Relacja Marii Chilickiej z dnia 6 sierpnia 2016 r.
Nikodem Grygorcewicz z Naliboków urodził się w 1873 r., i był bratem Zachariasza. Rodzina zamieszkiwała w dużym drewnianym domu w centrum miasteczka, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się prawosławna cerkiew.
Zachariasz był zarządcą majątku księżnej Stefanii Radziwiłł Wittgenstein, a Nikodem służył w ochronie cara.
Obaj bracia byli wysokimi mężczyznami, tak jak wszyscy Grygorcewicze w Nalibokach. Babka jak chciała pocałować dziadka, to musiała stanąć na stołeczku. Jak czterech Grygorcewiczów usiadło na drewniany wóz, to koń ledwo ciągnął.
Nikodem brał udział w rewolucji październikowej w Rosji a wiedząc jak żył car i jego rodzina, opowiedział się po stronie rewolucjonistów. Poza tym chciał aby Polska była wolna.
Po zakończeniu I wojny światowej wrócił do Naliboków i zamieszkał pod lasem „na Podłużu”, a dziadek Zachariasz „na Kamionce”. Prowadził z rodziną gospodarstwo rolne i wynajmował lokal dla p. Byczyńskiego, który był rzeźnikiem.
Jego żona była „Lisa”, nie wiem jak się nazywała z domu. Mieli trzech synów: Karola, Józefa, Stanisława i dwie córki Józefę i Stanisławę.
Podczas wojny, i sowieckiego napadu na Naliboki 8 maja 1943 r., jeden z partyzantów podłożył ogień pod ich wspólny dom, ale drugi powiedział do ciotki: „idź i zgaś”. Ciotka w ten sposób uratowała dom, który ostatecznie spalili Niemcy 6 sierpnia 1943 r.
Nikodem z rodziną był wywieziony do pracy przymusowej gdzieś do Niemiec, a po wojnie zamieszkał na Śląsku.
W Polsce jednak źle się czuł i wrócił w swoje rodzinne strony na Białoruś. Może ciągnęło go do syna Karola i zięcia Łojko zamordowanych przez sowieckich partyzantów i pochowanych na nalibockim cmentarzu.
Odbudował dom „na Podłużu” i mieszkał tam aż do śmierci w 1977 r., przeżył 107 lat. Swoje długie lata życia zawdzięczał chyba racjonalnemu odżywianiu, nie jadł słoniny i unikał tłuszczów zwierzęcych, a jadł masło „robione w butelce”.
Nikodem w czasach sowieckich pomagał Naliboczanom, którzy chcieli odwiedzić swoje rodzinne strony. Jeździł w tym celu do Sielsawietu w Stołpcach i „wyrabiał” ludziom zaproszenia. Zmarł w autobusie podczas jednej z takich podróży.
Stanisław Karlik
1 komentarz
Danuta Leszczyńska
22 lutego 2017 o 23:56Panie Stanisławie – trzecia od prawej to Maria Rozner 🙂