tez zadbac o Polakow zyjacych obecnie na zagarnietych nam nielegalnie ziemiach. Polacy tam powinni wreszcie poczuc, ze ojczyzna o nich nie zapomniala.
Japa
6 marca 2017 o 09:06Przemówienie zgodne z duchem prawdy. Gdyby takie wartości i logikę historyczną kontynuował Jaro, to Polska żyła by w dobrych relacjach ze wszystkimi sąsiadami. Kaczor Nr 2 wszedł na drogę podobną do ukraińskiej. Drogę konfrontacji, wartości podłych i niebezpiecznych celów. W czym wartości prezentowane przez „małego człowieczka z drabinką” różnią się od neobanderowskich? Może metodami pozyskiwania pieniędzy na realizacje niecnych celów. Jeszcze nie jeżdzi po świecie w celu wyłudzania pieniędzy. Tym różni się od Patroszenki.
jubus
6 marca 2017 o 13:23Zgadzam się. Przy całym sceptycyzmie wobec PiSu i Kaczyńskich, miałem raczej pozytywny stosunek do Lecha. Mądrzejszy i rozsądniejszy od Jarusia, który jest pod ciągłym wpływem dziwnych osób ze swego otoczenia.
Jedyne szczęście, że PiSiory to różni ludzie, czasami zdarzają się rozsądni. Kandydatura Saryusz-Wolskiego na przykład to strzał w dziesiątkę, osobiście wolałbym go w MSZ zamiast Waszczykowskiego, który podobnie jak Morawiecki, jest szkodnikiem.
Marcin
6 marca 2017 o 11:32Rozbawił mnie tytuł artykułu – a gdyby Lech Kaczyński o Katyniu nie pamiętał, to reszta narodu byłaby zwolniona z obowiązku pamięci?
SyøTroll
6 marca 2017 o 12:12Ciekawe, że w 2007-ym Lech Kaczyński pamiętał, że ofiarami w Katyniu byli obywatele polscy różnych narodowości a nie jedynie Polacy, oraz że sprawcy zbrodni byli już martwi, zaś „ludzi, którzy dziś rządzą Rosją i Polską, nie było wtedy na świecie, a jeżeli byli, to byli małymi dziećmi i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za tamte wydarzenia.”
Prezydent wówczas uważał, że powinniśmy „żyć przyszłością i wierzyć w nią, także w relacjach miedzy Rzeczpospolitą Polską i Federacją Rosyjską.” No cóż, „wspólna przyszłość” skończyła się niespełna, półtora roku później i znowu zaczęliśmy żyć przeszłością, w obronie cudzych interesów.
jubus
7 marca 2017 o 08:17Zgadzam się w 100%. Problem leży jednak w tym, kto tą władzę sprawuje. Nie ma absolutnie żadnej, ale to żadnej róznicy między PiS, a PO-PSL, jeśli chodzi o zdradzieckość ich polityki. Faktycznie można już stwierdzić, że PiS to szkodniki międzynarodowi więksi od POpaprańców. Są owszem ludzie, np. Marek Jurek z Prawicy RP, którzy nie dają się omamić tymi bredniami i głosują w interesie Narodu, np. w sprawie CETA, w PE. Ale większość „prawicy”, podobnie jak lewica, to banda zdrajców.