Potok ubiegających się o status uchodźcy w krajach Unii Europejskiej, pochodzących z byłych radzieckich republik Azji Środkowej, gwałtownie wzrósł latem br. Po przekroczeniu granicy białorusko – polskiej w Terespolu występują o azyl – pisze Deutsche Welle.
Z każdym dniem coraz trudniejszy staje się zakup biletów na poranny pociąg „Brześć – Terespol”, którym szybko i tanio można dotrzeć do pierwszej stacji kolejowej na terytorium Polski, a stamtąd kontynuować trasę po całej Europie.
O deficycie biletów, korespondent DW przekonał się osobiście. O ile wcześniej pociąg składał się na tej trasie z trzech lub czterech wagonów, teraz ich liczba wzrosła do ośmiu, z czego ponad połowa miejsc została wykupiona przez ludzi z Kaukazu i z byłych radzieckich republik Azji Środkowej.
Napływ wzmożonej fali uchodźców rzutuje nie tylko na pracę kolejarzy: w punkcie kontroli granicznej na dworcu w Brześciu wzmocniono kontrolę służb granicznych i milicji. Przy wejściu do hali dworcowej, gdzie odbywa się odprawa celna, dyżuruje OMON.
Podobnie jest, gdy pociągi wracają z Terespola. W Brześciu wysiadają z nich tłumy, którym nie poszczęściło się w Polsce, nie otrzymali azylu.
Zamiast drobnych handlarzy uchodźcy
Statystyki państwowej służby granicznej mówią, że w pierwszym półroczu 2016 roku, Polska była najpopularniejszym kierunkiem przy przekraczaniu białoruskiej granicy – odnotowano 3,6 mln osób. O ile drobny handel przygraniczny słabnie, rośnie aktywność uchodźców z trzech państw, którzy usiłują tranzytem dostać się do UE przez Białoruś. Od stycznia do czerwca 2016, granicę z Polską w Brześciu przekroczyło ponad 17 tys. osób, które można uznać za uchodźców, przede wszystkim z Czeczenii.
Jak powiedział rzecznik białoruskiej służby granicznej Aleksander Tiszczenko, białoruskie służby graniczne nie mają prawa sprawdzać, czy podróżni posiadają wizę Schengen.
„Nie mamy żadnego powodu, by nie wypuszczać z Białorusi obywateli Rosji, bez względu na narodowość, którzy legalnie wjechali do nas z ważnymi dokumentami, nie popełnili żadnych przestępstw i którzy nie są poszukiwani listami gończymi – wyjaśnił Tiszczenko.- To samo dotyczy obywateli Gruzji, z którą mamy umowę o ruchu bezwizowym”.
Dlatego Białoruś nie ma żadnego wpływu na to, jeżeli ludzie chcą wjechać na terytorium UE, by poprosić tam o azyl.
Po polskiej stronie
Kiedy pociąg z Brześcia przybywa na dworzec Terespol, jako pierwsi wysiadają pasażerowie mający ważną wizę Schengen. Procedura odprawy na polskiej granicy odbywa się błyskawicznie. Osoby bez wizy pod konwojem przechodzą do specjalnego pomieszczenia. Jak mówią przyjezdni z Kaukazu, bardzo trudno jest przewidzieć, komu uda się złożyć wniosek o przyznanie statusu uchodźcy, a kogo od razu skierują do hali, w której oczekuje się na powrotny pociąg do Brześcia.
„Dla mnie jest to już ósma próba – mówi reporterowi Deutsche Welle 30- letni Achmed. – Niektórzy próbowali 30-40 razy, zanim polska strona przyjęła wniosek o azyl i skierowałaą ich do ośrodka dla uchodźców”. Jak powiedział Czeczen, kiedyś większe szanse przekroczenia polskiej granicy miały rodziny z małymi dziećmi, teraz się to zmieniło: „Czasami wpuszczają tych, którzy jadą sami, bardzo często odsyła się nawet rodziny z niemowlętami” – opowiada.
Jak podają polskie służby graniczne, od początku br. liczba uchodźców z Czeczenii, którzy występowali o azyl na granicy w Terespolu, wzrosła ponad dwukrotnie. O ile w pierwszym półroczu 2015 roku złożyli oni ponad 2 tys. wniosków, to w analogicznym okresie 2016 było ich już ponad 4 tys.
Pomimo, iż Czeczenii, którzy odsyłani są z powrotem do Brześcia, z reguły niechętnie rozmawiają z obcymi, na warunkach anonimowości opowiadają, że sytuacja w ich kraju pogarsza się coraz bardziej: „Na znalezienie stałej pracy szans nie ma, warunki życia są nieznośne, rośnie presja, coraz wyższe są opłaty w urzędach.
„Nie daje się dłużej tego wytrzymać, – skarży się starsza kobieta. – Jeśli ktoś ma możliwość wyrwać się, to sprzedaje cały swój dobytek i próbuje przedostać się do Europy, najlepiej jeżeli ma się tam już krewnych”.
Czeczenii obawiają się, że Polska mogłaby wkrótce całkowicie wstrzymać przyjmowanie ludzi z Kaukazu.
Po powrocie na dworzec w Brześciu, po nieudanej próbie wjazdu na Zachód, pojawiają się zaraz mieszkańcy Brześcia, oferując tanie noclegi i inne usługi. I robią na tym intratny biznes, bo na wynajęciu mieszkania kilku rodzinom zarabiają do 100 dolarów za dobę…
Skarżą się tylko sąsiedzi: „Dlaczego musimy znosić ciągły hałas za ścianą, gdy w mieszkaniu kwaterują po 10-12 osób?” – skarży się Irina Kuźmicz z Brześcia, ubolewając nad faktem, że władze miasta nie reagują na podobnego rodzaju skargi.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl/dw.com
1 komentarz
Jan
16 sierpnia 2016 o 14:20No to jaja jak berety.