Czy Białoruś będzie nadal budować mosty z Zachodem po 11 września? Jak będą się rozwijać stosunki między Mińskiem a Moskwą? No i co z gospodarką kraju?
– Powolny proces normalizacji stosunków z oficjalnym Mińskiem a Zachodem będzie kontynuowany – przekonuje politolog Aleksandr Klaskouski w rozmowie z gazetą „Jutro Twojego kraju”. – Teraz to zupełnie inna sytuacja niż w 2010 roku; nie ta intensywność wewnątrzpolitycznych namiętności. Przeciwnicy reżimu nie spodziewają się żadnych cudów po tych wyborach, społeczeństwo jest już obojętne, a władze w związku z tym nie mają potrzeby stosowania brutalnych metod wobec opozycji.
Według eksperta, raporty obserwatorów OBWE będą dość przykre dla władzy, ale z drugiej strony są powody, żeby wspomnieć o pewnym postępie w kwestii zachowania formalnych procedur organizacyjnych; więcej kandydatów opozycji zarejestrowano, nieco mniejszą liczbę opozycjonistów niż w latach poprzednich odsiano z list wyborczych, prawie każdemu dano możliwość wypowiadania się w mediach, pikietowano pod biało-czerwono-białymi flagami – wymienia Kłaskowskij.
– W związku z tym, Europa i Stany Zjednoczone mogą skoncentrować się na tych małych plusikach i stwierdzić, że proces się rozpoczął, jeśli chodzi o organizację wyborów, to może nie są one jeszcze liberalne, ale bardziej humanitarne w stosunku do oponentów – powiedział komentator polityczny.
Aleksander Klaskouski podkreśla, że to Zachód jest zainteresowany kontynuacją trendu normalizacji – żeby Mińsk kontynuował stosunkowo niezależną linię balansowania w kwestiach polityki zagranicznej.
– A po drugie – żeby przesunąć Białoruś jeśli nie w kierunku demokratyzacji, to przynajmniej pewnego złagodzenia polityki wewnętrznej. Jest oczywiste, że sankcje nie działają. Pozostaje kontynułowanie, może nie najbardziej przekonującej, ale obecnie działającą koncepcji wciągania Białorusi w kontekst ogółno-europejski, – mówi ekspert.
Jeśli chodzi o stosunki z Rosją, tu Aleksander Klaskouski nie spodziewa się znaczących zmian:
– Z Moskwą wielkich wojen nie będzie. Myślę, że zostanie znalezione rozwiązanie kompromisowe w ostrej na dzień dzisiejszy kwestii ropy i gazu. Chociaż niezależność Mińska, jego chęć poprawy stosunków z Zachodem, wciąż wkurza Kreml.
Według rozmówcy, Łukaszenka dalej będzie manewrował, co jest zrozumiałe.
– Kiedy masz pod bokiem tak wielką, nerwową i nieprzewidywalną sąsiadkę, to trzeba być bardzo ostrożnym – podkreśla Klaskouski.
W wariancie pesymistycznym, do końca roku Białorusini w stu procentach będą pokrywali koszty utrzymania mieszkań i usług komunalnych – powiedział doktor nauk ekonomicznych, profesor Borys Żeliba. Ekonomista przewiduje też wzrost cen energii elektrycznej i paliw stałych. W najlepszym przypadku, podniesione zostaną emerytury. – Myślę, że będzie to wzrost o 5 procent, nie więcej
– W każdym razie, na wzrost cen tych pozycji nie trzeba będzie długo czekać – powiedział ekonomista.
Przypomniał, że spadek cen w sierpniu, to już przedwyborcza tradycja, więc nie należy robić sobie złudzeń; – W tym roku nawet deflacja została u nas odnotowana: spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł 0,1%. Ale do końca roku inflacja jeszcze podniesie głowę i co miesiąc będzie rosła. W tym wypadku wybory nie mają z tym nic wspólnego.
Czy należy się spodziewać bardziej pesymistycznych procesów w gospodarce? Rozmówca gazety nie spodziewa się załamania w najbliższej przyszłości, przypomina prognozy niektórych swoich kolegów, którzy mówią o możliwości spadku kursu rubla rosyjskiego w związku ze spadkiem cen ropy naftowej. A w ślad za rosyjskim może spaść i rubel białoruski.
– Myślę, że przynajmniej do Nowego Roku nic takiego nie nastąpi – podsumowuje Borys Żeliba.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!